Stałam przed drewnianymi drzwiami w jednej z Krakowskich kamienic, spoglądając to na numer mieszkania, to na adres zapisany w moim telefonie. Drżącą z podekscytowania ręką sięgnęłam po plik kluczy, spoczywających na dnie mojej torebki. Niepwnie wsunęłam go do zamka.
Przekraczając próg drzwi czułąm rosnące z każdą chwilą podekscytowanie które zamieniało się w coraz to większe... rozczarowanie. Mieszkanie było kompletną ruderą. Puste wnętrza, naderwane tapety, masa kurzu. W co ja się wpakowałam.....
Rzuciłam walizkę z ubraniami w niewielkiej sypialni, tuż koło starego, zniszczonego łóżka. Przysiadłam na skraju materaca, pocierając dłońmi o skronie, aby zniwelować w ten sposób nasilający się ból głowy. Czekało mnie więcej pracy niż mi się to początkowo wydawało.~*~
W przeciągu tygodnia udało mi się znaleźć pracę. Co prawda, kelnerka w jednej z krakowskich restauracji to nie był szczyt moich ambicji, jednak na razie to musiało mi wystarczyć. Udało mi się także doprowadzić mieszkanie do w miarę normalnego stanu. Nadal jestmem w trakcie malowania ścian w salonie i w kuchni, ale jak to mówią - dalej do początku niż końca.
Powoli oswajałam się z nowym miejscem. Już mniejwięcej orientowałam się, który tramwaj gdzie jedzie, a także
Jedyne czego naprawdę mi brakowało, to czyjegoś towarzystwa. Nie znałam tu jeszcze nikogo, oprócz dwóch dziewczyn z pracy, Kamili i Majki które także były kelnerkami i Krystiana, kucharza. Utrzymywaliśmy całkiem niezły kontakt. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, jednak nigdy nie wyszło to poza progi restauracji w której pracowaliśmy.
Kończyłam właśnie malowanie jednej z kuchnnych ścian, kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć Nicola ! - usłyszałam wesoły głos Sary.
- Sara ? - szczęka opadła mi ze zdziwienia.
- Tak. Słuchaj , możemy się spotkać ?
- Nie, niestety nie... - mruknęłam.
- Nicola.. Ja wiem że nadal jesteś zła, ale proszę tylko o 10 minut. - mruknęła. W myślach widizałam jej zirytowany wyraz twarzy.
- To niemożliwe.. Nie ma mnie w Sopocie..
- Um.. Więc kiedy będziesz ?
- Na święta... - o ile w ogóle - Wyprowadziłam się z tamtąd. - westchnęłam mocząc wałek malarski w białej farbie.
- J-jak to ? - zająknęła się. - Gdzie jesteś ?
- W... - zawachałam się. Wyjechałam po to by uwolnić się między innymi także od Pawła. Ona jest jego dziewczyną... - Mieszkam teraz w Warszawie.
- Och... - tylko tyle wydostało się z jej ust. - Dlaczego wyjechałaś ? - spytała cicho.
- Ja... Potrzebowałam przerwy od Sopotu, od tego wszytskiego. Poza tym i tak bym to zrobiła po wakacjach.
- Filip u mnie był. - wyrzuciła na jednym wydechu a ja zamarłam na dźwięk imienia chłopaka.
- Nie obchodzi mnie to. - mruknęłam. To nie tak że nie myślałam o nim ani raz odkąd tu jestem. Wręcz przeciwnie. Zaprzątał moją głowę 24 na dobę. Wszystko mi o nim przypominało. Każdy najmniejszy gest. Ponadto w rzeczach które niedawno wysłał mi tata z Sopotu, znalazłam także jego koszulkę. Nie mogłam pozbyć się z mojego życia. Za bardzo mną zawładnął. Zarówno sercem jak i umysłem. Inni faceci mogli dla mnie nie istnieć. Liczył sie tylko on. Nikt inny.
- Wiem.. Rozumiem... Znaczy nie rozumiem - zawahała sie - Ale gdybyś go widziała.. Widziała w jakim stanie się teraz znajduje... On jest wrakiem.
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3