68

64.4K 2.7K 154
                                    

- Miałem to zrobić przedwczoraj, ale jakoś nie miałem okazji - uśmiechnął się Filip sięgając dłonią do plecaka.

Spojrzałam na niego unosząc brwi. O czym on mówił ?

Wyciągnął z plecaka małe pudełeczko i otwierając je, przysunął się bliżej mnie. W środku, na małej czerwonej poduszeczce leżał srebrny pierścionek z małym, czarnym kamyczkiem na środku. Wyglądał cudownie w swojej prostocie. Nie krzyczał z daleka "  Kosztowałem miliony !! "  co mi się bardzo podobało.

Spojrzałam z przerażeniem na Filipa. Czy on mi się właśnie oświadcza ?!

- Spokojnie. To nie TEN pierścionek - zaśmiał się przyglądając mojej reakcji na prezent - Jeszcze nie- dodał po chwili.

Wolnym ruchem wyjął małe cudo z pudełeczka i ująwszy moją dłoń wsunął go na środkowy palec.

- Wszystkiego najlepszego mała. - uśmiechnął się, nadal świdrując wzrokiem moją rękę.

- Nie musiałeś - szepnęłam także nie odrywając oczu od małego kamyczka na środku srebrnej obręczy.

- Ale chciałem. - objął mnie ramieniem. - Jeśli za każdym razem będę widział tak cudowny uśmiech na twojej twarzy, będę sprawiał ci prezenty codziennie.

- Aż zbankrutujesz co do grosza i wylądujesz na bruku. - dokończyłam za niego nie mogąc pohamować śmiechu.

- Oboje dobrze wiemy że przygarnęłabyś mnie z otwartymi ramionami. - Zacieśnił uścisk na moim ramieniu przyciągając mnie bliżej siebie i układając w wygodniejszej pozycji na parkowej ławce.

- Więc szukasz jakiegokolwiek pretekstu żeby ze mną zamieszkać ?

- Nie podsuwaj mi pomysłów. Sama wiesz dobrze do czego jestem zdolny jeśli chodzi o ciebie - zaśmiał się puszczając mi oczko.

Pokręciłam głową nie kryjąc rozbawienia. Doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Dla mnie był gotów zrobić wszystko. Dosłownie. Nie jednokrotnie mnie o tym zapewniał. Dla mnie został w Sopocie podczas gdy miał on być jedynie jednym z przestanków, dla mnie sterroryzował recepcjonistkę w szpitalu. Wszystko po  to móc być ze mną. Znosił nawet humorki mojego taty !

- Kocham cię wiesz ? - podniosłam na niego wzrok.

- Jak bardzo kochanie ?

- Bardzo. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo - pocałowałam go w policzek.

- Ja ciebie też.

- Ale ja bardziej - zaczęłam droczyć się z nim.

- Ech... - westchnął - Ale jak możesz kochać mnie bardziej skoro ja kocham cię najbardziej na świecie? - spytał z całkowicie poważną miną.

Wybuchnęłam śmiechem.

- Gdzie to wyczytałeś ? - nadal nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

- Psujesz chwilę - obrażony wydął dolną wargę. - Na bestach mi się w oczy rzuciło - dodał po chwili.

Wybuchnęłam jeszcze większym śmieche

- Mój chłopak, zawodowy bokser i ogólnie "bad boy" przegląda besty ? - zaśmiałam się jeszcze głośniej przez co para spacerujących obok emerytów popatrzyła na mnie po czym wymieniła spojrzenia typu " ta dzisiejsza młodzież. Za naszych czasów... " i wrócili do kontynuacji spaceru.

- Przestań sobie kpić bo twój chłopak-bokser pokaże na co go stać.

- Och czyżby ? -zmarszczyłam brwi.

Mam Cię (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz