66.

57.4K 2.5K 81
                                    

- Gdzie jedziemy ? - spytałam przyglądając się małym płatkom śniegu uderzającym o przednią szybę samochodu.

- Pomyślałem że dawno nie robiliśmy nic wystarczająco szalonego oprócz leżenia na kanapie więc...

- Poleżymy na kanapie ? - spytałam z nutką nadziei i rozbawienia w głosie.

- Och mała. Poleżmy gdzieś indziej ale to później - puścił mi oczko po czym dodał - Zamierzasz zdać prawo jazdy ?

- Hmm tak. Jakoś na wiosnę. A co to ma do rzeczy ?

- Poćwiczymy dzisiaj trochę. - uniosłam brwi.

- Co masz na myśli ?

- Już niedaleko. Zobaczysz na miejscu. - zacisnął lekko dłoń na moim kolanie. Wywróciłam oczami i oparłam się o zagłówek fotela wiedząc, że nie ma najmniejszego sensu się z nim kłócić. Jeśli chodzi o jego "niespodzianki" - nie piśnie nawet słowa.

Niecałe 15 minut później zatrzymaliśmy się przed dużą halą. Dopięłam zamek w swojej kurtce po czym wyszłam w kierunku Filipa, czekającego na mnie tuż przy samochodzie. Splótł nasze palce i otworzył mi drzwi do budynku. Momentalnie uderzyło we mnie ciepłe powietrze.które było wybawieniem od chłodnej śnieżycy na zewnątrz.

- Dwa godzinne karnety - mruknął Filip sięgając do tylnej kieszeni swoich spodni po portfel. Sięgnęłam natomiast po swój, czekając aż koleś za ladą sprecyzuję sumę do zapłaty.

- Co ty robisz Nicola ? - spojrzał na mnie marsząc brwi.

- Zamierzam zapłacić za nasze karnety ? - powiedziałam jakby byłą to najoczywistsza rzecz pod słońcem.

- Nawet o tym nie myśl. Ja cię zaprosiłem więc ja płacę.

- Zawsze za wszystko płacisz. Ja też mogę to zrobić. Nie widzę najmniejszego problemu.

- Ale ja owszem. I błagam cie, nie dyskutuj ze mną.Szkoda twojego czasu.

- W końcu złamię twój charakterek - bąknęłam pod nosem.

- Powodzenia kochanie - podał kasjerowi banknot stu złotowy po czym pocałował mnie w policzek czekając na resztę.

- Proszę za mną - mruknął chłopak za ladą. Był nieco wyższy ode mnie, jednak znacznie niższy od Filipa. Rudawe włosy opadały na jego czoło, które podobnie jak nos i policzki, pokryte były niezliczoną ilością piegów. Rysy jego twarzy były bardzo łagodne. Ubrany w zwykłe, powycierane jeansy i firmową koszulkę z logo ich firmy prowadził nas w kierunku jak się później okazało szatni.

- Musicie to założyć. - wskazał na polarowe kombinezony które właśnie wyciągnął z dużej, metalowej szafy. - I proponuję wziąć ze sobą czapki, szaliki... Cokolwiek. Na torze jest naprawdę zimno.

Wytłumaczył nam także jak mamy dojść na główna halę po czym się oddalił rzucając swoje firmowe "Miłej jazdy".

- Jeździłaś już kiedyś ? - spytał Filip wiążąc sznurówki buta.

- Muszę ci przypominać że mam starszego brata ? Jestem mistrzynią - wyszczerzyłam się dumnie zaczesując włosy w niezgrabny kok i zatrzymując je w kupie gumką do włosów.

- No to może mały zakładzik mistrzyni ? - zaśmiał się akcentując ostatnie słowo.

- Aż tak bardzo chcesz przegrać ?

- Jasne. - puścił mi oczko - Ale jeśli wygram, pojedziesz ze mną gdzieś w ten weekend.

- Okej. A jeśli ja wygram ?

Mam Cię (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz