Z.p.Auro
-Idź się przygotować,zaraz wychodzimy.-powiedział i uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Dobra idę.-odpowiedziałam.Ruszyłam w kierunku swojego pokoju.Z szafy wyjęłam czarną sukienkę bez ramiączek i sięgała mi do kolan.Na dole była lekko rozkloszowana i pofalowana.Obkręciłam się wokół własnej osi,sukienka rozwiała się.Na nogi założyłam czarne conversy.To że mam sukienkę to nie znaczy że nie mogę być sobą,do tego bransoletka z kotkiem i włosy upięłam w niechlujnego koka.Dwa pasma wyjęłam i dałam na przód.Poprawiłam rzęsy,szminką przejechałam po ustach i zrobiłam kreskę.Wyszłam z pokoju,ten już stał podparty przy ścianie.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje.-zarumieniłam sie.
-Idziemy?
-Tak.-wystawił rękę w moją stronę.Ułożyłam na niej swoją i pasowała.
-Wychodzimy!-krzyknął do siostry.
-Okej.-wyszliśmy z domu.Wypuścił mnie w drzwiach.Znaleźliśmy się na dole.Otworzył mi drzwi do auta i potem sam wsiadł.
-Gdzie jedziemy?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się cwaniacko i ruszyliśmy.Zawiązał mi oczy hustą i nastała ciemność.Wysiedliśmy z auta i on położył swoją jedną ręke na mojej tali,a drugą ujął moją.W porównaniu do jego moje ręce są malutkie.Prowadził mnie chwilę,ale w pewnym momencie wziął mnie w stylu panny młody.Usłyszałam trzeszczenie.Posadził mnie na kocu,nie pozwolił jeszcze odkryć oczu.
-Za 3..2..1. Możesz odkryć.-zobaczyłam cicho falujące morze i na tle już zachodzące słońce.Wszystko to komponowało się idealnie,piękny zachód słońca.Siedział obok mnie,stykaliśmy się barkami.Czułam że jest obok,że jestem bezpieczna.Czułam od niego bijące ciepło.
-Auro?
-Tak?-spytałam nieśmiało.
-Poczekaj.-pokiwałam głową.On z kieszeni wyjął pudełeczko,wręczył mi je.Delikatnie poniosłam wieczko,w środku na poduszce leżał naszyjnik ze znakiem nieskończoności.Taki sam znak jak na bransoletce.Uklęknął przede mną i z kieszeni wyjął ponownie małe pudełeczko.Otworzył je i był tam pierścionek.
-Auroro czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz zostać moją na nie skończoność?-na pierścionku był wygrawerowany znak obróconej ósemki.Zakryłam usta rękami,łzy spływały po moich policzkach.Nie mogłam uwierzyć w to.On uśmiechnął się.
-Tak!-wykrzyczałam na całe gardło.-Tak chcę!-krzyknęłam głośniej.Wziął mój serdeczny palec i założył na niego pieścionek.Rzuciłam się na niego,przez co oboje upadliśmy na złoty piasek.Leżałam na nim szczęśliwa,patrzył mi w moje radosne oczy.
Z.p.Luke
Powiedziała tak.Nie wierze w to.Chciałem by się tak stało i się stało.Rzuciła się na mnie przez co upadłem.Leżała na mnie,ja jej patrzyłem w jej przepełnione radością oczy.Złączyłem nasze usta w czułym pocałunku,odwzajemniła go.Rękami błądziłem po jej talii,ona swoje małe rączki wplątała w moje włosy.Czasami ciągnęła za ich końcówki przez co warczałem jej w usta.Będę dziś musiał umyć włosy,ale warto.Odsunęła się ode mnie i wstała.Zdjęła trampki i zaczęła skakać,tańczyć,cieszyć się.Przyglądałem jej się,wyglądała uroczo.Sukienka rozwiewana prze wiatr i kok był bardziej niechlujny.
-Stój tak.-poprosiłem.Wyciągnąłem telefon i zrobiłem jej zdjęcie.W momencie kiedy nacisnąłem guzik wstążka z jej włosów odleciała rozpuszczając je.W idealnym momencie pstryknąłem fotkę.Nie było widać jej twarzy tylko jej sylwetkę,sukienka wraz z włosami została rozwiana.
-Już.-nie stała tylko dalej skakała.Chodziła po brzegu i jej gołe stopy dotykała czysta woda.Po woli robiło się ciemno.Pięknie to wszystko wygląda.Dziewczyna biega boso po brzegu.
-Chodź już.-powiedziałem.Nie chciałem by zmarzła.
-Jeszcze chwilę.-zrobiła minę zbitego szczeniaczka.
-Okej.10 minut.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się,odwzajemniłem gest.
Z.p.Auro
Miałam ochotę skakać,płakać,cieszyć się,wszystko naraz.Jestem szczęśliwa.Nie umiem opisać uczucia które mnie ogarnęło.Wszystkie uczucia w jednym,nie do opisania.On pstryknął mi zdjęcie idealne jak to się mówi.Nie widziałam go ale zobaczę.Robiło się coraz ciemniej,ale i tak wszystko dla mnie wyglądało tak samo pięknie.On przyglądał się mi gdy biegałam brzegiem.Moje stopy stykały się z czystą wodą.Gwiazdy już wisiały na niebie.
-Idziemy.Minęło 10 minut.-uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.Wstał wziął mnie w stylu panny młodej i rzucił na mnie buty.
-Przecież umiem chodzić.-zaśmiałam się.
-Ale masz mokre nogi i są w piasku.
-No i?
-Będę cię nosił.
-Nie musisz.
-Ale chce.-postawił mnie na ziemie i kucnął.
-Wskakuj.-powiedział.Usiadłam mu na barkach.Wstał i ruszył w dalszą drogę.
-Przecież mam nogi.
-Ja też.
-Ehh..nie przekonam cię co?
-Nie.-postawił mnie przed drzwiami mieszkania.W końcu poczułam że mam nogi.Otworzył nogi i wpadł do mieszkania.
-Co powiedziała?-zapytała Liza.
-Tak!-krzyknął.Liza wstała i wskoczyła na Luke a potem na mnie.
-Jak ja się ciesze!Długiego życia.Dzieci i wszystkiego co dobre.-cały czas się uśmiechała.
-Dzięki Liza.-uśmiechała się od ucha do ucha.
-Dobra dam wam czas dla siebie.-poszła do pokoju.Gdy zamykała drzwi widziałam jeszcze jak rusza sugestywnie brwiami.Ruszając ustami powiedziałam "wal się",zrozumiała to i uśmiechnęła się szatańsko.Duże ramiona oplotły mnie,czułam się bezpieczna.Odsunął mnie od siebie i nagle wypadł mi but.Schyliłam się po niego,gdy wróciłam wzrokiem do niego.On przygryzał (jeśli miał to dobrze) kolczyk w wardze.
----------------------------------------------------------------------------
Chyba już tracę wenę na to opowiadanie :'(
CZYTASZ
Ja zawsze wygrywam Agreste
FanfictionWakacje się właśnie skończyły.To miał być wspaniały początek dla naszej Marinette,jednak jej szczęście omija ją szerokim łukiem i spotyka kłopoty już pierwszego dnia.