Rozdział 28

304 40 5
                                    

  Ten rozdział również powstał dzięki Nati,wiecie co robić?Jak coś ona tu się nazywa Mija.

Po długich rozmowach o różnych rzeczach Vici i Mike powiedzieli że muszą iść,bo jutro trzeba jechać.My będziemy jechać koło 12,oni zapewne też.

-O której jedziecie Vici?

-O 12.Będziemy czekać pod domem Adriena.Przyjdziemy 30 minut wcześniej.

-Ok pa Vici,pa Mike.

-Pa. Vici i Mike odchodzili i po chwili zniknęli z moich oczu.Wyjęłam telefon by sprawdzić która godzina była 16:02.Postanowiliśmy się po prostu przejść,po drodze spotkaliśmy kilku znajomych ze szkoły.Nagle przechodziliśmy obok naszej szejkarni i szła bym dalej obojętnie obok niej,ale zauwarzyłam tam znajomą twarz.Zmrużyłam trochę oczy i wyostrzyłam obraz (taki zoom)i zobaczyłam Pędzla.Szturchnęłam Adriena pokazując na dwie dziewczyny przy stoliku dla czterech osób(dla czterech osób?pewnie przypadek).Razem z Adrienem podeszliśmy bliżej,Pędzel spojrzała na nas i przywitała pokazująz ręką byśmy podeszli.Spytałam:

-Możemy się dosiąść?

-Pewnie siadajcie.Poznajcie moją najlepszą przyjaciółkę Mije.

-Cześć Mija,jestem Marinette a to A.. Nie dane mi było skończyć bo ta Mija odpowiedziała za mnie.

-Adrien Agreste.Jak mogłabym go nie znać?Przecież Pędzel pisze to opowiadanie a ja je czytam.

-No tak. Teraz popatrzyłam na Pędzla i powiedziałam:

-Tym razem ja zamawiam.

-Dobra,dobra. Podnisła ręce w geście obronnym,a ja ułożyłam ręce w pistolecik i postrzeliłam ją.Za to ona padła na ziemie z takim hukiem,nie wiedziałam o co chodzi.To nie wyglądało na zabawe żuciłam się w jej stronę a ona zaczęła się wiercić.Ledwo co wykrztusiła:

-M..mm...ma..m pa..pa..daczke. Potem zaczęła się głośno śmiać,a myślałam że coś jej jest.Usiedliśmy do stolika i podeszła kelnerka pytając co chcemy zamówić.Ja poprosiłam o szejka truskawkowego z bitą śmietaną,a Adrien szejk czekoladowy z cynamonem i małą warstwą bitej śmietany.W czasie gdy czekaliśmy na zamówienie rozmawialiśmy,śmialiśmy się.

-Pędzel jutro wracasz z Miją do wrocławia,czy jeszcze zostajecie?

-Jutro jedziemy.Nie musisz się pakować.

-Dlaczego?

-Zobaczysz w domu.

-No dobra. Na stole wylądowały nasze zamówienia.

Mój wyglądał tak:

Mój wyglądał tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Adriena tak:

Nie dość że slicznie wyglądały to jeszcze bosko smakowały

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie dość że slicznie wyglądały to jeszcze bosko smakowały.Ciekawe gdzie my zamieszkamy w tym Wrocławiu?W mojej głowie rozległ się znajomy głos:

-Macie zapewniony super dom.Moja,Miji i Mike willa.

-Dzięki Pędzel. Teraz na głos zapytałam:

-Pędzel skoro ty masz moc to...czy Mija też ma?

-Tak,bo mnie o nią poprosiła.

-A jaką ma?

-Może sama ją o to zapytasz przecież siedzi obok. Miałam się odezwać ale spojrzałam w bok i nikogo tam nie zobaczyłam.Gdzie ona poszła?Przed chwilą tu była.Zaczęłam się rozglądać po lokalu i znowu mój wzrok utkwił w przyjaciółce Pędzla.Jak?Ona tak szybko wróciła?Uśmiechnęła się do mnie i pomachała ręką,za to Pędzel zaczął się cicho śmiać.

-Więc Mija...jaką masz moc. Skończyłam właśnie zdanie gdy ona znowu zniknęła.Pędzel wybuchł niekontrolowanym śmiechem.

-Co cię tak śmieszy? Zapytałam.

-Mija pokaż się,już wystarczy. Towarzyszka Pędzla ponownie pojawiła się koło pisarki opowiadania.

-Niewidzialność. Odpowiedziała Mija.

-Mogłam sie domeśleć.

-Oj tam. Popijałam dalej szejka i gdy skończyłam wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę była 18:38.

-Pędzel my będziemy już lecieć.

-Spoko pa Adrien,pa Marinette.

-Pa Mija,pa Pędzel. Wzięłam Adriena za ręke i szliśmy w stronę mojego domu.Pomyślałam że skoro Pędzel ma moc dawania innym mocy to...może nas przeteleportować to Wrocławia i jazda tam zajmie nam mniej czasu.Rozbrzmiał głos w mojej głowie:

-Taki miałam plan.Pan Agreste już wie.

-Dzięki. Właśnie otwierałam drzwi i za nimi stało kilka walizek.Adrien powiedział:

-Pędzel nas spakował. Noi super będziemy mieli więcej czasu,znowu usłyszałam głos Pędzla:

-Pan Agreste przyjedzie jutro po nas pod twój dom więlką limuzyną.

-Ty ją załatwiłaś?

-Tak chce by moi ulubieńcy i przyjaciele mieli jak najwygodniej.

-Dzięki Pędzel.

-Nie ma sprawy. Teraz zostało nam myślenie co by tu porobić.Adrien popchnął mnie na kanapę i znalazłam sie pod nim.Popatrzył na mnie uwodzicielsko,zrobił swój cwaniacki uśmieszek i oblizał usta.I zbliżył się do mnie,pocałował mnie namiętnie.Jego ręce wędrowały po moim ciele,za to moje albo na jego plecach albo na złotych włosach.Czasami przygryzał moje wargi albo brał mocniej za pośladek na co cicho jęczałam.Pewnie po wszystkim będziemy mieli poczochrane włosy i pogniecione ciuchy.Mam złe przeczucia co do tego.Moja i jego kuszulka znalazły sobie miejsce gdzieś na ziemi.Adrien dostał się do mojego zapięcia od stanika i właśnie zdejmował jedno ramiączko odkrywając trochę z pod niego,ale...oczywiście mój kochany telefon zadzwonił.Sięgnęłam po telefon leżący obok i na wyświetlaczu był numer Miji.Ja nie mogę!Zawsze nam ktoś przeszkadza.Odebrałam i zapytałam lekko poirytowana:

-Tak?

-No cześć mam pytanie o której jutro jedziemy?

-Pędzel nie mówił?

-A no tak,dzięki mówiła.O 12 tak?

-Tak.

-No to dzięki pa.

-Pa. Rozłączyłam się i założyłam ramiączko i zapiełam stanik.Wzięłam byle jaką koszulkę,z tego co widzę jest to koszulka Adriena.Nie przeszkadzało mi to bo to oznaczało że będzie po moim domu latał bez koszulki.Mnie nie przeszkadza jak chodzi w samych bokserkach,więc..dlaczego miało mi to przeszkadzać?Usiadłam na kanapie biorąc pilota i zaczełam przełączać programy.Włączyłam cokolwiek i zaczełam wraz z Adrienem oglądać,Adrien położył głowę na moje kolana i zaczęłam go głaskać.On mruczał...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zadowoleni z kolejnego rozdziału?Myślę że tak.

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz