-Harry, nie lubię niespodzianek.- wciąż narzekałam.
Właśnie wracaliśmy z Mc'Donaldsa, gdzie byliśmy na śniadaniu, a ja dalej nie wiedziałam dokąd on chce mnie zabrać.
-Przestań w końcu jęczeć. Zostaw to sobie na później.- powiedział, nie odrywając wzroku od drogi przed nami, jednak delikatny uśmiech wkradł się na jego piękną twarz.
Spojrzałam na niego groźnie, a ten się roześmiał.
-Przestań, bo pomyślę, że chcesz mnie zabić.
-Nigdy nie powiedziałam, że nie chcę.- rzuciłam mu spojrzenie, które wyłapał, aczkolwiek na naszych ustach dalej tkwiły uśmiechy.
Chwilę potem Harry zaparkował samochód i kazał mi z niego wysiąść, co też zrobiłam.
Szliśmy lasem, a ja za każdym razem, gdy coś się poruszyło, biegłam do chłopaka, by w razie czego, to "coś" atakowało jego pierwszego.
-Daleko jeszcze?- dopytywałam, rozglądając się na boki.
Szatyn nie odpowiedział, bo przed nami rozciągnął się widok na polanę, a odrobinę dalej płynęła rzeka.
Byłam zachwycona głównie dlatego, że pierwszy raz w życiu widziałam ten krajobraz, a mieszkam w owym mieście od urodzenia.
-Jak znalazłeś to miejsce?
-Jeszcze jak byłem dzieckiem, często przychodziłem tutaj z Louisem i paroma innymi znajomymi. Pewnego razu po prostu zgubiliśmy się w lesie.- wzruszył ramionami, idąc na przód.
Rozejrzałam się wokoło, by następnie usiąść na trawie koło Harrego, który leżał na plecach, wpatrując się w niebo.
Podążyłam jego śladami.
-Tu jest pięknie.- oznajmiłam, na co chłopak mruknął coś niezrozumiałego, co chyba miało być potwierdzeniem moich słów.
Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło, gdy tak leżeliśmy, nic przy tym nie mówiąc i gapiąc się tępo przed siebie, ale w końcu przerwałam ciszę.
-O czym myślisz?- spoglądnęłam przelotnie na niego.
Zielonooki zatrzymał swój wzrok na mnie.
-Jak powstrzymać lawinę problemów.- powiedział szczerze, co jednocześnie mnie zasmuciło i zdziwiło, że mi się zwierzył.
W tamtej chwili miałam ochotę wziąć go w ramiona i przygarnąć całe obciążenie, które wisiało na jego barkach.
-Tęcza wychodzi tylko po burzy.
-Cytat oklepany, ale słowa prawdziwe.- zaśmiał się krótko. -Chciałbym pomóc głównie tobie, ponieważ wiem, że potrzebujesz tej pomocy, tylko nie chcesz tego przyznać.- dodał już całkiem poważny.
-I vice versa.- szepnęłam, w odpowiedzi otrzymując od niego wywrócenie oczyma.
Później nie wiem jak to się stało, ale opowiedziałam mu całą swoją historię życia; począwszy od zniknięcia ojca, gdy miałam 3 lata, po alkoholizm matki i moje zaczynające się problemy z własną sobą, kończąc na dniu dzisiejszym.
-Twoja kolej.- sapnęłam, chcąc się czegoś dowiedzieć o nim.
Najwyższy czas.
-Uh, yeah? Moi rodzice rozwiedli się zaraz po narodzinach Willa. Nigdy nie byli sobie przeznaczeni, także pierwsze lata dzieciństwa wspominam jako same awantury i rzucanie sobie błotem w twarz. Potem mama miała lekkie załamanie nerwowe, więc ja i Gemma, czyli moja starsza siostra pomagaliśmy jej się zajmować Willem. Nie powiem, że jak dla sześciolatka i ośmiolatki nie było trudno, jednak daliśmy radę. Mając 12 lat zacząłem śpiewać, co dało mi zapomnieć o rzeczywistości, dopóki kilka lat później nie zatraciłem się w sobie. Po prostu przechodziłem dość drastycznie nastoletni okres buntu, kiedy to policja przywoziła mnie pijanego do domu, z którego nawiasem mówiąc często uciekałem. Zamiast pomóc mamie, sam dokładałem jej i Gemmie problemów. Byłem młodszą wersją mojego ojca, kłócąc się z każdym dookoła. Następnie razem z Louisem i Liamem utworzyliśmy zespół na jednej z domówek. Krótko potem doszedł do nas Zayn, a parę miesięcy później Niall. Zaczęliśmy grać malutkie koncerty w pubach, dopóki Niall nie zapoznał nas z chłopakami z 5SOS. No i wtedy też właśnie wystąpiliśmy na festiwalu.
Przetwarzałam nowo poznane informacje na jego temat, w podświadomości dalej będąc zdziwioną, że ten cudowny chłopiec się otworzył.
-Wiesz, że znałem cię już wcześniej?- zapytał po krótkiej ciszy, przerywając moje myśli.
-Jak to możliwe?
-Byłem częstym gościem u Liama, więc kiedy ty przychodziłaś do jego brata, a swojego chłopaka, przelotem się widywaliśmy.- wytłumaczył.
Próbowałam przypomnieć sobie jego twarz między tymi wszystkimi ludźmi, których przyjmował Liam, ale to było na nic.
Przyturlałam się do Harrego, siadając na nim okrakiem, a odpowiedzi otrzymując od niego uśmiech.
-Może gdybym cię wtedy poznała, byłbyś moim bohaterem.- powiedziałam tajemniczo, mając na myśli toksyczny związek z Nickiem.
Przybliżyłam swoją twarz do jego.
-Dalej mogę nim być.- szepnął, przyciągając mnie do siebie i delikatnie całując.
CZYTASZ
Desperate Ideally •H.S. ✔
Fanfic"-Nigdy bym nie pomyślała, że zakocham się w takim uroczym dupku jak ty. -Nigdy bym nie pomyślał, że jestem uroczy." Okładka: @whitewine1