Minęły już prawie dwa tygodnie, odkąd Filip zaangażował się w pracę w rodzinnym biznesie. Od czasu, kiedy rodzice chłopaka wyjechali do Włoch, praktycznie każde popołudnie spędzał w hotelu. Nie licząc jednego weekendu, kiedy udało mu się wyrwać. Byłam totalnie załamana. Chodziłam po mieszkaniu, które wydawało mi sie o wiele za duże, kiedy byłam w nim sama. Panująca cisza, dosłownie mnie zabijała. Popadałam w paranoję mimo iż minęło dopiero tak niewiele czasu.
Filip wracał przeważnie późnymi wieczorami. Pomimo moich starań o jakiekolwiek zajęcie sobie czymś czasu, niczym nie mogłam zainteresować się dłużej niż kilka godzin. Sprzątałam, prałam, gotowałam... Zajęłam się już nawet przerabianiem na przód tematów z podręcznika do matematyki.Nigdy nie sądziłam, że wyjście do pracy może być taką frajdą !
Jedyna chwila, kiedy mogliśmy się cieszyć swoją obecnością, przypadała późnymi wieczorami, o ile chłopak nie był na tyle zmęczony, że jedyne o czym myślał to to, by jak najszybciej znaleźć się w łóżku.
Oczywiście nie miałam do niego o to żalu. Doskonale rozumiałam, że natłok obowiązków go wykańcza. Tak naprawdę martwiłam się o niego. Wstawał wczesnym rankiem, by zająć się papierkową robotą, którą poprzedniego dnia zabrał ze sobą z biura, później wychodził na uczelnie, z której kierował się prosto do hotelu. Między czasem starał się też wynagradzać mi to, że tak często nie ma go w domu. A ja nie mogłam patrzeć na to jak się biedak męczy. Nie miał czasu na jakikolwiek odpoczynek. Zastanawiałam się, jak długo jeszcze będzie w stanie pociągnąć tak zabiegany tryb życia. W ciszy, odliczałam dni, kiedy w końcu jego rodzice postanowią wrócić do Krakowa, a on sam będzie miał chwile wytchnienia.
Jak już wspomniałam, dni mijały mi praktycznie na niczym. Codzienna monotonia przyprawiała mnie o dreszcze każdego ranka, gdy tylko otwierałam oczy.
Tak więc zrozumiałym jest, jak bardzo ucieszył mnie telefon od Dawida. Muszę przyznać, że naprawdę się za nim stęskniłam.. Od czasu, kiedy nasze relacje uległy znacznej poprawie - zbliżyliśmy się do siebie.
- Wychodzimy ? - weszłam do salonu, przerzucając przez ramię pasek torebki.
- Jeszcze chwilę - pochylony nad plikiem kartek, rozrzuconych dosłownie na całej powierzchni stolika, chłopak mruknął.
- Dochodzi dziewiąta. Spóźnimy się na uczelnię - wzruszyłam ramionami, przysiadając na kanapie obok niego.
- Tak, tak. Idę już - mruknął, podpisując kolejną kartkę. Kiedy w końcu skończył, w pośpiechu spakował wszystkie papiery do czarnej teczki.
- Zjemy dzisiaj razem lancz ? - zapytałam, usadawiając sie wygodnie na przednim siedzeniu jego czarnego auta.
- Dzisiaj nie mogę Kochanie - mruknął zamykając za mną drzwi. - Mam spotkanie biznesowe z inwestorami z Niemiec.
- Och.. - zmarszczyłam brwi - Trzymam kciuki.
Zagraniczni inwestorzy co ? Nie sądziłam, że ma na głowie aż tyle spraw. W ciągu dwóch miesięcy, ze zwykłego studenciaka stał się zarządcą świetnie prosperującego hotelu.To wydawało mi się tak nierealne. Tak odległe. Ale byłam z niego dumna. Mimo tego, jak bardzo musiał poświęcić się dla tej pracy, wychodziło mu to naprawdę nieźle. Jakby zajmował się tym od lat.
- Ale postaram się wyjść dzisiaj wcześniej. Moglibyśmy wyjść razem na miasto. Co ty na to ?
- Jasne - uśmiechnęłam się. Chłopak pochylił się, by złożyć szybki pocałunek na moim policzku, po czym odpalił silnik samochodu.
~*~
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3