22

4.7K 273 16
                                    

Minął już tydzień, jednak Sky nadal się nie obudziła. Zaczynam tracić najmniejsze szanse, że kiedykolwiek to nastąpi. Na domiar złego w dalszym ciągu nie chcą pozwolić mi jej zobaczyć.

Większość swojego czasu spędzam na korytarzu przed jej salą. Rzadko pojawiam się w szkole, nie wychodze nigdzie ze  znajomymi. Rodzice zaczeli się przez to o mnie bardziej martwić. Kiedy pytają co się dzieje zbywam ich, że to nic takiego. Nie wierzą mi, ale na szczęście nie drążą dalej tematu.

Nagle jedna z pielęgniarek usiadła obok mnie.

- Całymi dniami przesiaduje pan tutaj. Nie chciałbyś wrócić do domu, odpocząć trochę? - spytała mnie kobieta.

Była jedną z młodszych w tym szpitalu. Miała bląd włosy, zielone oczy i bladą cerę. Ogólnie wyglądała na bardzo miłą osobę.

- Jedyne czego chce to, aby Sky się obudziła - odpowiedziałem smutno.

- Widzę, że pan ją musi bardzo kochać.

- Nie ma ważniejszej osoby w moim życiu.

- Pewnie chciałbyś do niej wejść, ale lekarze ci zabraniają? - zapytała na co tylko przytaknąłem głową.

- Nie powinnam tego robić, ale... - urwała.

- Ale co? - nie miałem pojęcia o co jej chodzi.

- Pozwolę ci do niej na chwilę wejść - dodała ciszej.

- Naprawdę - zdziwiłem się.

- Tak. Chodź szybko, aby nikt cię nie zauważył - ruszyła w strone dzwi od sali.

- Dziękuję bardzo.

- Ależ nie ma za co - odpowiedziała.

Gdy znalazłem się już w środku, ujrzałem moją księżniczkę. Leżała tam bardzo blada podłączona do różnych aparatur. Podeszłem do niej i usiadłem na krzesełku obok łóżka.

- Cześć kochanie - chwyciłem ją za rękę - Strasznie za tobą tęsknię. Bez ciebie życie nie jest takie samo. Jesteś moim słoneczkiem, które rozpromienia mi każdy dzień. Teraz gdy nie miałem cię obok siebie wszystko stało się smutne, pomure i bez znaczenia... - zawiesiłem na chwilę głos.

- Cały czas wierzę, że jeszcze się obudzisz, że nie zostawisz mnie samego. Wiem, że to ja doprowadziłem do tej sytuacji, ale gdybym tylko mógł cofnąć czas.. - pojedyncza łza spłyneła po moim policzku - Kocham cię Sky - po tych słowach pocałowałem ją delikatnie w usta.

- Jeśli i ty mnie kochasz daj mi jakiś znak - nagle poczułem jak ścisnęła moją rękę.

- Nie chcę przeszkadzać, ale do sali zaraz przyjdzie lekarz - ostrzegła mnie pielęgniarka.

- Już wychodzę - powiedziałem do niej - Bądź silna skarbie - pocałowałem Sky na odchodne w czoło.

Moje odwiedziny nie trwały zbyt długo, ale lepsze to niż nic.

***
Zbliżamy się do końca opowieści.

Zawsze tam gdzie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz