Rozdział 44.

2.3K 100 16
                                    

Byłam zdeterminowana, by wrócić do domu pieszo i mimo, że zajęło mi to ponad dwie godziny, to dotarłam na miejsce.

Na dworze robiło się jasno, a moje ciało błagało o odpoczynek, dlatego od razu położyłam się do łóżka.

Rano, koło 9:00 już nie mogłam ponownie usnąć. Byłam jednak dalej zmęczona, więc podreptałam do kuchni po jakąś kawę.

Zerknęłam do pokoi przyjaciół, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zarówno Jane i Sam, jak i Adam oraz Grace słodko śpią.

W międzyczasie zadzwoniła do mnie ciocia Lucy, żebym ich dzisiaj odwiedziła, dlatego po wypiciu kawy, umyciu się, załatwieniu potrzeb fizjologicznych oraz ubraniu się, wyszłam z domu.

Podczas drogi obiecałam sobie, że pójdę potem do Thomasa i go przeproszę.

-Cześć, kochanie! Wchodź!- przywitała mnie ciocia.

Przytuliłam ją do siebie, a chwilę potem do moich uszu dobiegł głos płaczącego dziecka.

-Jak ty się wysypiasz.- powiedziałam żartobliwie, a następnie usiadłam na sofie, by zaraz potem na dół zeszła Ellie wraz z malutkim Carolem na rękach.

Szybko podeszłam do niej, a ona podała mi maleństwo.

Chłopiec patrzył na mnie swoimi dużymi oczami, jakby był zafascynowany, że ktoś inny trzyma go w rękach.

-Jestem twoją ciocią, kruszynko.- szepnęłam do niego, a on ścisnął swoją malutką piąstką mój palec.

-Twoja mama wczoraj wieczorem znów nas odwiedziła.- powiedziała bez krzty radości w głosie Ellie.

Oderwałam wzrok od małego Carola, przenosząc go na nią i ciocię.

-Przypomniała sobie w czas.- przychnęłam, kołysząc się na boki z dzieckiem.

Ciocia i Ellie wymieniły spojrzenia.

-Co masz na myśli?- zastanowiła się tajemniczo ciocia Lucy.

Zmarszczyłam brwi.

-Przecież ostatnim razem nie dostała pieniędzy, bo się o dziwo nie pojawiła.

Ellie wzięła ode mnie małego, tłumacząc, że pójdzie go przebrać i tak też zrobiła.

-Natalie... Ona faktycznie się wtedy nie pojawiła, ale dostała te pieniądze od tego twojego... Jak on ma na imię? Harry? Myślałam, że wiesz. Powiedziała to wszystko wczoraj i zagroziła, że chce teraz tyle samo albo znów będzie nas nachodzić.

Na mojej twarzy pojawiło się zakłopotanie.

-Jesteś pewna, że to Harry jej zapłacił?- dopytywałam.

-Powiedziała, że twój narzeczony, więc wydaje mi się, że chodzi o niego.- pokiwała głową potwierdzająco.

Opadłam na sofę, a w mojej głowie roiło się od pytań.

Przez jakiś czas jeszcze rozmawiałam z ciocią, po czym udałam się do wyjścia.

Dopiero pod domem Thomasa uświadomiłam sobie, że ta rozmowa będzie nerwowa i jak na zawołanie zaczęłam się stresować.

Wzięłam dwa głębokie wdechy, by następnie zapukać do jego drzwi.

Co ja mu właściwie powiem?

Nie musiałam długo czekać, by chłopak wpuścił mnie do środka.

Włosy blondyna były kompletnie mokre, a na jego ciele jeszcze lśniły kropelki wody, co wskazywało na to, że przeszkodziłam mu w braniu prysznica. Ubrany był natomiast tylko w bokserki.

Wyminął mnie, wchodząc do łazienki bez żadnego słowa. Strzeliłam nerwowo palcami, ściągnęłam buty i niepewnie weszłam do pomieszczenia, w którym się znajdował.

Chwilę patrzyłam z progu jak ręcznikiem wyciera swoje włosy i w momencie, gdy otworzyłam usta, by coś powiedzieć, on mnie wyprzedził.

-Kim jest ten cały Harry, do cholery? Twoim kolejnym byłym?- jego ton nie należał do najmilszych.

Spuściłam wzrok na podłogę, przebierając palcami.

-Nigdy raczej nie był moim chłopakiem... Po prostu pojawił się w moim życiu i w nim trochę namieszał...- próbowałam się wytłumaczyć.

Thomas parsknął śmiechem.

-Zostawiłaś mnie tam z tymi wszystkimi ludźmi, których ledwo znałem, zachowując się jak pieprzona księżniczka. Wiesz jak się czułem? Jak jakiś kompletny frajer, który goni za dziewczyną, a ona ma go w dupie.- powiedział, zdenerwowany rzucając ręcznikiem gdzieś w kąt łazienki.

Odważyłam się spojrzeć na niego, co było błędem, bo on przeszywał mnie spojrzeniem przez cały ten czas. Ruszył w moim kierunku.

-Przepraszam.- szepnęłam.

-Nie chcę twoich przeprosin!- krzyknął, na co aż podskoczyłam. -Chcę prawdy, wyjaśnienia, czegokolwiek, co wskazywałoby, że mam się o co starać i nie bawisz się mną, jak lalką! Zależy ci w ogóle na mnie czy dalej kochasz tego marnego popaprańca!?

Poczułam, jak z moich oczu wypływają łzy, bo naprawdę nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na jego słowa. Byłam jednym, wielkim kłębkiem nerwów, a oprócz tego moje ciało zaczęło się trząść.

Thomas natomiast tylko prychnął na moją reakcję, po czym ku mojemu przerażeniu uderzył pięścią w wiszące obok lustro, powodując, że wszędzie rozprysły się odłamki szkła.

Popatrzyłam ze strachem w oczach na jego pokrwawioną dłoń, a przez głowę przebiegła mi myśl, żeby mu to jakoś opatrzyć, jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, on odezwał się pierwszy.

-Wyjdź stąd, proszę.- nakazał cicho.

Nie widziałam sensu, by zostawać i dalej się z nim kłócić, tym bardziej, że bałam się o niego i o to, co jeszcze mógł rozwalić w swoim domu. Z tego też powodu jak najszybciej opuściłam jego mieszkanie.

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz