Rozdział 72

86 16 7
                                    

Po pierwsze pytam czy ktoś jest z Wrocławia?Po drugie jeśli tak to czy ktoś chodził do przedszkola na ul.Dobrej?I po trzecie nazwa Auro podała moja droga czytelniczka i podoba mi się ta nazwa.

Z p.Auro

Odebrałam telefon.

-Halo?

-Cześć.

-Cześć tato.Coś się stało?

-Tak.-odpowiedział smutnie.

(przerwę rozmowę)

-Ale jak to!?To nie może być prawda!

-Za dwa dni,o 15.

-Przyjdę.

-Pa córeczko.

-Pa tato.-od razu po rozłączeniu,wpadłam w płacz.Do mojego pokoju wszedł Luke.

-Co się stało?

-Nic.

-Proszę powiedz.

-Nie!Nie będę ci się tłumaczyć!To moja sprawa!-krzyknęłam mu w twarz.Nie chciałam,żałuję.On zamiast wyjść i mnie zostawić mocno mnie przytulił.Głaskał delikatnie po głowie.

-Ćśśśśś....spokojnie.Nie mów,nie chcesz nie mów.-mocne ramiona oplatały mnie.Jest ciepły.

-Zależy mi na tobie.-powiedziałam cichutko,brzmiało to tak jakby cichy wiatr zaszumiał.Ruszył liście,ale nikt tego nie usłyszał.

-Mi na tobie też.-odpowiedział równie cicho.-Chcę cię chronić,księżniczko.

-Przepraszam.

-Ćśś..Nie jesteś już tą małą spokojną dziewczynką.Pozwól mi cię chronić.-pokiwałam niezauważalnie głową.Nie patrzyłam na niego,ale wiedziałam że się uśmiecha.

-Kocham cię.-myślał że nie usłyszałam.

-Ja ciebie też.

-Mnie się nie da kochać.-odpowiedział.

-To ja jestem cudotwórczynią.

-Ty jesteś cudem.Ósmym cudem.Chcę byś była tylko moim cudem.

-Ja też chcę.Daj mi się w sobie zakochać,otwórz drzwi,zburz mury.

-Mnie się nie da kochać.Nie mam serca.Tylko cię skrzywdzę.

-Ja cie znam długo,wiem że tego nie zrobisz.

-Najwyraźniej za krótko mnie znasz.Nie jestem uczucia wartym chamem.

-Wcale nie.Otwórz drzwi a okażę ci nowy piękny świat.Będziemy tam szczęśliwi.Oboje.Pozwolę ci mnie chronić tylko otwórz te drzwi i daj się oswoić.

-Oswoić?Co to ma do rzeczy?Co to znaczy oswoić?

-Oswoić znaczy tworzyć więzi.Teraz jestem dla ciebie dziewczyną jak każda inna i nie jestem ci potrzebna,a ty dla mnie jesteś chłopakiem jak każdy inny i nie jesteś mi potrzebny.Jednak jeśli się oswoimy będzie nam na sobie zależeć.Ja dla ciebie będę jedną jedyną dziewczyną z bliznami na sercu,a ty dla mnie będziesz jednym jedynym chłopakiem z bliznami na duszy.

-Oswój mnie,proszę.-powiedział cicho.

-Oswoję.Nie martw się.

-Nie będzie łatwo.

-Masz racje.Ale dam radę.

-Wieże.-przytulił mnie mocniej jakby bał się że ucieknę,albo jakby widział mnie ostatni raz.

-Nie opuszczaj mnie.-powiedziałam.

-Nie zamierzam.Będę lepszy,od wszystkich których miałaś.

-Już jesteś.-chciał się ode mnie odsunąć,ale ja przycisnęłam go do siebie i powiedziałam:

-Mówiłeś że mnie nie opuścisz.-przytulił mnie mocniej niż wcześniej,jednak uważał na moje organy wewnętrzne.

-Śpij ze mną.

-Dobrze.

-Mogę cię przebrać?

-Tak.-wyszedł z mojego pokoju,ja grzecznie siedziałam na fotelu czekając na niego.Po chwili wrócił w ręce trzymając koszulkę.Nie moją.Jego.

-Może być ta?

-Tak.

-Podnieś ręce.-zrobiłam o co mnie poprosił i szybko zdjął ze mnie koszulkę.

-Wstań.-wydał kolejne polecenie.Ponownie wykonałam rozkaz.Z moimi spodniami uwinął się szybko.Złożoną koszulkę rozwinął i założył na mnie.W przeciwieństwie do niego byłam mała.Sięgała mi do połowy ud,była czarna.Pocałował mnie czule w czoło i wziął jak pannę młodą,delikatnie położył na prawej stronię i położył się obok.Okrył nas ciepłą kołdrą,głaskał mnie po głowie.

-Odpocznij.Kocham cię.Dobranoc.-ponownie pocałował mnie w czubek głowy.

-Dobranoc.-odpowiedziałam cichutko jak bym była wiatrem i bała się zburzyć domek trzech świnek.Przytulił mnie mocniej do swojego ciepłego,gołego,umięśnionego torsu.Wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam.

Z p.Luke

Już zasnęła.Wygląda słodko.Nie przestałem jej głaskać po małej głowie.Jest piękna.Uwielbiam jej oczy.Ich głębia mnie zniewala.Chciałem cały czas ją trzymać przy sobie lub w swoich ramionach,nie chciałem by mi uciekła.Jest ona dla mnie bardzo ważna.Już dawno była,byłem w niej zakochany jak byłem dzieckiem.Ale wyjechałem żegnając się z nią i zobaczyliśmy się w windzie.Jak dobrze że to była ona.Pytała czy może mnie oswoić.

Już dawno to zrobiła.

"-Przepraszam-powiedziałem smutno jak i cicho.

-Mówiłeś że mnie nie zostawisz,że zawsze będziesz przy mnie.A teraz co?Wyjeżdżasz i zostawiasz mnie samą.

-Nie jesteś sama.

-Już ci nie wieże.W niczym.Kłamałeś,cały czas kłamałeś!

-Wcale nie.-widziałem że się denerwowała.

-Kocham Cie!-odwróciła wzrok i gryzła swoją wargę.Oniemiałem.Nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa.

-Ja..ja..-nie umiałem nic powiedzieć.Łzy zbierały się w jej pięknych oczach.

-Wygłupiłam się tylko.-pędem pobiegła zakrywając swoją zapłakaną twarz.Nie dałem rady nic zrobić.Padłem bezsilnie na ziemie i zakryłem twarz w dłoniach.Jak mogłem tego nie zauważyć?Gdybym tylko wiedział.

I tak musiałbym wyjechać.

Rano

Spakowałem walizki i wychodziłem z domu z głową spuszczoną cały czas w dół.Daleko za mną szła Ona,nie patrzyła na mnie nie uśmiechnęła się.Nie odzywała się do mnie,nic.Wsiadłem do pociągu,siedziałem w przedziale.Otworzyłem okno żegnając się z bliskimi.Podbiegła do mnie i złapała moją twarz w małe dłonie,przyciągnęła w swoją stronę.Pocałowała mnie.Pociąg ruszył,nie zobaczę jej już.Pomachała mi smutno i padła na ziemię,ukryła swoją bladą twarz w małych dłoniach i cicho płakała.Jej mama próbowała do niej coś mówić,a dalej nie wiem wjechałem w tunel i już jej nie zobaczyłem"

-------------------------------------------------------------------------------

I jak miśki?Myślicie że ta para przeżyje?Czekam na kom,a wy na następny rozdział.

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz