Rozdział 29.

3.2K 123 11
                                    

Reszta koncertu przebiegła pomyślnie dla chłopców, bo nie było osoby, która nie bawiłaby się do ich muzyki.

Jane mądrze zaproponowała, żebyśmy poczekali w wolnej loży. Zgodziliśmy się, dlatego chwilę później siedzieliśmy na miejscach, a Adam i Alyson ruszyli do baru po coś do picia.

Dołączyła do nas dziewczyna Liama, na co starałam się jak najlepiej ukrywać od jej wzroku. Była oczywiście nieświadoma tego, że Liam ją zdradza i to ze swoim przyjacielem. Pozostawiłam rozmowę z nią Jane i Victorii, a sama dopatrywałam się w tłumie pięciu chłopaków.

Najpierw przed nami stanął Niall, Zayn i Liam.

Wysłałam w stronę czarnowłosego pokrzepiające spojrzenie, bo gdy tylko ujrzał Sophie jego twarz spochmurniała. Następnie wstałam i pogratulowałam Niallowi nieziemskiego występu i zrobiłam to samo z kolejną dwójką.

Potem do naszej loży wrócił Adam i Alyson, przez co każdy z nas zaczął sączyć swojego drinka.

Minęło niecałe 10 minut, zanim dołączył Louis, którego powitano oklaskami i gwizdami.

Sztucznie uśmiechnęłam się, kiedy witał się ze mną.

-Gdzie jest Harry?- zapytałam, już niestety martwiąc się.

Louis rozejrzał się po klubie, by ostatecznie wzruszyć ramionami.

-Um, myślę, że niedługo przyjdzie. Coś go jeszcze zatrzymało.- powiedział, po czym przytulił do siebie Vic, a następnie pocałował ją szybko w czoło.

Uznałam to za naprawdę słodkie, natomiast grymas na twarzy Adama wskazywał na coś innego.

Wszyscy świetnie się bawili przez kolejne minuty mojego czekania na Harrego. Odczuwałam ogromną chęć, żeby pokazać mu, że naprawdę wierzę w miłość.

Chociaż tak naprawdę nie miałam pewności, że piosenka została napisana z myślą o mnie, lub też, że Harry żywi do mnie coś więcej, niż tylko spotykanie się od czasu do czasu w łóżku, to cieszyłam się jak cholerne dziecko.

Jedyną przeszkodą na mojej drodze do szczęścia z wyżej wymienionego powodu było to, iż chłopaka dalej nie było w moim pobliżu.

Nie docierały do mnie rozmowy osób obok, zagłębiłam się w własne myśli dotyczące owego pięknego chłopca i tego, jak daleko mogę postawić krok w kierunku relacji z nim.

Wstałam i kierowałam się w stronę toalet i gdy byłam już w połowie drogi, coś podpowiedziało mi, żebym się odwróciła.

Przy naszej loży zauważyłam witajacą się ze wszystkimi lokowatą czuprynę i nie myśląc zbyt długo, pobiegłam tam.

Rzuciłam się Harremu na szyję, mocno tuląc swoje ciało do jego.

Gdzieś w tle słyszałam gwizdy i okrzyki przyjaciół, jednak nie interesowało mnie to. Zwracałam uwagę tylko na jego ramiona wokół mnie i loki, które delikatnie łaskotały skórę na mojej szyi.

-Dziękuję.- szepnęłam mu do ucha i spojrzałam na niego.

On jednak zamiast odpowiedzieć, uśmiechnął się i przyciągnął moją twarz do swojej.

Odrzuciłam wszystkie głosy w głowie, podpowiadające mi, że będę tego żałować i pocałowałam go, mając nadzieję, że przekażę mu tym gestem uczucia, które tłamsiły się we mnie od naszego pierwszego spotkania.

Po chwili odsunęliśmy się od siebie ze szczerymi uśmiechami na twarzy.

Od tamtego momentu moja relacja z Harrym stanęła w innym świetle. Kiedy grupowo rozmawialiśmy, on posyłał mi krótkie spojrzenia. Gdy ktoś rzucał tekstem o naszym przyszłym i niedoszłym związku, zielonooki speszony spuszczał głowę i daję sobie rękę uciąć, że widziałam przy tym jak się rumieni. Na domiar dobrego, trzymał dłoń na moim kolanie i kiedy Vic zaczęła opowiadać pewną historię ze mną w roli głównej, mocniej ściskał tamto miejsce i uważnie słuchał z takim błyskiem w oku, którego jeszcze nigdy u niego nie widziałam.

Parę godzin później każdy z nas był już tak pijany, że mało kontaktował.

Niall chwilę wcześniej poszedł gdzieś z wysoką blondynką, Louis i Victoria pojechali do niego, Zayn, Adam i Alyson po wypaleniu blanta zniknęli gdzieś, więc zostałam tylko ja, Harry, Jane i Liam razem z Sophie.

Minęła kolejna godzina, podczas której upiliśmy się już do tego stopnia, że Jane i Sophie zaliczyły tak zwanego zgona.

-Ejjjjj, idę szuukać Zayna. Zajmijcie się nią, dooobra?- przeciągnął pijackim akcentem Liam, ale nie czekając na odpowiedź ruszył gdzieś w głąb chaosu.

Po pewnym czasie zdecydowaliśmy z Harrym, że po prostu pojedziemy taksówką do mnie i położymy Jane z Soph, którym zapewne i tak nie będzie w tym stanie to przeszkadzać.

Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy.

Nie wiem, jakim cudem dotarliśmy z dwoma trupami do samochodu, ale udało nam się. Można nawet powiedzieć, że uznaliśmy to za niebywały sukces, tym bardziej, że sami byliśmy na skraju omdlenia.

-Jesteśmy najlepsi!- krzyknęłam, kiedy rzuciliśmy je na łóżko.

-To co teraz robimy?- uśmiechnął się zadziornie, zakładając mi kosmyk za ucho.

Namiętnie go pocałowałam, prowadząc do swojego pokoju. W ekspresowym tempie, zdjęłam jego koszulkę.

Nagle on zatrzymał ciąg zdarzeń i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Kocham Cię, Natalie.- powiedział na jednym wdechu, czekając na moją reakcję.

Opuściłam ręce w otępieniu, przetwarzając słowa, które właśnie usłyszałam.

-Kocham Cię, Harry.

Po tym znów przylgnęliśmy do siebie, tylko tym razem między nami przepływał prąd, którego jeszcze nigdy w życiu nie czułam.

----------

Obudziłam się przez okropny ból głowy, ale pierwsze co zrobiłam, to odwróciłam głowę do tyłu, by przekonać się, że Harrego nie ma obok mnie.

Zamiast tego na poduszce leżała kartka, a po przeczytaniu jej treści straciłam niemal przytomność.

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz