Zmienię ksywkę Aurorze,okej?To niech będzie Kota.Jeśli ktoś ma inny pomysł,to z chęcią go przeczytam.No to zapraszam.
Z p.Koty
Chciałam wstać ale na mojej tali leżała męska ręka.Odwróciłam głowę w tył i leżał tam Luke,miał minimalnie otworzone usta.Trochę się oślinił,słodkie.Uniosłam najdelikatniej jego ciężką dłoń i odstawiłam obok.Wstałam i rozciągnęłam się,poszłam do łazienki i następnie do kuchni.Zaplanowałam by zrobić naleśniki z masłem i sosem klonowym.Jak pomyślałam tam zrobiłam.Z lodówki wyjęłam potrzebne składniki,na patelnie nałożyłam masło.Kucnęłam wypinając tyłek i z szafki wyjęłam talerze.Zaczęłam smażyć,już po chwili na talerzach leżały stosy pysznych naleśników.Na nie dałam małe kostki masła i i sos klonowy.Gdy podniosłam wzrok z nad talerzy oparty o framugę stał Luke.
W..
Samych..
Czarnych...
Bokserkach..
Przy mnie stał Luke w samych bokserkach.
Dobra Ari opanuj się,opanuj się.Nie ma po panikować.Tylko nie patrz!Nie patrz powiedziałam!Za późno.
-Znowu chcesz zrobić zdjęcie?
-Co?Ja?Nie.-odpowiedziałam pośpiesznie.
-Obudziłam cię?
-Nie,byłaś cicho.Tylko ten pyszny zapach.-uśmiechnęłam się.
-Siadaj,smacznego.-usiadł naprzeciwko mnie na krześle obok wyspy kuchennej.Przysunął talerz bliżej siebie by łatwiej jeść.
-Smacznego.-powiedział spoglądając na mnie przelotnie.
-Dziękuje,nawzajem.-zaczęliśmy pałaszować nasze danie.Nagle do pokoju weszła Liza.Miała strasznie poczochrane włosy,rozmazany makijaż i pogniecioną piżamę.
-Dzień dobry.-powiedziała ziewając.
-Cześć-odpowiedzieliśmy zgodnie.Usiadła obok brata i przybliżyła do siebie talerz i zaczęła pałaszować.Gdy skończyli jeść wzięłam od nich talerze,dałam do zlewu wraz ze swoim.Zaczęłam je myć,szybko się uwinęłam i wytarłam ręce.Poszłam do "swojego" pokoju.Cały był biały i pusty bez mebli.Poszłam do walizki i wyjęłam z niej ciuchy na dzisiaj,w łazience ubrałam się i wyszłam.Właśnie zamykałam drzwi gdy ktoś mi przerwał,zza drzwi wychyliła się głowa czarnookiego.
-Gdzie idziesz?
-Do galerii.
-Po co?
-Meble i farby.
-Jadę z tobą.
-Jadę?
-Mam motor.Daj mi 5 minut.
-Okej.-zamknął drzwi zostawiając mnie na korytarzu.Oparłam się o ścianę i zaczęłam grzebać w telefonie.
-Jestem.-oderwałam się od telefonu chowając go w torebce.Był ubrany w czarne jeansy z dziurami na kolanach,koszulę czerwoną w czarną kratę.Torba przez ramie czarna i czarne nike.
-Idziemy?
-Tak.-oboje pokierowaliśmy się do windy.Wyszliśmy z bloku i szłam za nim,nagle stanął przed czarnym cackiem.
-Niezłe cacuszko Luke.
-Wiem.-usiadł pierwszy zakładając kask.Potem usiadłam ja i podał mi kask,posłusznie go założyłam.Zawarczał i ruszyliśmy,po chwili znaleźliśmy się na parkingu galerii.Zsiadłam z motoru czekając na Luke.Ruszyliśmy najpierw do sklepu z farbami,wybrałam błękitny,liliowy,biały,modry niebieski,cytrynowy,szary i farba kredowa.Pokierowaliśmy się do sklepu z meblami.Łóżko wzięłam takie:
CZYTASZ
Ja zawsze wygrywam Agreste
FanfictionWakacje się właśnie skończyły.To miał być wspaniały początek dla naszej Marinette,jednak jej szczęście omija ją szerokim łukiem i spotyka kłopoty już pierwszego dnia.