Pierwsze dni na uczelni mijały dość szybko i nerwowo. Nadal nie byłam zaznajomiona z okolicą, podobnie zresztą jak Filip, więc często zdarzało nam się zabłądzić. Jednak z dumą mogę przyznać że nie jest już aż tak źle.
- Tak tato... - mruknęłam zmęczona do telefonu - Wszystko jest w porządku....
- Na pewno ? Martwię się. Moja mała dziewczynka, sama, w wielkim mieście.
- Tatooooo... - jęknęłam po raz kolejny, opadając na kanapę - Poza ty nie sama, tylko z Filipem.
- Teraz martwię się jeszcze bardziej - fuknął niezadowolony.
- Tato...
- Cóż... Gdybyś czasem czegoś potrzebowała ....
- Zadzwonię - zachichotałam. Już od przeszło 20 minut wisiałam na telefonie, z koniecznością wysłuchiwania jego kazań na temat tego, jak bardzo przestał podobać mu się mój wyjazd. - Kocham cię tato.
- Ja ciebie też - westchnął - Już za tobą tęsknię.
Uśmiechnęłam się lekko, po czym wcisnęłam czerwony guzik by zakończyć połączenie. Zdenerwowana spojrzałam na zegarek. Dochodziła prawie 21. Zimna już kolacja czekała na nietknięta na stole, a po Filipie nadal nie było śladu. Wkurzona, ale nadal zmartwiona rzuciłam się na kanapę, zatapiając twarz w jednej z miękkich poduszek. Zgodnie z jego słowami powinien być tutaj już od jakichś trzech godzin. Wyprostowawszy się, sięgnęłam po plik notatek z ostatniego wykładu by choć na chwilę się czymś zająć.
Po kolejnej godzinie bezsensownego wpatrywania się w kartkę - swoją drogą to naprawdę nie moja wina że przez tego idiotę nie mogę się skupić - wybrałam numer Filipa już chyba po raz setny dzisiaj. Kiedy odpowiedziała mi automatyczna sekretarka, dosłownie zagotowało się we mnie. Podniosłam się z kanapy i podreptałam do łazienki. Myślę że wchodząc pod prysznic, żywiłam cichą nadzieję na to, że wraz z wodą spłynie całe to nieprzyjemne uczucie troski i bezradności zarazem. Przez moją głowę cały czas przebiegała jedna i ta sama myśl. A jeśli coś się stało ? Zdesperowana do granic możliwości, wyszłam z łazienki i zatrzasnąwszy za sobą drzwi, rzuciłam się z powrotem na kanapę. Nim się obejrzałam, zmorzył mnie sen.
~
- Kochanie ! - drzwi wejściowe mieszkania otworzyły sie gwałtownie, wyrywając mnie tym samym ze snu.
Podniosłam się z kanapy, przyglądając uważnie chłopakowi przez zaspane oczy.
- Nie... - czkawka - ... uwierzysz !
Podniosłam skonsternowana brwi. Czy on jest .. ?
- Dostałem pracę - podszedł chwiejnym krokiem w moją stronę, a uśmiech jaki widniał na jego twarzy był tak rozbrajający, że... Potrząsnęłam głową. Nie mogę przecież puścić mu tego tak po prostu... Jak głupia na niego czekałam, a on wraca do domu schlany.
- Nie cieszysz się ? - wybełkotał zawiedziony, kiedy minęłam go z obojętnym wyrazem twarzy.
- Bardzo. - zamknęłam za sobą drzwi, po czym wdrapałam się na łóżko.
Nie minęła nawet minuta a w pomieszczeniu pojawił się brunet.
- Mała... Co jest ? - przysiadł na krańcu materaca i pochylił sie lekko w moją stronę.
- Nic - warknęłam naciągając na twarz kołdrę. Alkohol którym śmierdział dosłownie przyprawiał mnie o mdłości. - Próbuję spać.
- Kurwa Nicola - podniósł się gwałtownie z łóżka, zrzucając ze mnie nakrycie. - Nie bądź niewdzięczną suką do cholery ! - ryknął, a we mnie się coś zagotowało.
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3