33

4.2K 208 20
                                        

Wyjeżdżamy do Londynu.

Te słowa nie pozwoliły mi spać dzisiejszej nocy. Przez cały czas myślałam o tym jak to będzie. Tutaj mam rodzinę, chłopaka, przyjaciół. A tam? Zupełnie nic..

Ja rozumiem, że tata dostał tam nową, lepiej płatną pracę, ale podejmując tę decyzję nie myśleli zupełnie o mnie. Moje uczucia też są ważne. Nie potrafię dopuścić do siebie wiadomości rozstania się z Ethanem. On jest dla mnie wszystkim, dopełniamy się wzajemnie.

Próbowałam nawet przekonać rodziców, aby pozwolili mi tu zostać. Niedługo kończę osiemnaście lat, potrafiłabym o siebie zadbać. Jednak nie zgodzili się. Myślę, że nic już nie będzie wstanie zmienić ich decyzji.

W szkole byłam jakaś nieobecna. Wczorajsza informacja wyprała mnie całkowicie z emocji. Snuje się obecnie po korytarzach w kierunku moich przyjaciół. Postaniwiłam im jeszcze nic nie mówić. Nie chcę ich poprostu smucić.

- Co się stało? - zwraca się do mnie Kim.

- Wszystko w porządku - wysilam się na słaby uśmiech.

- Nie ściemniaj mi tutaj, znam cię nie od dziś - patrzy na mnie podejrzliwym spojrzeniem.

No właśnie nie od dziś. Przez jedną głupią decyzję jestem zmuszona zaprzepaścić lata pięknej przyjaźni. Życie jest niesprawiedliwe.

- Naprawdę nic się nie stało - mam nadzieję, że nie będzie drążyć tematu.

- Skoro tak uważasz.

Reszta dnia spędzonego w szkole minęła bardzo miło. Mogę rzec, że poprawili oni mój humor. Przez chwilę nawet zapomniałam o przeprowadzce. Do domu podwiózł mnie Ethan. Nie został on jednak długo, ponieważ miał ważny trening. I oto tym sposobem zostałam zmuszona do samotnego spędzenia popołudnia. Zadzwoniłabym do Kim, ale wiem, że ma dzisiaj randkę z Lukiem.

Z rodzicami nie rozmawiam od wczoraj. Zawiedli mnie na całej lini. Widzę w ich oczach, że sprawiam im tym przykrość. Jednak oni nie są mi dłużni. Mogli wpierw zapytać mnie o zdanie, a nie podejmować decyzję za mnie. Oznajmili mi też, jak wróciłam ze szkoły, że mamy już tam wybudowany dom, który zaprojektował mój ojciec. Jest on wspaniałym architektem. Nie zmieniając tematu, musiał on wiedzieć sporo przed, o przeprowadzce, a powiedział dopiero po fakcie dokonanym. Za to właśnie jestem najbardziej na nich wściekła.

Po odrobieniu lekcji postanowiłam zapomnieć o wszystkim na chwilę i obejrzeć film. Był on całkiem zabawny. Głównego bohatera grało jakieś niezłe ciacho, przez co film był jeszcze lepszy. Koło północy zasnęłam.

***

Rano budzi mnie budzik, z resztą tak jak każdego dnia z wyjątkiem weekendów. Dzisiaj jest piątek, co oznacza, że został jeszcze tydzień szkoły, a dwa do wyjazdu. Stwierdziłam, że muszę pogodzić się z tym wszystkim, ponieważ nic już nie da się zrobić.

Wstaję z łóżka i kieruję się do szafy. Na zewnątrz jest naprawdę ciepło, dlatego decyduję się ubrać czarne spodenki i niebieski crop top. Do tego wszystkiego białe trampki na stopy. Włosy pozostawiam rozkuszczone. Jdyne co z nimi robię to lekko kręcę, aby powstał efekt naturalnych loków. Wychodzę z domu zabierając jabłko, aby zjeść je w drodze do szkoły.

Myślałam nad tym długo, jednak ostatecznie stwierdziłam, że muszę to zrobić. Mianowicie chodzi o to, że dzisiaj powiem moim przyjaciołom o Londynie. Czuję, że nie będzie to łatwe, ale nie uniknę tego. Przed budynkiem zauważam całą ekipę. Wyglądają na takich szczęśliwych, że nie chcę im psuć tak pięknego dnia. Postanawiam, że zaproszę ich po szkole do mnie i wtedy im o wszystkim powiem.

- Cześć - mówiąc to witam się z każdym.

- Cześć kochanie - Ethan składa krótki pocałunek na moich ustach.

- Macie może ochotę wpaść do mnie po lekcjach? - mam nadzieję, że się zgodzą.

- Jasne - odpowiadają chórem.

Nagle rozlega się dzwonek oznajmiający lekcje. Pierwszy mam angielski. Udajemy się z Kim pod klasę. Niestety Ethan i Luke mają teraz matematykę, dlatego też idą w zupełnie przeciwnym kierunku. Przekraczając próg klasy oriętujemy się, że wszyscy prócz nas już tam są. Nauczyciel tylko na nas spojrzał i kazał usiąść. Cieszę się, że nie wpisał nam spóźnienia.

- Niedługo wakacje, więc nie chce wam się pewnie już uczyć.

- Jakby czytał nam pan w myślach - odpowiada Jack, a klasa zaczyna się śmiać.

- Dlatego też dziś zrobimy luźniejszą lekcję i obejrzymy film - ucieszyliśmy się na jego słowa.

Kiedy włączał film klasa szeptała zastanawiając się co to będzie. Film odpalił się, a moim oczom ukazał się tytuł "Jestem numer cztery". Jest to jeden z lubianych przeze mnie filmów, dlatego na moich ustach pojawił się uśmiech. Myślę, że nadaje się on dla kobiet jak i dla mężczyzn.

Niestety nie zdołaliśmy obejrzeć go całego, ponieważ seans przerwał nam dzwonek. Z niezadowoleniem wyszliśmy z klasy. W towarzystwie blondynki udałyśmy się pod nasze drzewo. Tam dostrzegłyśmy już siedzących chłopaków.

- Jak matematyka z najcudowniejszą nauczycielką pod słońcem? - pytam Ethana, wiedząc i tak co usłyszę.

- Wspaniale, jeszcze tylu zadań to dawno nie liczyłem - mówi z udawanym uśmiechem - a jak angielski?

- Oglądaliśmy film - szczerzę się do niego jak głupia.

- Głupi to ma szczęście - uderzam go w ramię.

Po lekcjach poszliśmy do mnie, tak jak było wcześniej ustalone. Jestem zdenerwowana, ponieważ nie wiem jak zareagują na to co im powiem. Na początku spróbuję ich wprawić w bardzo dobry nastrój, aby znieśli to lepiej.

Jesteśmy właśnie w trakcie oglądania komedii i komentowania jej w najlepsze. Pękaliśmy ze śmiechu, była ona taka głupia, że aż brak mi słów. Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, stwierdziłam, że nastał odpowiedni moment. Wstałam z kanapy i stanęłam naprzeciwko nich. Spojrzeli na mnie nie wiedząc co robię, a ja postanowiłam, że wszystko wyjaśnię.

- Mam wam coś ważnego do powiedzenia - oznajmiłam.

Wszyscy spojrzeli po sobie, a następnie skierowali wzrok na mnie. Złapałam kontakt wzrokowy z Ethanem. Jego oczy wyglądały, jakby wiedział co teraz powiem.

- Zamieniamy się w słuch - odzywa się wesoły Luke.

- Wyjeżdżam na stałe do Londynu - ich miny momentalnie zrzedły.

- To jest jakiś żart? - pyta Kim - Przecież Prima Aprilis już było.

- To nie żart, mówię śmiertelnie poważnie - między nami nastała cisza, która nie była jedną z tych przyjemniejszych.

- Kiedy wyjeżdżasz? - pyta smutny Luke.

- W drugim tygodniu wakacji - mówię.

- Ale dlaczego się wyprowadzasz? - słyszę głos Kim.

- To nie moja decyzja. Tak powiedzieli rodzice, a jak nie mogę nic już zrobić - zaszkliły mi się oczy.

- Nie damy sobie tu rady bez ciebie - Ethan przytula mnie mocno.

- Mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie, aby utrzymywać nadal nasz kontakt.

- O to się nie martw. Będziemy pisać, dzwonić i rozmawiać na Skype - przytulamy się wszyscy razem.

Kiedy ma się takich przyjaciół nic nie stanie ci na przeszkodzie do szczęścia.

***
Myślę, że się cieszycie z powodu dłuższego rozdziału 😜

Do następnego 💖💖

Zawsze tam gdzie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz