Rozdział 28.

3.3K 125 7
                                    

Obudziłam się, nie zastając nikogo obok w łóżku. Wspomnienia z zeszłej nocy zasypały mnie jak lawina.

Uśmiechając się sama do siebie, założyłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki.

Zegar wskazywał na 11:30, więc Harry musiał wyjść niedawno. Tym bardziej, że w pokoju dalej pachniało jego wodą kolońską.

W salonie spotkałam Vic, Jane, Alyson i Adama, którzy chyba o wszystkim wiedzieli, bo nie powiedzieli ani słowa, a uśmiechali się głupio do siebie.

Wzięłam szybki prysznic i powróciłam do przyjaciół.

Adam potwierdził moje przypuszczenia, oświadczając mi, że zielonooki parę minut wcześniej opuścił mieszkanie, a co więcej, prosił, bym do niego zadzwoniła po obudzeniu się.

-Hej.- przywitałam się, szczerząc się do telefonu.

Oczywiście, to wcale nie tak, że od razu pobiegłam do niego zadzwonić.

-Dzień dobry, śpiochu. Jak się czujesz po wczoraj?

Wzięłam oddech, przez moment zastanawiając się, czy pyta o kaca czy o nasze zbliżenie intymne.

-Nie będę narzekać.- rzekłam w końcu.

-Okej, to dobrze. Nie wiem czy pamiętasz, ale wczoraj mówiłem ci o naszym koncercie. W związku z tym, jeszcze raz zapraszam ciebie i twoich przyjaciół. Mamy dla was darmowe wejściówki i nawet nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię tam zabraknąć. Louis zaraz powinien wysłać Victorii dokładne miejsce i dokładny czas.

Potwierdziłam mu swoje przybycie, a chwilę później Harry się rozłączył, bo razem z chłopcami mieli próbę.

Przez resztę dnia razem z przyjaciółmi oglądaliśmy telewizję, śmialiśmy się i rozmawialiśmy o rzeczach, które w rzeczywistości były głupotami.

Kiedy nadszedł wieczór, wszyscy zaczęliśmy się zbierać. Vic i Alyson pojechały do swoich domów, a nasza trójka rozdzieliła się do swoich pokoi.

-Nie mam się w co ubrać!- poirytował się Adam.

Wyjęłam z szafy białe spodnie z wysokim stanem.

-Idź nago.- odpowiedziała mu głupio Jane, na co pokręciłam głową.

Ostatecznie do owych białych spodni założyłam crop top z Nirvaną i czarne koturny.

Gdy byłam gotowa, udaliśmy się do samochodu, ponieważ przyjaciele już na mnie czekali.

Następnie podjechaliśmy pod dom Alyson i Victorii, zabierając je ze sobą, a pół godziny później zaparkowaliśmy pod Megaclubem, gdzie miał się odbyć koncert.

Po wejściu byłam zdumiona, że tak dużo osób zmieściło się w jednym budynku i zastanawiałam się, czy przyszli tu dla One Direction, czy dla zabawy.

-Chodźmy pić!- krzyczała Alyson, której głównym celem było upicie się.

Zgodnie ruszyliśmy za nią, bo chłopcy pewnie byli już gdzieś za kulisami i przygotowywali się do swojego występu.

Zdążyliśmy wypić kilka szybkich shotów, zanim na scenie nie pojawiło się pieciu dobrze znanych mi chłopców.

-Chodźcie, zaczynają!- krzyknęła uradowana Victoria, ciagnąc nas przez tłum jak najbliżej sceny.

Alkohol wypełnił mój organizm, powodując, że miałam ochotę patrzeć tylko na Harrego, który wyglądał tego wieczoru lepiej niż zwykle, o ile to możliwe.

Desperate Ideally •H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz