24.

72.4K 3.3K 16
                                    

Dzień na plaży minął o dziwo spokojnie. Nie licząc paru incydentów kiedy chłopcy chcieli mnie za wszelką cenę zaciągnąć do wody, było naprawdę okej. Byliśmy właśnie w drodze do hotelu kiedy nasz opiekun postanowił nas zatrzymać.
- Mam coś do załatwienia. Macie 30 minut dla siebie. Możecie iść na jakieś zakupy czy co sobie tam chcecie. Tak czy siak widzimy się tutaj o równej 21. I nie toleruję spóźnień. Jasne ? - zmierzył naszą ósemkę wzrokiem po czym odszedł.
- Nie wiem jak wy dziewczyny ale ja muszę skoczyć ja zakupy. - zwróciłam się do stojących obok przyjaciółek. Nie sądziłam że aż tak je polubię. Jak by nie było są moimi całkowitymi przeciwieństwami. Obie są wysokie i piękne. A ja niska i... No.. 
- Ja też muszę - rzuciła Sara grzebiąc między czasem w plecaku.
Po chwili szłyśmy już chodnikiem w kierunku najbliższego marketu.
Kiedy doszłyśmy na miejsce byłyśmy mile zaskoczone tym że było w nim niewiele osób co oznaczało niższe kolejki a zarazem szybsze zakupy.
Stałam właśnie między dwoma regałami z kosmetykami , trzymając w ręce dwa lakiery do paznokci.
- Zdecydowanie ten niebieski - usłyszałam za sobą męski głos. Obróciłam się i zobaczyłam przyglądającego mi się uważnie Filipa. Mierzył mnie wzrokiem czekając na jakąś odpowiedź z mojej strony.
Popatrzyłam na niego a potem z powrotem na dwie buteleczki które ściskałam w rękach. Odłożyłam czerwony lakier na półkę , wrzucając do koszyka niebieski.
Brunet uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki w policzkach po czym ruszył za mną.
- A ty nic nie kupujesz ? - spytałam przerywając niezręczną dla mnie ciszę. Spojrzałam na niego. Wyglądał na wyluzowanego. Śledził każdy mój ruch.
- Nie. Chłopaki stwierdzili że się tym zajmą bo jedzenie w hotelu jest przecież niejadalne. - uśmiechnął się szeroko ukazując w ten sposób jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Przysięgam że gdzieś w środku umarłam.
Odwróciłam wzrok kiedy zdałam sobie sprawę że nadal na niego patrzę. Poczułam gorący rumieniec oblewający moją twarz. Ruszyłam w kierunku działu ze słodyczami. Brunet wciąż deptał mi po piętach. Wrzuciłam do koszyka paczkę M&M'sów i skierowałam się do kasy. Między mną a Filipem nadal trwała cisza. Tym razem nie była ona niezręczna. Na szczęście. Czasem Filip potrafi być naprawdę onieśmielający. Ma wtedy w oczach coś takiego, przez co od razu zapominam jak się mówi.
- 15 złotych i 12 groszy - wyrwał mnie z zamyślenia głos kasjerki. Od razu oprzytomniałam. Wyciągnęłam z torby portfel i uregulowałam należność.

Około dwóch godzin później byliśmy już w hotelu. Po "kolacji " - o ile można nazwać jedzeniem to co nam podali - dziewczyny smacznie chrapały kiedy ja klikałam na telefonie do Michała. Pozdrowienia itd. Nagle usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz a gdy ujrzałam nadawcę sms'a uśmiech wkradł się na moje usta.

" Śpisz Nikola ? "

" Ja nie. Ale reszta smacznie chrapie"

" To dobrze. Ubierz coś wygodnego i widzimy się za 15 minut pod twoimi drzwiami "

" Co ?! Jest 11 w nocy ! "

" Oj nie przesadzaj. Za niecałe 14 minut zapukam do twoich drzwi "

" No dobra no ... "

Odłożyłam telefon na stolik koło okna i ruszyłam w kierunku szafy. Założyłam na siebie  pierwsze lepsze ciuchy i po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przeczesałam palcami włosy i biorąc torbę wyszłam po cichu za drzwi.
- Już się bałem że odmówisz - uśmiechnął się szeroko.
- Nie mogłam. Obudził byś swoim dobijaniem do drzwi cały hotel.
- Dla ciebie wszystko - wyszczerzył się a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
- Dobra dobra. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka.
- Nienawidzę ich. - jęknęłam
- Tym bardziej to jest niespodzianka - w odpowiedzi bąknęłam pod nosem i uderzyłam go lekko z łokcia.
- A to za co ?
- Bo jesteś idiotą - udał obrażonego, ale po chwili w jego oczach zobaczyłam mały błysk.
- Kochanym idiotą. - zachichotałam mimowolnie kiedy się wyszczerzył.
- Chodźmy bo się spóźnimy.  - złapał mnie za rękę i już po chwili schodziliśmy szybkim krokiem po schodach.
Kiedy wyszliśmy z hotelu moje ciało obleciał zimny dreszcz kiedy poczułam podmuch wiatru na swojej odsłoniętej skórze. Szliśmy chodnikiem wciąż trzymając się za ręce. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Wciąż się śmialiśmy. Zresztą jak zawsze kiedy jestem w jego towarzystwie.
Było ciemno. Bardzo. Słabe światło sączyło się z ulicznych latarni. Panowała ogólna pustka. Normalnie bała bym się sama tu być. Ale teraz nie czułam najmniejszego strachu. Moja dłoń w dłoni Filipa, on zaraz obok mnie. Przy nim naprawdę czułam się dziwnie bezpieczna.
- Daleko jeszcze ?
- Już nie. Bądź cierpliwa.
- To nie jest moja mocna strona.
- Widzę - spojrzał na mnie nie zwalniając kroku nawet na chwilę.
Jakieś 10 minut później staliśmy przed kinem. Weszliśmy po schodkach w stronę wejścia. Brunet otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Wskazał na jedną z czerwonych kanap koło bufetu i poprosił żebym tu na niego zaczekała. Położył obok mnie swoją skórzaną kurtkę a sam ruszył w kierunku kasy.
Przyglądałam się właśnie dużemu plakatowi jakiegoś nowego filmu kiedy wrócił trzymając w rękach kubeł popcornu i dwa kubki coli. Wręczył mi jeden po czym wolną ręką złapał kurtkę i kazał mi iść za sobą. Zaprowadził mnie na salę kinową gdzie świeciło pustkami. Ale co się dziwić ? Jest prawie północ. Usiedliśmy w jednym z środkowych rzędów. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu opierając się głową o ramię Filipa.
- Na jaki film mnie zabrałeś ?
- Cały maraton. Dzisiaj jest noc filmowa. Możemy oglądać do woli.
- Całonocny ? - W odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, przygryzając przy tym dolną wargę.
W myślach kopnęłam się w czoło. Przecież nie wytrzymam całej nocy ślepiąc w ekran.
- Coś nie tak ?
- Nie. Jest okej. Zastanawiam sie tylko czy ty czasem potrzebujesz snu.
- Czasem. A poza tym nie martw się. Nie musimy przecież siedzieć do końca. W każdej chwili możemy wyjść. - uśmiechnęłam się. Już otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale wtedy rozdzwonił się mój telefon.

Mam Cię (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz