- Co to kurwa jest ? - krzyknęłam, kiedy na kołnierzu jego białej koszuli, który wydostał się spod marynarki dostrzegłam czerwoną plamę. Plamę po .... SZMINCE ? Przysięgam, że moje serce po raz kolejny tego wieczoru na moment stanęło. Ciemność zamajaczyła mi przed oczami, a ciało odmówiło posłuszeństwa, ciężko opadając plecami na drzwi wejściowe. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czułam jak krew pulsuje w moich żyłach pulsuje z nieludzką prędkością.
- Co ? O czym mówisz ? - zdziwione spojrzenie chłopaka podziałało na mnie jak płachta na byka. Że też ma jeszcze czelność udawać idiotę ?! Nim się zorientowałam, dosłownie rzuciłam się na niego z pięściami. Wymachiwałam nimi całkiem na oślep, mrugając przy tym gwałtownie. Mimo wielu prób powstrzymywania ich, w końcu i tak poległam w tej nierównej walce. Łzy spływały po mojej twarzy, rozbijając się o podłogę wyłożoną ciemnobrązowymi panelami.
- Nicola ! Co się dzieje ?! - głos Filipa był teraz bardziej donośniejszy niż jeszcze chwilę przedtem. Charakterystyczna zmarszczka, która pojawiała się za każdym razem gdy był czymś zaskoczony, teraz także znalazła sobie miejsce na jego czole. Uparcie ściskał moje nadgarstki, starając się powstrzymać mnie od dalszego okładania go uderzeniami.
- Puść mnie, słyszysz ?! - po raz kolejny spróbowałam wyrwać się z jego uścisku. Po raz kolejny bezskutecznie.
- Powiedz mi o co chodzi !
Nie odpowiedziałam. Po prostu wybuchnęłam jeszcze większym płaczem, a on przyciągnął mnie do siebie, obejmując mocno ramionami moje rozdygotane ciało. Kiedyś te ramiona dawały mi ulgę. Były moim azylem, miejscem schronienia. A teraz czułam do nich obrzydzenie. Prawdopodobnie jeszcze chwilę temu, trzymał w nich inną kobietę. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze. Nie miałam siły na niego patrzeć. Nie chciałam też przez niego płakać. Ale nie mogłam. Los po raz kolejny w moim życiu zakpił sobie ze mnie, wystawiając mnie na kolejną próbę. Nikt chyba jednak nie przewidział, że przyjdzie dzień w którym nie podołam swojemu zadaniu.
- Powiesz mi maleńka ? - spytał brunet, odsuwając mnie od siebie dosłownie na minimetry, by móc spojrzeć prosto w moje oczy. Nadal nie rozumiał co sie dzieje. Zmieszanie wypełniające jego ciemne, wręcz czarne źrenice mówiło samo za siebie.
- Myślę, że to mówi samo za siebie - odsunęłam się od niego znacznie, czując jak złość która jeszcze przed chwilą opadała, znów wzbiera na sile. Złapałam pewnie za kołnierz jego koszuli, zwracając w ten sposób uwagę chłopaka na plamę która.... się powiększyła ?
Zamrugałam gwałtownie powiekami mając nadzieję, że tylko mi się przywidziało.
- Cholera - warknął, zatrzymując wzrok na wskazanym przez mnie miejscu. Strużka, szkarłatnej krwi spływała z jego szyi, plamiąc przy tym ubranie chłopaka.
Jeszcze nigdy nie czułam takie zażenowania jak właśnie w tym momencie. Wyszłam na totalną idiotkę, odstawiając atak zazdrości, wiedząc że w pomieszczeniu za ścianą siedzi moja rodzina, w dodatku w noc wigilijną.
- Możesz mi wytłumaczyć o co tyle krzyku ? - jęknął chłopak, spoglądając na mnie wreszcie. Irytacja wymalowana na jego twarzy, wydawała się nie mieć końca.
- Ja.... - zaczęłam niepewnie. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Gula zbierająca się w moim gardle z każdą kolejną sekundą nie ułatwiała mi zadania.
- Wykrztuś to z siebie wreszcie - warknął odsuwając mnie od siebie jeszcze bardziej.
Był zły.
- Ja.. Myślałam że.. - mój głos znów odmówił mi posłuszeństwa, załamując się w połowie.
- Myślałaś, że co ?
CZYTASZ
Mam Cię (1&2)
Teen FictionNowa szkoła, nowi znajomi, now miłość. Nowe życie. Ale czy aby na pewno nowe oznacza lepsze ? Jak dużo figli potrafi spłatać los w ciągu tak krótkiego czasu? Jak szybko się poddasz gdy twoje życie obraca się o 180 stopni każdego dnia ? Zapraszam ;3