Rozdział 1

2.4K 104 17
                                    


Większość wakacji spędziłam z rodzicami u dalekiej rodziny w Japonii, a przez fakt, że dawno nas tam nie było musieli zwiedzać każdy zakamarek miasta. Chodziłam za nimi niczym cień i tylko kiwałam na głową z wyraźnym znudzeniem na ich ciekawostki na temat jakiejś budowli. Jednak i tak najbardziej irytujące było to jak mama rozklejała się przy każdym miejscu, w którym się bawiłam będąc małym brzdącem. Przy każdej takiej opowieści, przewracałam oczami i wlepiałam wzrok w telefon, próbując znaleźć jakiekolwiek zajęcie. Moje męczarnie w Japonii skończyły się, ale za to zaczęły katusze w nowym roku szkolnym. Wbiegłam zdyszana do klasy, typowo spóźniona kilka minut, a każdy wzrok był skierowany na mnie. Nauczycielka pokręciła delikatnie głową, już powinna się przyzwyczaić. Poprawiłam swoją skórzaną kurtkę i rozejrzałam się po klasie szukając nowych twarzy. Usiadłam obok swojej przyjaciółki, ona tylko zaśmiała się pod nosem na kolejne moje spóźnienie, a ja wzruszyłam ramionami.

-Zaraz przekaże wam plan lekcji na ten..-w połowie zdania drzwi mocno obiły się o ścianę, by zaraz ponownie głośno styknąć się z framugą. W drzwiach stał wysoki blondyn, kobieta westchnęła głęboko i usiadła zmęczona.

-Tak trudno przyjść na czas panie Agreste?-chłopak wzruszył ramionami, a moje znudzone spojrzenie spotkało się z jego szmaragdowymi oczami. Przyglądał mi się intensywnie do momentu, w którym usiadł przede mną, a ja czułam jak mój żołądek się zacisnął. Zerknął na mnie kątem oka i jego usta rozciągnęły się w prześmiewczym uśmieszku. Nauczycielka dała nam plany lekcji i pozwoliła iść, moja przyjaciółka szybko ruszyła do drzwi przelotnie całując mnie w policzek i krzycząc do tyłu, że zadzwoni później. Z oczami wlepionymi w telefon ruszyłam do drzwi, chwilę później miałam upaść zderzając się z kimś, ale silne ramiona przytrzymały mnie. Podniosłam głowę oszołomiona i znów spotkałam się z jego wzrokiem. Odsunęłam się, a blondyn wciąż mnie trzymał za przed ramiona.

-Możesz puścić.-burknęłam i odsunęłam się, nie chcąc już czuć jego rąk na sobie. Przybrał obojętną pozę i wsadził ręce do kieszeni czarnych spodni. Biała koszula opinała delikatnie jego delikatnie zarysowany tors, kilka guzików odpiętych u góry ukazywały jego szyję i obojczyki.

-Co taka piękność robi akurat na szczęście w mojej klasie?-zapytał ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów, przewróciłam oczami.

-To akurat moja klasa, ty dopiero doszedłeś cwaniaczku.-prychnęłam pod nosem i zmierzyłam go wzrokiem. Był wyższy ode mnie jakieś półtora głowy i ewidentnie czuł z tego powodu niemałą satysfakcje, że mógł patrzeć na mnie z góry. Telefon schowałam do tylnej kieszeni spodni i skrzyżowałam ręce na piersi. Po chwili opierałam się plecami o pobliską ścianę i czułam jego oddech na twarzy, patrzyłam na niego z dołu już wyraźnie zirytowana. Jego usta znalazły się przy moim uchu, jego ręce po obu stronach mojej głowy wykluczały moją ucieczkę.

-Dojść to ja dopiero mogę, ale z twoją pomocą.-odepchnęłam go z całej siły i zignorowałam jego słowa, wyszłam z klasy. Na moim nadgarstku poczułam mocny uścisk, westchnęłam głośno odwracając głowę w jego stronę.

-Widzę, że nie nauczono cię odmowy albo ignorowania, ale radzę ci mnie nie dotykać, bo twój ojciec będzie miał syna bez zębów. Więc lepiej weź te zasrane łapska i nie zbliżaj się do mnie.-wysyczałam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam rękę z jego uścisku.Zaśmiał się pod nosem, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do wyjścia, na odchodnym usłyszałam tylko:

-Zadziorna przyznaje, lubię takie. Do jutra słonko.-na słowo "słonko" poczułam jak dostaje mdłości.Pokazałam mu jedynie środkowy palec wciąż idąc do wyjścia i już po kilku minutach znalazłam się w domu.Rzuciłam niechlujnie plecak w przedpokoju i poszłam do siebie, rodzice oglądali coś nawet nie zwracając na mnie uwagi.Rzuciłam się wyczerpana na łóżko i zaczynałam zasypiać, gdy z fazy wyrwały mnie wibracje w spodniach.

-Halo?-zapytałam trochę zaspana, ona jak zawsze ma wyczucie z dzwonieniem do mnie.Przeciągnęłam się mrucząc jej do telefonu i z przymkniętymi oczami trzymałam telefon przy uchu, słuchając jak narzeka już na nowo rozpoczęty rok szkolny.

-Jak się czujesz z tym, że słynny Adrien Agreste jest w naszej klasie? Powiedz mi tylko, że nie planujesz nic znowu.-mruknęłam coś i przewróciłam się na plecy.

-Chodzi ci o tego blond kretyna?Nawet bym coś mogła wymyślić, ale za dużo zachodu, a wiesz, że jestem leniwa.-ta zaśmiała się do telefonu i odganiała swoje siostry, słyszałam jak coś niewyraźnie do mnie.

-Dobra, ja będę kończyć siostry są strasznie irytujące, do jutra.-bez mojej odpowiedzi rozłączyła się.Jest dopiero 14 więc mam jeszcze dużą część dnia i zupełnie nie mam co robić.Energicznie wstałam i podeszłam do szafy, zaczęłam przeglądać w co mogłabym się ubrać.Wzięłam czarne przylegające,krótkie spodenki i biały top, przebrałam się i zaczęłam przeciągać zmęczona.Założyłam już mocno zjechane trampki, pod pachę wzięłam swoją deskę i wyszłam z domu.Znalazłam się na swojej typowej trasie i założyłam słuchawki. Chwilę jechałam na prostej drodze, ale nie zdążyłam zauważyć większego kamienia, który władował mi się pod koła.Deska wysunęła mi się spod nóg, a ja czekałam aż runę na ziemię.Jednak upadek nie nastał, niestety już rozpoznaje dotyk męskich rąk, które uratowały mnie przed zetknięciem z ziemią.Stanęłam na równe nogi i odsunęłam się znacznie od chłopaka.

-Widzieliśmy się pierwszy raz, a ty już zaczynasz mnie śledzić.Widać,że na mnie lecisz.-prychnęłam i wzięłam swoją deskę z ziemi,popatrzyłam na niego znudzona.

-Mogłam się wypieprzyć na ryj, już to byłoby lepsze.-odwróciłam się do niego plecami i znów próbowałam powoli jechać.Nagle jego noga znalazła się pod moimi kołami, a ja wylądowałam prosto w jego ramionach.Jego ciepłą ręka była na moich plecach, a ja byłam wraz z nim lekko odchylona do tyłu.Przez kilkanaście sekund staliśmy tak patrząc sobie nawzajem w oczy.Jednak szybko się otrząsnęłam i odepchnęłam chłopaka od siebie.

-Czy ciebie już do reszty powaliło?-warknęłam, patrzył na mnie rozbawiony.Wybuchł niekontrolowanym śmiechem, a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.

-Żałuj, że nie widziałaś jak na mnie patrzyłaś jak cię złapałem, to było serio zabawne.-złapał się za brzuch i wciąż się śmiał.Wzbierała we mnie złość, zacisnęłam pięści, aż zaczęły mi pobielać kostki.Podeszłam do niego krok bliżej i wymierzyłam solidny cios prosto w szczękę.Dzięki temu, że się tego nie spodziewał poleciał do tyłu i siedział chwilę zdezorientowany trzymając się za żuchwę.Schyliłam się do niego i słodko wyszeptałam mu prosto w ucho:

-Jeszcze raz mnie dotknij, a złamię ci nos.-wyprostowałam się i z deską pod pachą uśmiechnęłam się do niego złowieszczo i ruszyłam do domu.

-Czy ty jesteś pojebany?-warknęłam i odepchnęłam go jeszcze bardziej,wydostając się spod niego.Poprawiłam się i wstałam.Otrzepałam się cała i popatrzyłam na niego wściekła.

-Jeszcze tego pożałujesz!-krzyknął, a ja jedynie zaśmiałam się pod nosem.Żałosne.









Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz