Liryczna rozmowa („bitwa na rymy" z przyjacielem)

224 35 9
                                    

Miłości nie trzeba sie bać. Trzeba ją zrozumieć.
Trzeba ją odkryć...
I umieć wziąć, a jednocześnie dać.
Trzeba ją spytać, czy ktoś się pod nią nie podszywa...
Czy głowa sama czegoś nie wymyśla...
Czy nie jest tylko złudzeniem.
Czy nie jest jedynie marzeniem...
A może tylko złudzeniem.
Słońca i wiatru westchnieniem.
Nocnym, ulotnym marzeniem.
Ducha Świętego powiewem...
Owocnym, pachnącym drzewem.
Ciepłym, bezchmurnym wieczorem...
I wyobraźni wytworem.
Albo największym darem.
Urokiem, chwilą i czarem.
Tymi spędzonymi razem...
przed życia wspaniałym obrazem.
Z ludzkich nici Bożym arrasem...
Nieustępliwie płynącym czasem.
Spokojnym, miarowym walcem.
Zimnym grudniem, słonecznym marcem.
Tym, z czym chyba... Podświadomie walczę...
Biorąc serce za moją tarczę.
Mówiąc sercu, że to nie Ona...
Nim ono z tęsknoty i smutku skona.
Nim ono uświadomi sobie, że szczęśliwe jest idąc do niej...
Nim zda sobie sprawę, że trzymając Ją za rękę zmartwychwstać może...
Lecz serce chodzi własnymi drogami...
I nawet, gdy wydaje się, że są sami,
Ono jest tuż obok...
Dyktuje im teksty...
Ten moment jest tak gęsty...
Nie wiedziałem nawet, że to gra...
Nie myślalam, że tak grać się da.
Nie myślałem, że ona też zrobi krok walca,
że otworzy serce - tego kruchego malca.
Muszę wyczyścić buty do tańca...
I odrzucić smutek, tego przebierańca.
Co się skrywa pod maską pozornej młodości.
Miłości...tak błogiej...
A jednak tak srogiej.
Tylko... Czy pozornej?
A jednak żywej, spornej.
Jednocześnie błogiej, spokojnej...
Cichej, miłej, radosnej, wiosennej, bogobojnej.
Jak kroki walca - miarowej.
Takiej tanecznej - walcowej.
Co płynie na nogach ich dwojga...
Coć, co daje siłę dla nich obojga...
Ono przychodzi, lecz nigdy nie odchodzi...
Czasem pomaga, a czasem zaszkodzi...
A czasem... Można je na lewą dłoń założyć...
Żeby nauczyć się żyć. Sobą być.
By być serdeczny, na lewej dłoni... By już nigdy nie zostawić...
By sercem młodym się nie bawić
By Jej i siebie nie zranić.
By za emocje się nocą nie ganić.
By z samotności się nie przebić.
By serca na wylot nie przebić.
By razem można było ból przeżyć...
Z przeciwnościami losu się zderzyć.
By do spokojnego walca się przymierzyć...
I w sens miłości uwierzyć.
Wypastować buty muszę...
By w tańcu błyszczwyruszę.
Nim na ostatni szlak wyruszę.
Nim z Nią do tańca ruszę.
Serce do uczuć zmuszę.
Do tańca Ją poproszę.
Niepewność za drzwi wyproszę.
I będzie mnie uczyć tańczyć po trosze...
Gdy go do wspólnej drogi zaproszę.
Lecz czy zaproszenie do Niej dotrze?
Czy widząc je, łzy z oczu otrze?
A gdyby Ona do niego wysłała...
To, co w swym sercu maleńkim schowała.
A to, czego nawet nie podejrzewał...
To, czego się nawet nie spodziewał.
To, co go zaszokowało...
Ją, wiele myśli kosztowało.
To, czego innymi słowami powiedzieć się nie dało...
To, co uciec z jej serca od tak dawno chciało.
Lecz tego drugiego serce się bało...
I wciąż to, co czuje, skrzętnie ukrywało.
Bo jedynie znaleźć przyjaciela chciało...
A dobre słowo w prezencie dostało.
Tylko nie wie, czy samo odpowiednie dało...
Czy nadzieję, czy pustkę światu odebrało.
Czy Jej nie skrzywdziło, choć dobra chciało...
A może słów z diamentu za mało oddało?
To, co było rok temu, dziś by się przydało...
By serce samo nie zostało...
Bo doświadczenia nabrało...
Będzie dojrzalej wybierało.
I wytłumi to, że ją pokochało...
Choć tak naprawdę siebie, jeszcze nie poznało.
A może w Niej właśnie siebie szukało...?
I cząstkę siebie jej ofiarowało.
By po stokroć więcej dostało.
A mniej, najmniej z nich obojgu brało.
Czy to było za mało?
Może. A może też przyznać się nie chciało.
Do tego, że kochało.

***
IntroLiryk dziękuję za naszą liryczną rozmowę, tudzież bitwę na rymy.
Mój zasób rymów został chyba na dzisiaj wyczerpany. 😂😘

Tchnienie PoezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz