Rozdział 42

218 32 10
                                    

Pozdrawiam Kastrach,ElkaNowakowska,marinetteundadrien.Innych czytelników też pozdrawiam.Miłego czytania ;)

Podeszłam do ołtarza i...zwróciłam uwagę na druhny i drużby.Wszyscy wyglądali pieknie,inaczej i wyjątkowo.Każdy inny kolor sukni lub muszki w przypadku chłopaków.Ołtarz za to był pieknie przystrojony,ozdobiony kwiatami i wstążkami.Wszystko było idealne.Stanęłam przed Adrienem i między nami stał Pędzel.Właśnie zaczął swoją przemowę:

-Zebraliśmy się tu by połączyć te dwa młode serca w jedno. Pedzel spojrzał w moją stronę pytając:

-Czy ty Marinette Dupain-Cheng bierze za męża Adriena Agresta? Wszyscy wyczekiwali mojej odpowiedzi.Odetchnęli z ulgą gdy odpowiedziałam "tak biorę".Teraz kolej Adriena.

-Czy ty Adrienie Agreście bierzesz za żonę tą o to Marinette Dupain-Chen? Adrien powiedział "tak biorę".Odetchnęłam z ulgą w środku,czułam że to nowe życie.Będzie ono piękne.

-Z mocy nadanej mi przez mnie i moją klawiaturę od komputera mianuję was mężem i żoną. Staliśmy jeszcze chwilę przyglądając się sobie i oglądając każdy szczegół twarzy.Każdy mały element.

-Nie wiem na co czekacie,ale teraz macie się pocałować. Spojrzałam na matkę Adriena-moją teściową i uśmiechała się patrząc na nas.Jej uśmiech przypominał uśmiech mojej mamy,taki ciepły i czuły.Z moich rozmysleń wyrwał mnie przyczepiony do moich ust Adrien.Prosił o dostęp do środka,który po chwili mu dałam.Pocałunek się zagłębiał,w tle było słychać gwizdy i oklaski.Teraz myślałam o Adrienie.O dzieciach.O rodzinie.Bedzie cudownie,już jest.Nie mogę uwierzyć że teraz jestem żoną Adriena.Moje marzenie się spełniło.To było nam pisane od samego początku naszego spotkania.Pamiętam to pierwsze spotkanie w szkole.

Właśnie skończyłam się pakować i patrząc na swoje buty kierowałam się do wyjścia,lecz ktoś brutalnie mi to przerwał wywracając mnie na podłogę.Gdy już lekko ocknęłam się podniosłam głowę i zobaczyłam dobrze zbudowanego chłopaka mającego blond włosy i zielone jak las oczy.Trochę się zamyśliłam i zapatrzyłam w jego oczy i po chwili zdałam sobie sprawę ,że to ten Bad Boy przed którym mnie ostrzegała Alya.Z myśli wyrwał mnie jego głos:

-Co powalam cię z nóg księżniczko?

-Żałosny tekst,ale nie tak żałosny jak ty. Powiedziałam z widoczną kpiną w głosie,potem spuściłam wzrok na podłogę.Na moim podbródku podbródku poczułam męskie dłonie które nie miały wyczucia z siłą.Byłam zmuszona popatrzeć w jego oczy.I znowu wyrwał mnie z zamyśleń swoim glosem:

-Nie udawaj takiej niedostepnej i tak wylądujesz u mnie w łóżku. Końcówkę zdania wyszeptał mi do ucha...

I co się okazało?Wylądowałam z nim w łóżku.Tak jak to na poczatku mówił.Pamiętam jak go nieźle zlałam.Jestem z siebie dumna.Gdy Adrien oderwał się ode mnie,spojżał mi głęboko w oczy.Jego zielone oczy przeszywały mnie na wylot.Takie oczy to tylko ze świecą szukać.Takiego faceta też.Te oczy mogły zabić jednym przeszywającym spojżeniem.Ahh...czasy szkolne.Było cudownie,tak beztrosko.Chociaż właściwie...teraz też tak jest.Ciekawe co się będzie działo w noc poslubną?(*lennyface) Ahh..miesiąc miodowy,odprowadzanie dzieci do szkoły.Całowanie je w czoło i tulenie do snu.

-Chcesz być położony tutaj w miejscu publicznym czy na macie!?

-Ty sobie kpisz prawda?Myslisz że mnie pokonasz?Chyba w twoich snach księżniczko.Rzeczywistość ci się ze snem pomyliła skarbie.Możesz spróbować dawaj misiu.

Po chwili usłyszałam powolne oklaski..

Ahh..jak było wtedy fajnie cały czas go kładłam na ziemie.Kładłam wtedy na ziemię Bad Boya.Teraz ten żekomy "Bad Boy" to mój mąż z którym mam dwójkę skarbów.Cholerny dzieciorób.Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział że z tym "Bad Boyem" bedę miała pociechy,chyba tarzałabym się ze śmiechu.

-Ja chciałem przeprosić.

-C...c..co?Mógłbyś powtórzyć,bo chyba się przesłyszałam i usłyszałam słowo przepraszam.

Ale wtedy byłam spóźnialska(jakby coś się zmieniło). Zaczęła się impreza i picie alkoholu oraz jedzenie przekąsek.Tańce trwały do samego rana.Pociechy zostały w domu po ceremoni z  Lucy i Bridget.Nie miały ochoty zostawać na imprezie więc teraz z dziećmi siedzą w domu.Impreza skończyła się koło 5 rano,nie piłam dużo.Nie chciałam mieć kaca ani być pijana,wypiłam zaledwie 2 kieliszki.Adrien też nie wypił za dużo chciał być odpowiedzialny,tak samo jak ja.Oczywiście tańczyliśmy cały czas,oboje z wszytskimi.Nie było osoby z którą nie zatańczyliśmy dzikich breakdenców(XD). Gdy wróciliśmy do domu dziewczyny siedziały koło łóżeczek dzieci i przyglądały im się jak śpią.Weszłam po cichu do pokoju w którym przebywały dzieci i moje przyjaciółki.Podziękowałam im za pomoc przy maluchach i wyszły.Padłam na łóżko bo byłam zmęczona i to potwornie.Jednak zanim poszłam spać przebrałam suknię na piżamę.Adrien zrobił to samo i żucił się na łóżko obok mnie.Cały czas marudził:

-A co z nocą poślubną?

-Nie może być ta noc poslubna po nocy poślubnej?Nie mam już siły na nic.

-No dobrze to będzie jutro.Nie mogę się doczekać.

-Taa...ja też. Moje oczy zamykały się powoli,powieki zaś stawały się coraz cięższe.Zasnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------

No co tam moje PędzloRożce?Wszystko dobrze?Masz jakieś uwagi?Napisz na fb lub w komentarzu.Każda opinia pomaga mi pisać dalej.Niedługo koniec opowieści.Może do 50 lub 60 rozdziału wytrzymam.Czasami pisząc to rozwalam sobie psychikę.

A tak w ogóle co myślicie nad stworzeniem grupy na fb PędzloRożce?Taki tylko Chat(heh).Popisalibyśmy wszyscy razem i tak dalej.Mogłoby być fajnie i ciekawie.Kto za niech napiszę koma.Czekam. Buźka miśki...przepraszam PędzloRożce. ;*

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz