Noc była koszmarna. Nonstop śniły mi się koszmary w których słyszałam płacz Sary kiedy dzwoniła do mnie, a przed oczami miałam obraz zmasakrowanej maszyny o bok której leżała dziewczyna.
Kiedy po raz kolejny dzisiaj się obudziłam było koło 7. Postanowiłam się dłużej nie męczyć i wstałam.
Wyciągnęłam pierwsze lepsze dresy i zieloną bokserkę i poszłam do łazienki. Kładąc ubrania na blacie koło umywalki , spojrzałam w lustro. Podkrążone oczy, napuchnięta od płaczu twarz , włosy w absolutnym nie ładzie. Przerażona tym jak wyglądam weszłam pod prysznic. Zimna woda oblewała moje ciało co pozwalało mi się nawet trochę zrelaksować. Kiedy wyszłam , wytarłam się dokładnie szorstkim ręcznikiem, i ubrana już zeszłam na dół do kuchni. Jak zwykle zresztą, nie było tam nikogo. Nie zdziwiłam się zbytnio. Tata w biurze a Michał pewnie w drodze do szkoły albo jeszcze śpi.
Podeszłam do kuchenki i podpaliłam gaz pod czajnikiem. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam za stołem. Po chwili wpadł Michał.
- Cholera jestem spóźniony. - warknął biegnąc do lodówki. Otworzył ją ale po chwili zamknął nic z niej nie wyciągając. Przystanął koło mnie i upił sobie łyka z mojej kawy.
- Dzięki - poczochrał mnie po głowie i już go nie było.
Siedziałam tak jeszcze chwilę patrząc bez żadnego celu w okno po czym przesiadłam się przed telewizor. Włączyłam MTV i zajęłam się oglądaniem.
Około 13 wstałam i poszłam do siebie. Tam założyłam na siebie rurki i czarną koszulkę i wyszłam z domu kierując się w stronę szpitala.
- O hej Nikola ! - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i ujrzałam Dawida.
- Cześć Dawid.
- Gdzie ty byłaś przez te dni ? Zamierzasz wrócić do studia ?
- Nie wiem.
- Jest już koniec maja , niedługo koniec roku i szansa wyjazdu. Chyba tego tak łatwo nie odpuścisz ?
- Naprawdę nie wiem Dawid.
- Stało się coś ?
- Nie, nie.
- Przecież widzę.. - ciągnął uparcie a ostatnią rzeczą o której marzyłam była rozmowa o wypadku.
- Przepraszam ale śpieszy mi się.
- Hmmm okej. Pa
- Pa. - rzuciłam i już mnie tam nie było.
Kilka minut później byłam już u Sary.
-Nadal się nie obudziła.
- Nie chciała bym cię martwić ale jej stan się wręcz pogorszył. W nocy miała akcję reanimacyjną dlatego że maszyna wykazała że dziewczyna traci puls. Lekarz twierdzi że w ciągu 4/5 dni powinna się wybudzić ze śpiączki. - wiadomość pielęgniarki zupełnie mnie podłamała.
Godzinę później siedziałam na jednej z ławek parkowych. Wybrałam taką na "odludziu" żeby uniknąć wścibskich pytań typu " co się stało " , "czemu płaczesz ?" itd itd. Chciałam sobie w spokoju posiedzieć...
Siedząc na ławce wciąż myślałam o tym wszystkim. To jakiś pechowy rok. Przeprowadzka, rozwód rodziców, teraz ten wypadek. Po policzkach spłynął kolejny strumień łez. Nagle poczułam jak ktoś siada koło mnie i podaje mi chusteczkę.Wzięłam i otarłam nią oczy.
- Co się stało ? - spytał Filip
- Nnic... - odparłam a po moim policzku popłynęło jeszcze więcej łez.
On nic juz nie odpowiedział tylko przytulił mnie do siebie i zaczął pocieszać , głaskając moje włosy. Po chwili się uspokoiłam na tyle na ile. Przynajmniej już nie płakałam. Opowiedziałam Filipowi o wszystkim co się stało. On strzelił standardowy tekst typu " przykro mi " i znów mnie przytulił.
- Nie martw się. Będzie okej.
Oparłam głowę na jego ramieniu i poprostu zamknęłam oczy. Czułam jak mnie głaszcze po włosach i plecach. To bardzo uspokajało , dodawało otuchy. Około 16 postanowiłam się zbierać do domu. Filip oczywiście mnie odprowadził pod samą furtkę. Przytulił jeszcze raz na pożegnanie.
- Trzymaj się Niki. Będzie dobrze - szepnął nim zniknął za rogiem ogrodzenia.
* dwa tygodnie później *
Dziś Sara wychodzi ze szpitala. Cieszę się jak diabli. Bardzo się za nią stęskniłam. Wreszcie pójdziemy razem do szkoły , a potem na jakieś zakupy czy coś. Naprawdę się cieszę.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 11. Wyciągnęłam z szafy ubranie i zamknęłam się w łazience. Tam wzięłam szybki prysznic , ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Włosy zaczesałam w "koński ogon" i zarzuciłam torbę na ramię wychodząc w stronę szpitala. Kiedy dotarłam na miejsce , Sara już czekała na swoich rodziców na korytarzu. Z ręką w gipsie podeszła do mnie i mocno przytuliła. Odwzajemniłam uścisk po czym usiadłyśmy na krześle. Sara opowiadała mi właśnie o jakimś ponoć " mega seksownym " młodym lekarzu na jej oddziale gdy zauważyłam że z jednej z sal wyszedł właśnie Dawid w szpitalnym ubraniu. Nie jak dla pacjenta , raczej dla pielęgniarza czy nawet lekarza.
- To on - szepnęła podekscytowana Sara wskazując oczywiście na Dawida.
- Dawid ? - zaczęłam się śmiać.
- Skąd wiesz jak ma na imie ?
- Spotkałam go kiedyś w kawiarni.
- Cześć dziewczyny - usłyszałyśmy głos Dawida.
- Cześć - odpowiedziałyśmy chórem.
- Wreszcie się doczekałaś wyjścia - uśmiechnął się do Sary
- Oj taak.. Wreszcie
Pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym on wrócił do pracy, a nas zabrali rodzice Sary do ich domu. Siedząc w pokoju Sary rozmawiałyśmy o jakichś głupotach aż wreszcie się odważyłam.
- Jak to się stało ? - momentalnie zmienił sie jej humor.
- Ja nie lubię o tym rozmawiać...
- Powiedz... Muszę wiedzieć dlaczego nie zadzwoniłaś odrazu na pogotowie tylko do mnie.
- Byłam na imprezie i tam poznałam Krystiana. Świetnie się dogadywaliśmy i wg więc zaproponował mi przejażdżkę. Zgodziłam się. Byliśmy pod wpływem alkoholu więc chcieliśmy zaszaleć. Rozwinęliśmy dużą prędkość aż nagle dojechaliśmy do przejazdu kolejowego. Mimo wszystko Krystian nadal nie zwalniał. I nadjechał pociąg. Jego światła chyba go oślepiły bo stracił całkowitą kontrolę nad motorem i poprostu się przewróciliśmy.. - mówiła ze łzami - gdyby nie ta prędkość to nic by nam się nie stało. I nie musiała bym tydzień temu wychodzić na przepustkę ze szpitala żeby iść na jego pogrzeb. ... - Teraz już całkiem płakała. Przytuliłam ją.
- Ale dlaczego nie zadzwoniłaś po karetke ?! Tylko do mnie ?
- Dlaczego ? Bałam się. Bałam się rodziców. Myślałam że nie jest aż tak źle.... - wybuchnęła płaczem na nowo.
- Cśśś. Już dobrze... - przytuliłam ją mocniej i zmieniłam temat.
Do domu wróciłam mega zmęczona. Pierwsze co zrobiłam to ubrałam piżamę i padłam na łóżko.
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3