72.

47.8K 2.4K 132
                                    

* pięć miesięcy później ( koniec maja ) * 

- Gotowa ? - usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojej sypialni. Przejrzawszy się ostatni raz w lustrze, dopięłam ostatnie guziki koszuli po czym wyszłam z pokoju. 

Pięć miesięcy. Dokładnie tyle czasu minęło od pogrzebu mamy. I choć niektórzy mogliby twierdzić że powinnam już pogodzić się z myślą, że odeszła - nie potrafię. "Minęło już tyle czasu " Argument którym starało się "przemówić mi do rozsądku" tak wiele ludzi. Ale co z tego że to już tyle miesięcy ? To że czas ciągle biegnie do przodu, nie znaczy że będzie to mniej bolało. 

Czas leczy rany. I nagle te słowa nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Jak można pogodzić się z tym, że ktoś tak bliski - najważniejsza kobieta w moim życiu - odszedł ode mnie tak szybko ?

Wszystko w moim życiu się posypało mimo tego, że Filip z moim bratem byli dla mnie ogromnym oparciem. Na zmianę służyli swoim ramieniem bym mogła się wypłakać. Za wszelką cenę chcieli mi pokazać że nie jestem z tym sama. 

Między mną a Filipem zaczęło się coś psuć. Choć może to tylko moja paranoja, wydaje mi się że coś przede mną ukrywa.

W szkole traktują mnie jak kalekę. Co prawda teraz już trochę mniej, jednak zaraz po pogrzebie mojej mamy, większość osób stała się o wiele milsza, chciała mi we wszystkim pomagać, wyręczać mnie. 

Ilekroć z czyichś ust padło słowo " współczuję Ci" albo "tak mi przykro z powodu twojej mamy" , miałam ochotę rzucić się na tego kogoś z zębami. Ostatnie czego potrzebowałam to czyjaś litość. 

- Tak, możemy iść. - mruknęłam zakładając na stopy baleriny. 

Okazało się że mama przed śmiercią napisała testament, na którego odczytanie właśnie się przygotowywaliśmy.

Tata poprawił krawat, po czym biorąc kluczyki z szafki na przedpokoju, ruszyliśmy w kierunku samochodu.

~*~

- Nie wieżę - jęknął Michał zrzucając z ramion kurtkę i wieszając ją niedbale na wieszaku obok. - Wiedziałeś że ma mieszkanie w Krakowie ? - mruknął w kierunku taty. 

- Dostała w spadku po rodzicach. - mruknął spoglądając na pudełko trzymane w dłoniach. Odkąd tylko je dostał, nie odważył się podnieść wieczka, by zobaczyć co kryje się w środku.

Zgodnie z testamentem, majątek mamy został podzielony między naszą trójkę.

- Nie chcę tego wszystkiego... - oparłam się blat w kuchni, upijając ze szklanki trochę soku pomarańczowego. Nie zależało mi ani na tej biżuterii, ani na domu który mi zostawiła. Chciałam ją z powrotem. Nie te wszystkie niepotrzebne rzeczy. 

Brat podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie mocno. Otarł z moich policzków łzy których nawet nie zauważyłam.. Ostatnimi czasy płakałam tak często, że stało się to wręcz normalne.

- Będzie dobrze mała. - pogłaskał moje włosy.

Kiedy zamknęłam się wreszcie w swoim pokoju, opadłam na łóżko. Sięgając po telefon, stwierdziłam że nadal nie jest za późno żeby jeszcze gdzieś wyjść. Od jakiegoś czasu nie ruszałam się z domu nigdzie, nie licząc szkoły oraz raz w tygodniu cmentarza. 

Masz ochotę na spacer ?

 

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Już po chwili na ekranie pojawiła się wiadomość od Filipa. 

Przepraszam kochanie, nie mogę teraz. 

Mam trening. Wpadnę wieczorkiem. 

 

Westchnęłam lekko zrezygnowana jednak mimo wszystko postanowiłam zapewnić sobie trochę ruchu. Narzuciłam na siebie dresowe spodnie i bluzę, po czym wyszłam w kierunku parku. Trzeba popracować trochę nad twoją kondycją. Głośna, rockowa muzyka rozbrzmiewała w słuchawkach kiedy zwalniałam bieg, lekko zdyszana. Zatrzymałam się, by nabrać powietrza w płuc, kiedy moim oczom rzuciła się znajoma sylwetka. Na ławce niedaleko siedział Filip, a obok niego Monika. ( Dla tych którzy nie pamiętają - była dziewczyna Filipa ) Rozmawiali, wybuchając co jakiś czas głośnym śmiechem. 

Zmarszczyłam brwi. Trening ? Pokręciłam głową, rozważając opcję podejścia do nich. Są tylko przyjaciółmi... Tylko dlaczego mnie okłamał ? Wycofałam się z pola widzenia, chcąc pozostać nie zauważoną.

-Zamierzasz odpuścić ?- zakpiło moje wewnętrzne "ja". Nie zamierzałam. Wrócę do tego wieczorem. Ciekawa jestem tylko, czy tym razem powie mi prawdę. 

~*~

- Nie powinnaś się teraz uczyć ? - spytał Michał wkraczając do mojej sypialni. - Myślałem że w tym tygodniu masz ten konkurs czy coś...

- Mam. - mruknęłam zamykając klapę laptopa.

- Więc ? 

- Nie zależy mi.. - wzruszyłam ramionami, odbierając od niego kubek herbaty którą dla mnie przyniósł. 

- Jaja sobie robisz ? - wybałuszył zszokowany oczy. 

- Nie. Po co miałabym studiować w Krakowie ? Mogę uczyć się w Gdańsku.. Różnica jest taka że mam bliżej dom. 

- Nicki.. To dla ciebie wielka szansa ! Być może uda ci się zdobyć stypendium a ty nie masz zamiaru nawet spróbować o nie walczyć. 

- Dlaczego wszyscy tak bardzo chcą się mnie stąd pozbyć ?! - wyrzuciłam ręce w powietrze, starając się opanować swoją złość. 

- Bo wszyscy wiedzą jak wiele to może znaczyć dla twojej późniejszej kariery. 

Kiedy nie odpowiedziałam, podniósł się z łóżka i ruszył w kierunku drzwi

- Obiecałaś jej że spróbujesz. - mruknął zanim zniknął w korytarzu. 

Dlaczego oni wszyscy tak bardzo się na mnie uwzięli ? Nie mogą zrozumieć że nie chcę stąd wyjeżdżać ? Tu jest mój dom i tutaj chcę zostać. Nie wyobrażam sobie być sama, setki km od domu. Bez przyjaciół, rodzina co najważniejsze Filipa. 

Podniosłam się z łóżka idąc w stronę pokoju Michała.  Już miałam wejść do środka kiedy usłyszałam odgłos rozmowy telefonicznej.

- Jest zbyt uparta.... Nie... Nie rozumie jak bardzo ważne to dla niej jest... Myśli że chcemy się jej pozbyć... Tak... Cholera ! Ona ma szansę na to żeby tam jechać ! Nie jeden chciałby to zrobić a ona jak na upartego nie... Myślisz ? .... Powodzenia. - po ciszy jaka zapanowała w pokoju, wywnioskowałam ze skończył rozmowę. Wycofałam się do swojej sypialni, zapominając o czym tak naprawdę chciałam z nim porozmawiać. 


Kiedy wieczorem zadzwonił mój telefon, byłam prawie pewna że to Filip.

- Halo ? 

- Spotkajmy się w parku za 10 minut. - rzucił dość zimno - Musimy porozmawiać. 

Mam Cię (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz