Rozdział 30.

3K 117 4
                                    

HARRY POV.

Patrzyłem jak Natalie usypia w moich ramionach i zastanawiałem się, jak mogę być takim pierdolonym kutasem.

Po koncercie nasz management zawołał mnie przed klub. Zdziwiłem się, bo poprosił o to tylko mnie, bez reszty zespołu.

-Posłuchaj.- powiedział i odpalił papierosa, na co wykrzywiłem usta w grymasie. -Nick Payne zaoferował, że wpłaci na rozwój zespołu całkiem sporą sumę. Haczyk polega na tym, że w zamian masz urwać kontakt z niejaką Natalie.

Splunąłem na ziemię, będąc naprawdę oburzonym.

-Nie mam zamiaru sprzedawać życia prywatnego jakiemuś frajerowi!

-Nawet jeśli w grę wchodzi 100 tysięcy?- zaoponował, na co osłupiałem.

Zastanawiałem się chwilę nad plusami i minusami tej umowy. Oczywiste było, że Natalie była dla mnie w jakiś cholernie głupi sposób ważna, ale razem z chłopakami naszym marzeniem było zajść daleko na rynku muzycznym. Właśnie ze względu na nich podjąłem tą decyzję, chociaż na tamten moment nie wyobrażałem sobie dnia, w którym nie wyślę jej nawet jebanego sms.

Louis stał nieco dalej i chcąc nie chcąc słyszał całą rozmowę, ale tylko w zrozumieniu kiwnął głową i posłał mi pokrzepiający uśmiech.

Czułem okropne kłucie w sercu, pisząc kartkę Natalie, która jak mniemam była moimi ostatnimi słowami w jej życiu.

Nie próbuj się ze mną kontaktować. Nie dotypuj również o mnie innych, bo i tak nigdy w życiu już się z Tobą nie spotkam.
Harry

Liścik pozostawiłem na poduszce, gdzie wcześniej leżała moja głowa. Chciałem, by czytając go mogła również czuć mój zapach.

Potem po cichu wyszedłem z jej domu, zostawiając tutaj swoje jedne z najlepszych wspomnień, którymi była owa dziewczyna.

Zmierzając do siebie, w głowie tworzyły mi się obrazy o przyszłości i o tym, jak mogłoby wyglądać moje życie z Natalie u boku.

Miałem nadzieję, że ona znajdzie wspaniałego chłopaka i szybko zapomni o każdej chwili spędzonej ze mną, na myśli o mnie oraz o bólu, który na pewno zdążyłem jej zadać.

Byłem naprawdę przybity.

Wszedłem do domu, ignorując pytania mamy i brata, o tym jak poszedł koncert.

Ostatecznie zamknąłem się w pokoju i zacząłem pisać kolejną piosenkę.

-----

Po kilku godzinach straciłem chęć do dalszego pisania.

W tamtym momencie zadzwonił do mnie management, informując, że pieniądze od Nicka trafią w jego posiadanie za trzy dni, o ile w ciągu tych trzech dni nie skontaktuję się z Natalie. Przytaknąłem, chociaż nie było we mnie jakiegoś wielkiego entuzjazmu, którego on się chyba spodziewał.

Usiadłem na łóżku i uderzyłem się otwartą dłonią w twarz.

Wiedziałem, że ona mnie znienawidzi. W końcu napisałem dla niej piosenkę, a na koniec dnia powiedziałem jej, że ją kocham, chociaż jak przystało na dupka wtedy wcale tego nie czułem.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona odpowiedziała tym samym.

Nie zwracając uwagi na rodzinę znajdującą się na dole, w przypływie złości zacząłem demolować swoj pokój.

Trwałem w jakimś amoku, ale rozwalanie wszystkiego dawało mi choć trochę ulgi. Wiem, paradoksalnie.

Wtedy też do pomieszczenia wszedł Will. Obok jego głowy przeleciała jakaś książka.

Odzyskałem panowanie nad sobą, gdy spojrzałem na jego przestraszoną twarz.

Wyminąłem go i opuściłem dom, kierując się do pobliskiego baru.

-Co podać?- powiedziała wyglądająca jak dziwka barmanka.

Parę krzeseł ode mnie siedziała trójka napalonych na nią facetów. Robiło mi się niedobrze na ich widok.

-Najlepszą whisky, jaką masz.- odpowiedziałem, a ona puściła mi oczko, by następnie wypiąć się wprost przed moją twarzą.

Przewróciłem oczami, wypiłem w ekspresowym tempie swój napój, po czym wyciągnąłem ją za ramię na zaplecze, by zatracić się w coś, co nie nosi imienia osoby, której tak bardzo teraz potrzebuję.

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz