Rozdział 46.

2.2K 88 5
                                    

Biegiem rzuciłam się w stronę uciekającego Thomasa. Obróciłam się za siebie tylko raz, by przekonać się, że Harry dalej tkwi w tym samym miejscu, wbijając wzrok w moje plecy.

-Kurwa, zatrzymaj się!- wołałam, na co Thomas o dziwo się zatrzymał.

Z groźnym spojrzeniem oraz takim samym wyrazem twarzy blondyn lustrował mnie całą.

-Pieprz się!- wrzasnął do Harrego, ukazując mu swój środkowy palec, przez co Styles odwdzięczył mu się tym samym.

Thomas cały się trząsł z nerwów.

-Więc wybrałaś jego?- tym razem skierował swoje słowa do mnie.

-Co? Nie. Po prostu z nim rozmawiałam.- próbowałam się tłumaczyć.

Thomas prychnął pod nosem jak to miał w zwyczaju, po czym usiadł na motorze, będąc gotowym odjechać w każdej chwili.

-Przyjeżdżam do ciebie, by naprawić to, co ostatnio zepsułaś, a ty pogarszasz jeszcze sprawę. W ogóle nie masz prawa z nim rozmawiać! Za kogo ty się, kurwa uważasz i za kogo masz mnie?- krzyczał, jak opętany, a ja miałam ochotę podejść i go uderzyć.

Modliłam się w duchu, żeby tylko Harry nie usłyszał tych krzyków i nie przyszedł, by uciszyć Thomasa.

-Mogę rozmawiać z kim chcę i kiedy chcę, a to ty nie masz prawa się w to wpierdalać.- syknęłam, zdenerwowana do granic możliwości i odpaliłam papierosa, by trochę się uspokoić.

Thomas zrobił to samo.

-I myślisz, że ja będę biegał za tobą jak pies, a ty będziesz za moimi plecami pieprzyła się z innymi?- zarechotał złośliwie.

Pokręciłam głową, nie dowierzając własnym uszom.

-Po pierwsze, nikt nie każe ci za mną biegać. Po drugie, odezwij się, jak przestaniesz być kutasem.- rzuciłam na odchodne i nie zwracając uwagi na to, co pomyśli blondyn, ruszyłam w stronę mieszkania.

Wściekła przez zaistniałą sytuację z Thomasem, trzasnęłam głośnio drzwiami i chyba dzięki temu przypomniałam sobie o tym, o czym nie powinnam zapomnieć.

-Kurwa! Harry...- krzyknęłam, właściwie sama do siebie, by szybko rzucić się do okna, z którego widać ławkę, na której wcześniej siedziałam z szatynem.

Jednak na niej nikogo już nie było.

Otrząsnęłam się nieco, bo usłyszałam z salonu ciche szmery i pomrukiwania.

Po kilku głębokich oddechach postanowiłam, że pomogę jakoś Harremu, nawet jeśli sama miałabym się znów w jakiś sposób skrzywdzić.

Pieprzyć Thomasa.

Bez namysłu wykręciłam numer Nialla, który odebrał po drugim sygnale.

-Masz dzisiaj chwilę czasu? Najlepiej, gdyby reszta chłopców też mogła ją dla mnie znaleźć.- przeszłam od razu do sedna, nie dając mu dojść do słowa.

-Uh... Pewnie... Mogę zadzwonić do reszty, żeby też przyszli, ale nic nie obiecuję.- powiedział odrobinę zmieszany moim natłokiem słów.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym położyłam się na łóżku, by chwilę pomyśleć o tym wszystkim.

Niestety, przerwało mi pukanie do drzwi, a następnie ujrzałam twarz Jane.

-Jak się czujesz, kochana?- zapytała miękkim głosem i usiadła delikatnie obok mnie.

Westchnęłam głęboko.

Jak się właściwie czuję?

-Myślę, że trochę skołowana.

Jane przytuliła mnie do siebie, a ja dałam upust swoim emocjom, rozpłakując się jak małe dziecko.





Bardzo przepraszam za tak długą, kolejną przerwę w tym fanfiction. Do końca zostały 3 rozdziały a mi brakuje weny, ale obiecałam sobie, że je skończę. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej, kocham Was! X

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz