- Miałem to zrobić przedwczoraj, ale jakoś nie miałem okazji - uśmiechnął się Filip sięgając dłonią do plecaka.
Spojrzałam na niego unosząc brwi. O czym on mówił ?
Wyciągnął z plecaka małe pudełeczko i otwierając je, przysunął się bliżej mnie. W środku, na małej czerwonej poduszeczce leżał srebrny pierścionek z małym, czarnym kamyczkiem na środku. Wyglądał cudownie w swojej prostocie. Nie krzyczał z daleka " Kosztowałem miliony !! " co mi się bardzo podobało.
Spojrzałam z przerażeniem na Filipa. Czy on mi się właśnie oświadcza ?!
- Spokojnie. To nie TEN pierścionek - zaśmiał się przyglądając mojej reakcji na prezent - Jeszcze nie- dodał po chwili.
Wolnym ruchem wyjął małe cudo z pudełeczka i ująwszy moją dłoń wsunął go na środkowy palec.
- Wszystkiego najlepszego mała. - uśmiechnął się, nadal świdrując wzrokiem moją rękę.
- Nie musiałeś - szepnęłam także nie odrywając oczu od małego kamyczka na środku srebrnej obręczy.
- Ale chciałem. - objął mnie ramieniem. - Jeśli za każdym razem będę widział tak cudowny uśmiech na twojej twarzy, będę sprawiał ci prezenty codziennie.
- Aż zbankrutujesz co do grosza i wylądujesz na bruku. - dokończyłam za niego nie mogąc pohamować śmiechu.
- Oboje dobrze wiemy że przygarnęłabyś mnie z otwartymi ramionami. - Zacieśnił uścisk na moim ramieniu przyciągając mnie bliżej siebie i układając w wygodniejszej pozycji na parkowej ławce.
- Więc szukasz jakiegokolwiek pretekstu żeby ze mną zamieszkać ?
- Nie podsuwaj mi pomysłów. Sama wiesz dobrze do czego jestem zdolny jeśli chodzi o ciebie - zaśmiał się puszczając mi oczko.
Pokręciłam głową nie kryjąc rozbawienia. Doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Dla mnie był gotów zrobić wszystko. Dosłownie. Nie jednokrotnie mnie o tym zapewniał. Dla mnie został w Sopocie podczas gdy miał on być jedynie jednym z przestanków, dla mnie sterroryzował recepcjonistkę w szpitalu. Wszystko po to móc być ze mną. Znosił nawet humorki mojego taty !
- Kocham cię wiesz ? - podniosłam na niego wzrok.
- Jak bardzo kochanie ?
- Bardzo. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo - pocałowałam go w policzek.
- Ja ciebie też.
- Ale ja bardziej - zaczęłam droczyć się z nim.
- Ech... - westchnął - Ale jak możesz kochać mnie bardziej skoro ja kocham cię najbardziej na świecie? - spytał z całkowicie poważną miną.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Gdzie to wyczytałeś ? - nadal nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Psujesz chwilę - obrażony wydął dolną wargę. - Na bestach mi się w oczy rzuciło - dodał po chwili.
Wybuchnęłam jeszcze większym śmieche
- Mój chłopak, zawodowy bokser i ogólnie "bad boy" przegląda besty ? - zaśmiałam się jeszcze głośniej przez co para spacerujących obok emerytów popatrzyła na mnie po czym wymieniła spojrzenia typu " ta dzisiejsza młodzież. Za naszych czasów... " i wrócili do kontynuacji spaceru.
- Przestań sobie kpić bo twój chłopak-bokser pokaże na co go stać.
- Och czyżby ? -zmarszczyłam brwi.
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3