Rozdział 61

138 17 6
                                    

5 lat później

Z p.Emmy

-Sto lat,sto lat niech żyje żyje nam.Niech żyje nam!A kto?Aurora! Właśnie śpiewaliśmy piosenkę dla Aurory,to jej piąte urodziny.Ona zaczęła klaskać i uśmiechnęła się szczerze.

-To co kroimy?

-Tak! Krzyknęła radośnie.Poszłam do kuchni po nóż i po chwili wróciłam i zaczęłam kroić truskawkowy tort.Na każdym talerzyku położyłam średni kawałek tortu,pewnie zastanawiacie się kto był?Nie?To i tak wam powiem.Ja i Zack,moja mama i tata i Miki,Louis i Amelka,ciocia Alya,ciocia Pędzel z Siomonem i Alicją i Mija z Lukiem i dwójką dzieciaków.Ala i Ela.Ala i Ela to jej nowe koleżanki z przedszkola do którego obecnie jeszcze chwilę chodzi.Każdy zaczął pałaszować swój kawałek.

-Prezenty! Zawołała Aurora.

-No dobrze. Podeszliśmy do półki z prezentami.

-To najpierw dwa prezenty wspólne od taty i mamy. Wzięłam różwoe pudełko z dziurkami,pewnie już wiecie co tam jest.

-Proszę. Podałam jej pudełko.Otworzyła a na jej twarz wskoczył szczeniak.Rasa to spaniel był trochę ciemniejszy niż kolor biszkoptowy.Na szyjce miała obrożę i na niej zawieszka w kształcie serca i na niej napis Mila.Tak Aurora chciała by jej pies się tak nazywał.W sypialni było legowisko i inne potrzebne rzeczy.Zack cały czas stał przede mną.

-A drugi prezent? Niecierpliwa jak ja.

-Ehh...Zack trzeba.Odsuń się.Córka przyjrzała mi się i jej wzrok zatrzymał się na moim brzuchu.Już wiadomo dlaczego,ale i tak powiem.

-Masz siostrzyczkę Auroro. Aurora zaczęła skakać po pokoju krzycząc i śmiejąc się.

-Widzę że się cieszysz.

-Cieszę?Ja nie mogę w to uwierzyć mamo! Podbiegła do mnie i przytuliła mocno.Potem odsunęła się trochę i zaczęła rozmawiać z brzuchem.

-Cześć siostrzyczko,jestem twoją siostrą.Jak przyjdziesz na świat zaprzyjaźnimy się,będziemy nierozłączne.Na pewno cię pokocham.

-Ona już cię kocha. Kucnęłam obok Ari (skrót od Aurory) jej niedużą twarz ujęłam w ręce i pocałowałam w czoło.Ona cię już kocha.I wtedy poczułam kopnięcie.

-Podaj rękę Auroro. Zrobiła o co ją poprosiłam,jej małą rączkę na mój brzuch.

-Ona cię kocha. Kopnięcie.

-Masz racje mamo.

-Tak słodko wyglądacie trzeba porobić zdjęcia do albumu. Powiedziała ciocia Pędzel.

-Racja ciociu. Powiedziałam i poszłam do sypialni po aparat.Zaczęłam robić zdjęcia.Udało mi się zrobić zdjęcie jak Zack ubrudził sobie nos bitą śmietaną,potem zaczął mnie gonić.Z tym brzuchem trochę trudno uciekać,po pewnym niedługim czasie złapał mnie.

-Co mam zrobić byś mnie puścił.Zdjęcia nie usunę.

-Pocałuj tutaj. Palcem wskazał swoje usta.

-Dobrze. Przywarłam swoimi do jego ust.Myślałam że to bedzie krótki pocałunek,gdy chciałam się odsunąć on przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej.

-Tato co robisz z mamą?

-Yy..mama miała coś w oku.

-I szukałeś tego w ustach?

-Tak.

-Yhy.Chdźcie już.

-Zaraz przyjdziemy. Ari wyszła,a ja zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.Tarzałam się wręcz po ziemi,nie mogłam powstrzymać śmiechu.

-A tobie co odwala? Roześmiałam się jeszcze bardziej.Gdy wstałam otarłam łzy i poszłam w ślady Zacka do salonu gdzie byli goście.Usiadłam przy stole i zaczęłam rozmawiać z gośćmi zajadając przekąski leżące na stole.Koło 20 wszyscy wyszli żegnając się ze mną i z Ari.Wytuliłam mamę i tatę.

-Mamo czekaj!

-Tak?

-Może Miki u nas przenocuje?

-Ale nie...

-Nie ma ciuchów?Błagam cię,ja mam.To żaden problem.A przecież Ari i Miki się bardzo lubią.

-Ehh...

-Mamo?Plosę. Odezwała się moja młodsza siostra.

-No dobrze,tylko masz być grzeczna.

-Mamo...ona ma 6 lat.Poradzę sobie z nią.

-Dobrze.No już idź Miki. Moja siostra podbiegła do mnie i wtuliła się we mnie.

-No biegnij do Ari i powiedz jej że nocujesz.

-Okej.

-Pa mamo,pa tato. Powiedziałyśmy chórem.

-Pa dzieciaki.

-Zack!

-Tak?

-Moja siostra u nas nocuje.

-Okej.

-Dzieciaki! Krzyknęłam.

-Tak?

-Co chcecie na kolacje?

-Gofry. Powiedziały zgodnie.

-Okej.Za 15 minut kolacja w jadalni.

-Dobrze. Dobrze że jutro niedziela,nie muszą się szybko kłaść spać i nie musze ich jutro budzić.Poszłam do kuchni w której siedział Zack i przeglądał internet w telefonie.

-Na kolacje gofry.

-Kocham.

-Też.
Podeszłam do szfki i wyciągnęłam z niej gofrownicę.Zrobiłam masę i wlałam do gofrownicy.Już po chwili na talerzu stała góra gofrów.Nałożyłam po trzy na każdy talerz i na nie dałam bitej śmietany.Potem kilka owoców i podałam na stół.

-Dzieciaki kolacja!Zack kolacja!Do stołu.

-Już idziemy. Usiadłam przy stole i zaczęłam pałaszować gofry,przy pierwszym kęsie moje kubki smakowe zaatakowały różne gamy smaków.Po chwili obok mnie siedziało już kilka osób jedzących swoje dania.

-Smacznego.

-Nawzajem. Odpowiedział każdy.

-Dziękuje. Pałaszowałam dalej.Po skończonym posiłku wzięłam talerze i zaczęłam je myć.

-Daj ja to zrobię,nie możesz się przemęczać.

-Ale też nie mogę cały dzień leżeć i nic nie robić.

-Nie pyskuj.Już idź stąd misiu. Nie ma co się z nim sprzeczać.

-No dobra. podniosłam ręce w geście obronnym.Poszłam do sypialni biorąc ciuchy poszłam do łazienki.Ubrałam piżamę zieloną w czarne kropki,ciążówkę.Położyłam sie na łóżko i zaczęłam czytać wciągającą lekturę.Oczy były coraz bardziej zmeczone.Książkę odłożyłam na półkę obok łóżka i zamknęłam oczy.Na moim czole poczułam mokry pocałunek,był bardzo delikatny.Uśmiechnęłam się nieświadomie i mruknęłam.I tym zakończyłam dzisiejszy dzień.

------------------------------------------------------------------------------------------

Wstałam o 6 i wtedy zaczęłam pisać ten rozdział,a teraz skończyłam.Jak to możliewe?5 godzin?Ogółem jestem niemożliwa,więc...do następnego rozdziału.Papa ;*


Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz