Rozdział 53

169 28 17
                                    

6 lat później

Kolejne rozpoczęcie roku naszych dzieci.Teraz już idą do 6 klasy,jestem z nich strasznie dumna.Wchodzimy kolejny raz do sali gdzie na samym środku stoi wychowawczyni.Zaczyna swoją przemowę,rozdaje plany lekcji i żegna się z nami.

-Chcecie na lody?

-Nie dzięki. Odpowiedziała obojętnym tonem.

-A ty Louis?

-Nie mogę odmówić na taką propozycje. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w czwórkę do naszej lodziarni.Podeszłam do lady i zamówiłam dla mnie,Louisa i Adriena.Emma siedziała obok Louisa i rozglądała się wszędzie,tak jakby czegoś szukała.Nagle rozległ się dzwonek zwiastujący o tym,że ktoś wszedł do pomieszczenia.Okazał się to być blond chłopak o niebieskich oczach,ubrany był w biało-czerwoną bejsbolówkę i jeansy.Po chwili dostałam zamówienie i zaniosłam je do naszego stolika.Emma cały czas była zwrócona w stronę tego ładnego chłopaka,skądś go kojarzę.Tylko jeszcze nie wiem skąd.Chłopak pomachał do Emmy na co uśmiechnęła się i zarumieniła.Szepnęłam Emmie na ucho:

-Idź do niego.Nami się nie przejmuj. Emma przytuliła mnie i odeszła od stołu,kierując się w stronę blondyna.Po chwili usiadła obok niego nie zdejmując uśmiechu z twarzy.Z każdym jego słowem rumieniec na jej twarzy rósł coraz bardziej.Miała położoną rękę na stole i gdy dotknął "przypadkiem" jej dłoni,jej twarz przypominała dojrzałego pomidora.Zaczęli rozmowę i ona wyglądała jakby się z czymś nie zgadzała.On podszedł do lady,przez to że siedziałam blisko usłyszałam zamówienie.

-Poproszę cztery gałki.

-W jednym rożku?

-Nie.

-Jakie smaki?

-W jednym wiśniowy i jagodowy.A w drugim...to samo.

-Dobrze. Kobieta zaczęła nakładać lody i chłopak zapłacił i podszedł do stolika przy którym siedziała Emma.Na początku się sprzeciwiała,ale potem wzięła lody i zaczęła razem z nim go jeść.Rozmawiała czasami śmiała się i wraz z nim gestykulowała rękami.Blondyn wyjął telefon z kieszeni i popatrzył na Emme,powiedział coś wyszeptał na ucho.Znowu rumieńce wróciły na jej twarz i przed wyjściem pocałował ją w policzek.Jej twarz wyglądała jakby miała zaraz zejść.Pomachała do niego i wróciła do naszego stolika,rozmarzonym wzrokiem patrzyła w błękitną ścianę. Pomachałam jej ręką przed twarzą na co nie zareagowała,powiedziałam że wracamy do domu.Dobrze że rozpoczęcie było w piątek,teraz weekend i w poniedziałek znowu do szkoły.Wsiedliśmy do auta niedaleko zaparkowanego i na ławce zobaczyliśmy tego kolegę Emmy.Kazałam reszcie poczekać i ruszyłam w stronę siedzącego na ławce znajomego córki.

-Cześć jestem mamą Emmy.

-Dzień dobry.

-Podwieźć cię do domu?

-Bardzo dziękuje. Wraz z chłopakiem wsiedliśmy do auta,oczywiście Emma koło blondyna.Odezwałam się pierwsza:

-Więc jak masz na imię?

-Zack.

-Jakie ładne imię.

-Dziękuje.

-Chodzisz do tej samej klasy co Emma?

-Tak. Wyjął telefon i spojrzał na niego smutnie.

-Co się stało?

-Mama dzisiaj nie wróci do domu.

-A tata?

-Nie mam.

-Masz klucze do domu?

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz