Nie zastanawiałam się, tylko od razu założyłam na głowę kask i usiadłam za Thomasem. Następnie objęłam go w pasie.
-Trzymaj się. -powiedział, przekrzykując warkot silnika.
Potem odjechaliśmy w stronę szpitala.
Nie miałam czasu, by myśleć, że chłopak mógł mnie porwać czy, że znam go dopiero dziesięć minut. Liczyło się tylko to, by jak najszybciej zobaczyć nowego członka rodziny.
Droga nie trwała dłużej, niż pięć minut, bo najwyraźniej Thomas pojął powagę sytuacji i omijał wszystkie czerwone światła. W ogóle nie myślał o mandacie, co było wyrazem niemałego poświęcenia.
Zatrzymaliśmy się pod szpitalem. Prędko stanęłam na ziemię.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś?- zapytał ze zmartwieniem wyczuwalnym w głosie.
Zaczęłam przeszukiwać swoje kieszenie i torebkę, aż w końcu znalazłam telefon. Odblokowałam go i podałam blondynowi.
-Wpisz mi swój numer.- posłałam w jego stronę najpiękniejszy uśmiech, jaki tylko mogłam.
Zrobił to, o co go poprosiłam, a potem odpalił swój środek transportu, chcąc już odjeżdzać, kiedy schyliłam się i ucałowałam jego policzek.
Wytrzeszczył oczy na ten niespodziewany gest, a ja w owej chwili odebrałam od niego swój telefon.
-Dziękuję.- powiedziałam po raz ostatni, a następnie zaczęłam biec do wejścia.
Dotarłam na odpowiedni oddział w momencie, kiedy ciocia opuszczała salę Ellie.
Na całym korytarzu rozbrzmiewał donośny głos Ellie, która narzekała na bóle i wyzywała lekarzy, że wszystko trwa tak długo.
Miałam nadzieję, że moja przyrodnia siostra histeryzuje. W innym wypadku zrezygnowałabym z posiadania dzieci.
Ciocia Lucy usiadła na krześle i wyglądała, jakby za moment miała mieć zawał.
-Dobrze się czujesz?- zatroszczyłam się.
Sama byłam równie zestresowana, ale nie dawałam po sobie poznać.
Pokręciła głową.
-Idziemy zapalić, Natalie.- podsumowała, a ja się zgodziłam.
Na odchodne rozbrzmiał wrzask Ellie, oświadczający, że pozwie cały szpital do sądu.
----------
Po trzech godzinach, spędzonych na co połgodzinnych papierosach, piciu kawy i stresie; w końcu zamiast krzyku Ellie, usłyszałyśmy płacz niemowlaka.
Zerwałyśmy się ze swoich miejsc, patrząc na drzwi przed nami i czekając na kogoś, kto pozwoli nam wejść do środka.
Chwilę później razem z Ellie i Danielem czekaliśmy na maluszka.
-Wnuk czy wnuczka?- ciocia Lucy spojrzała pytająco na Daniela.
Chłopak mojej siostry chyba wycierpiał się z nas wszystkich najbardziej przecinając pępowinę, będąc obok Ellie przy porodzie, słuchając i widząc, jak z łona jego dziewczyny wychodzi dziecko.
-Wnuczek.- oświadczył wykończony.
Ellie natomiast ledwo patrzyła na oczy.
W tamtym momencie pielęgniarka z chłopcem na rękach weszła do sali. Mały nie płakał, a patrzył na wszystko wielkimi oczyma, jakby chciał lepiej poznać miejsce, gdzie się znalazł.
Podała go delikatnie na ręce Ellie, która nie powstrzymując się, zaczęła płakać ze szczęścia.
-Jestem ojcem.- oświadczył nam, a w szczególności sobie Daniel, do którego dopiero teraz to dotarło.
Ciocia objęła mnie w pasie i ze łzami w oczach obserwowałyśmy, jak obydwoje wpatrują się w swój mały skarb.
-Będzie miał na imię Carol. -poinformowała wszystkich Ellie, po czym spojrzała na swoją matkę. -Po dziadku.
Wujek Carol był cudownym, wiecznie zadowolonym z życia człowiekiem. Niestety, zmarł na nowotwór rok po mojej przeprowadzce do cioci.
Potem uznaliśmy, że Ellie i dziecko potrzebują snu, dlatego zaproponowałam cioci i Danielowi, że zadzwonię po Adama, który może ich zawieźć do domu, ale obydwoje odmówili. Ciocia czekała na swojego partnera (którego jeszcze nie poznaliśmy), a Daniel na swoich rodziców.
Tym samym, pożegnałam się z nimi i ruszyłam do wyjścia.
Nie patrząc na drogę, próbowałam dodzwonić się do Adama, przez co wpadłam na mężczyznę w podeszłym wieku, który również miał telefon przy uchu.
Czemu dzisiaj ciągle na kogoś wpadam?
Już chciałam rzucić przekleństwami w owego faceta, ale znieruchomiałam, widząc jego twarz, która była mi wcześniej znana tylko ze starych zdjęć i z urywek pamięci trzylatki.
-Wiesz kim jestem, młoda damo?- powiedział wściekły.
Byłam już pewna.
-Moim ojcem.
Dzisiejszy rozdzial bardziej rodzinny, haha
CZYTASZ
Desperate Ideally •H.S. ✔
Fanfic"-Nigdy bym nie pomyślała, że zakocham się w takim uroczym dupku jak ty. -Nigdy bym nie pomyślał, że jestem uroczy." Okładka: @whitewine1