Rozdział 60

140 20 6
                                    

Przepraszam musiałam.Może dojdziemy do 69.To był żart,ale nad drugą częścią się zastanawia.No to miłego czytania.

Rok później

Z.p.Emmy

-Jedź szybciej!

-Jade przecież.

-Ała!

-Jade,jade.

-Gówno mi z tego że jedziesz,jedź!

-Ehh...

-Nie ehaj mi tu!Ku*wa możesz szybciej!?

-Nie mogę!

-A to niby dlaczego?

-Bo zasady ruchu drogowego...

-Mnie one nie obowiązują i mam je w dupie!

-Ale ja nie!

-No rzesz ku...

-Jesteśmy. Wyszliśmy z auta,pokierowaliśmy się do białego budynku.

-Dzień dobry.

-W czym mogę pomóc?

-Kobieta mi rodzi.

-Lekarza! Po chwili wokół mnie stało kilka osób,szybko zabrały mnie na salę.I zaczęła się męczarnia.Przez małe okienko widziałam czasmi jak Zack chodzi w prawo i w lewo.

-Ał!

6 godzin później

-Prosimy pana. Zack wszedł do sali.

-Niech pan odetnie pępowinę. Nie widziałam by się bał,z łatwością przeciął wymienioną wcześniej rzecz.Jedna pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku.Nie mogę uwierzyć.Słyszę właśnie płacz.Płacz mojego maleństwa.Aurora.Moja piękna.W ręce została mi przekazana dziecina,po moich policzkach łzy zaczęły spływać strumieniami.

-Nie płacz księżniczko. Zaraz po tym zaczęłam się śmiać przez śmiech.Płakałam i śmiałam się.Przypomniałam sobie coś.

"Siedziałam na łóżku,do pokoju weszła mama.Miałam wtedy 7 lat.Pamiętam to.

-Wiesz co córeczko? Zapytała.

-Hmm? Zerknęłam na nią.

-Chcesz wiedzieć jak poznałam się z twoim tatą?

-Tak. Odpowiedziałam radośnie.

-W przedszkolu siedziałam w kącie i płakałam.Płakałam bo wywróciłam się o dywan.Nagle do mnie podszedł blond chłopak z zielonymi oczami i powiedział - Nie dane jej było skończyć bo tata wszedł do pokoju i dokończył.

-Nie płacz księżniczko.

-Ja za to się uśmiechnęłam promiennie i wstałam całując go w policzek.Pobiegłam do innych dzieci,wysyłając ukradkowe spojrzenia do blondyna.

-Mamo też kiedyś się tak zakocham?

-Jeśli tylko chcesz.

-Chcę i to bardzo.

-Dobrze a teraz idź spać.Moja księżniczko."

Na samą myśl o tym chce mi się śmiać i płakać.Zaczęłam się przyglądać Aurorze.Piękna blondynka o fiołkowych oczach.Nos ma zdecydowanie po mnie,za to włosy po ojcu.

-Piękna. Szepnął mi na ucho.

-Ma to po nas.Jesteśmy idealni.

-Racja. Uśmiechnęliśmy się do niej.Ahh...pamiętam jak była w brzuchu.

"Zack kucnął obok mnie.I ucho przyłożył przy moim już dużym brzuchu.

-Cześć,to ja twój tata.I kocham cię.

-Zack.

-Ja tu rozmawiam.Przepraszam Aurora twoja mama mi przeszkodziła mówić dalej.Napewno jesteś idealna.Za niedługo się zobaczymy,i jak coś jestem strasznie przystojny.-Aurora kopnęła w brzuch.

-Widzisz przyznała mi racje.

-Wcale nie.

-A wcale że tak."

Na samo to wspomnienie uśmiecham się w duchu.

-Mogę? Wskazał na Aurore,wyrywając mnie z zamyśleń.Pokiwałam twierdzaco głową.Wziął ją na ręcę,zaczął ją lekko huśtać i nucić piosenkę.Ja znam te piosenkę!Ską?Hmm...?Już wiem!

"Mam 11 lat.Leże na łóżku opierając głowę o tors Zacka.On na moim brzuchu palcem robi kółka.Oglądamy film,nagle jest strasznie smutna scena.Zaczynam lekko płakać.Zack kładzie mnie na swoje kolana,lekko kołysze nucąc jakąś piosenkę."

Czyli stąd ją znam.Dziwne że to pamiętam,to było tak dawno.Ale pamiętam też rozmowy z tatą i jego opowiadania o księżniczkach.Potem śniłam tylko o pięknych adoratujących mnie książętach.Przyglądałam się Zackowi z naszą córką,wyglądali wspaniale.Nagle usłyszałam krzyk zza drzwi.Nagle do sali weszła moja mama i z tyłu tata z miną mówiącą "zadaję się z jakąś wariatką".

-Nie może tu pani być,pani Emma musi odpocząć.

-Panie nie denerwuj mnie pan,bo nie ręczę za siebie.

-Jak się czujesz córuś?

-Mamo,co ty taka niemiła dla pana doktora?

-Nie chciał mnie dziad wpuścić.

-Przepraszam ja tu jestem. Odezwał się lekarz.

-Ja już chyba panu mówiłam coś,prawda? Już sie nie odezwał.

-Mamo?Nie ucz naszego dziecka.

-Ucze go jak stawiać się rodzicom,co w tym złego? Obie zaśmiałyśmy się.

-Pokaż Zack moją wnuczkę. Zack podał mojej mamie Aurore,ona przyglądała jej się uwarznie.

-Tak jak przeczuwałam...

-Co?

-Wykapany ojciec.Tak samo ty.

-Chyba przesadzasz.

-Nie,mówie ci to Zack jest.

-Dobra ja was zostawię,odpoczywaj. Mama pomachała mi i wyszła z sali,wraz z tatą wyszli ze szpitala.Nagle do sali weszła Alicja.

-Cześć misia.

-Pokazuj mi tu maleństwo.Jestem jego ciocią i domagam się jakis praw. Podeszła do nas i wzięła malucha na ręce,delikatnie dotykając ją palcem w nos.

-Jesteś piękna.Wykapany ojciec. Powiedziała do niej.

-Kolejna się znalazła... Wymruczałam tylko.

-Wiedziałem że urodę będzię miała po mnie.

-Skromność też.

-O tym nie można zapomnieć. Wypiął dumnie pierś.

-Co ja z wami mam? Zapytała Alicja.I teraz usłyszałam coś najpiękniejszego na świecie.Śmiech.Ale nie taki zwykły jak inne,to śmiech mojej małej córeczki.Jej pierwszy śmiech.Jaki on był cudowny.Nigdy w życiu takiego nie słyszałam.Był najcudowniejszym śmiechem jaki tylko mogłam usłyszeć,nie ma rzeczy która będzie lepsza od tego dźwięku.

-Piękny,melodyjny.To ma akurat po tobie Emma. Powiedział Zack.

-Wiem. W tym akurat ma racje,śmiech ma po mnie.Alicja podała mi Aurore,a ja do niej cicho prawie niesłyszalnie powiedziałam:

-Masz piękny śmiech,dźwięczny.Nikt ci go nie może odebrać dobrze?Pilnuj go.On jest twoim skarbem.Nie możesz pozwolić by kto kolwiek go zmienił,masz go ode mnie i pilnuj go.To mój prezent.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za żart XD. No dobra to pappa. Dzięki za przeczytanie.



Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz