2.13

1.9K 84 2
                                    

Od jakiegoś już czasu obserwuję Ethana. Stoję przed szkołą razem z Cameronem i Nashem, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Mówią coś do mnie, lecz ja ich kompletnie nie słucham. Jestem zajęta czymś innym. Ale dlaczego to robię? Dlaczego namiętnie wypalam dziurę w jego plecach? Nagle odwrócił się w moją stronę. Spojrzał mi w oczy, przez co zawstydzona odwróciłam wzrok. Moje tęczówki spotkały się teraz z podejrzliwym wzrokiem Camerona.

- Czujesz coś do niego? - nie ukrywam, że zszokował mnie tym pytaniem - Widzę jak na niego patrzysz.

- Nie patrzę na niego! - zaprzeczałam, na co chłopak wywrócił oczami.

- Czyli to nie ty pożerałaś go przed chwilą wzrokiem? - uniósł brew z kpiącym uśmiechem.

- Wydawało ci się. - burknęłam pod nosem.

- Skoro tak twierdzisz... - uniósł ręce w geście poddania - Nie pozwól mu się ponownie skrzywdzić. - powiedział to po czym rozległ się dzwonek na lekcje.

Skierowałam się do klasy, w której miałam zajęcia. Usiadłam w swojej ławce i rozpakowałam potrzebne książki i zeszyty. Clary dzisiaj nie ma w szkole, ponieważ jest chora. Przez najbliższy tydzień będzie w domu. Zazdroszczę jej. Znaczy się zazdroszczę jej tego, że nie chodzi do szkoły, a nie tej tony zużytych chusteczek.

Do sali właśnie wszedł Ethan. Ubrany był dzisiaj w czarne spodnie i tego samego koloru bluzkę oraz skórzaną kurtkę. Włosy idealnie postawione na żel. Widać z jaką starannością je układał. Chłopak spojrzał na mnie, przeniósł wzrok na puste miejsce obok. Zaczął kierować się w moją stronę, chociaż jego ławka jest w drugim końcu sali. Skupiam wzrok na tablice przed siebie, słysząc odsuwające się krzesło obok. Usiadł obok mnie. To normalne, że to zrobił, przecież już się pogodziliśmy. Jednak ja czuję się dziwnie. Jestem spięta i nie potrafię się skupić na lekcji. To on na mnie tak działa. Jego obecność powoduje to, że czuję się nieswojo. Obracam głowę w jego stronę, chcąc zerknąć w jego kierunku. Moje tęczówki napotkały te jego czekoladowe. Od zawsze uważałam, że ma piękne oczy. Kiedyś mogłabym patrzeć w nie godzinami. Teraz też tak jest. Nie. Czy ja o tym pomyślałam. Staram się nie dopuścić do tego, aby myśleć o nim w taki sposób.

- Cześć, masz może pożyczyć długopis? - szepnął w moją stronę chłopak.

- Tak. - szukam wspomnianej rzeczy w piórniku - Proszę. - podaje mu z lekkim uśmiechem.

- Robisz coś dzisiaj po szkole? - przyznam, że zdziwiło mnie jego pytanie.

- W sumie to nie. - odpowiedziałam po chwili - A co, proponujesz coś? - zauważyłam jak jego kąciki ust drgnęły ku górze.

- Może przeszlibyśmy się gdzieś?

Sam na sam z nim. Czy ja tego chcę? Spoglądam w jego oczy. Patrzy ma mnie błagalnym wzrokiem. Widzę że dziwnie mu na tym zależy. Nasz spacer nie będzie niczym złym. Przyjaciele przecież spędzają ze sobą czas. Poza tym nie jestem w stanie mu odmówić.

- Jasne. - uśmiechnęłam się do niego.

***

Spacerujemy alejkami pobliskiego parku. Obok nas przeszła właśnie zakochana para. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam o mnie i Ethanie. My też kiedyś tak wyglądaliśmy. Nie widzieliśmy świata poza sobą. Byliśmy na prawdę szczęśliwi. Gdyby nie ta dziewczyna, która zniszczyła nasz związek. Ale nie powinnam winić tylko jej. Wina leży też po naszej stronie.

O czym ja myślę.

Nie powinnam do tego wracać. Mu już pewnie na mnie nie zależy. Jego uczucie przestało istnieć. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że przestałam czuć cokolwiek do chłopaka. Nadal mi na nim zależy. Na nim i na jego szczęściu. Wiem, że będzie szczęśliwszy beze mnie.

- Usiądziemy? - wskazał na ławkę po lewej stronie.

Poszedł w jej kierunku, a ja podążyłam za nim. Siedzieliśmy tak w ciszy. Żadne z nas nie miało odwagi zabrać głosu. Byłam spięta w jego towarzystwie. Nie podobało mi się to. Przy nikim innym tak się nie czułam. Nagły podmuch wiatru owiał moje ciało. Zrobiło mi się zimno, co Ethan zauważył.

Zaczął ściągać swoją kurtkę. Obserwowałam go i to jak jego mięśnie napinają się przy najmniejszym ruchu. Ethan jest przystojny.

- Proszę. - podał mi swoją własność - I nie chce słyszeć sprzeciwu. - dodał nieco poważniej.

- Dziękuję. - założyłam ją.

Automatycznie poczułam jak ciepło otula moje ramiona. Do moich nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Perfum, które ja tak bardzo uwielbiałam. Dyskretnie zaciągam się ich zapachem. Spoglądam na chłopaka, którego oczy wpatrują się we mnie. Co jeśli widział co przed chwilą zrobiłam. Zarumieniłam się na samą myśl o tym jak się wygłupiłam. Próbowałam ukryć moje policzki włosami.

- Jesteś piękna, gdy się rumienisz. - zdziwiłam się na jego słowa.

- Jak się odnajdujesz w nowej szkole? - chciałam ja najszybciej zmienić temat.

- Nie jest źle. - odrzekł.

- To dobrze. - i znowu nastała ta niezręczna cisza. - Wracamy? - powiedziałam nieśmiało.

Jesteśmy już w połowie drogi. Rozmawiamy, czasem się śmiejąc. Skrepowanie zniknęło całkowicie. Przez chwilę poczułam się tak jak na samym początku naszej znajomości.

- Gdzie mieszkasz? - spytałam z zaciekawieniem.

- Szczerze? - potrząsnęłam twierdząco głową - Kilka domów od ciebie.

- Co za zbieg okoliczności. - powiedziałam to bardziej do siebie niż do niego.

Byliśmy już pod moim domem. Pożegnałam się z nim przytulasem i szybko zniknęłam za drzwiami wejściowymi. Nadal nie wiem co mi strzeliło do głowy, aby się z nim w taki sposób żegnać. Poszłam szybko wziąć odprężający prysznic.

Rozebrałam się że wszystkich ubrań. Odkręciłam ciepła, prawie że gorącą wodę i weszłam do kabiny. Oparłam ręce o kafelki, myśląc o dzisiejszym dniu. Po piętnastu minutach wstałam się i przebrana w piżamie wróciłam do pokoju. Położyłam się na swoim łóżku, biorąc telefon do ręki. Przeglądałam portale społecznościowe, kiedy dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany numer:
Co ty na to, abym jutro przyjechał po ciebie i razem pojechalibyśmy do szkoły?

Nie miałam pojęcia od kogo ta wiadomość. Kilkukrotnie analizowałam ten numer. W końcu mnie oświeciło. Przecież to numer Ethana. Pamiętam, że po naszym rozstaniu go usunęłam. Postanowiłam odpisać.

Ja:
Mi pasuje. To do jutra.

Czy chcesz zapisać ten numer jako "Ethan"?

Ethan:
Dobranoc. Kolorowych.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną, gąszcz stojąca ma niej lampkę. W pokoju zapanowała ciemność. Przykryłam się szczelniej kołdrą i zamknęłam swoje oczy. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.


Zawsze tam gdzie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz