Rozdział 21

424 47 7
                                    

Spędzałam właśnie kolejny dzień z przyjaciółmi,a dokładnie szósty.Leżąc w łóżku zastanawiałam się co możemy dzisiaj robić.Jedyne co przyszło mi do głowy to żeby wyjść na spacer,wszyscy się zgodzili więc poszłam się ubrać.Gdy byłam już ubrana reszta była już gotowa.Wychodziliśmy z domu i szliśmy w stronę parku i na pewnym słupie wisiał plakat było na nim napisane:

                                                              Uwaga niezła impreza!

Serdecznie zapraszamy na imprezę tego roku.Będzie jedzenie,picie i najlepsza muzyka.Impreza będzie w klubie "Je t'aime Paris" od godz.wieczornej.Odbędzie się 9.08 zapraszamy.

Popatrzyliśmy na siebie i pokiwaliśmy tylko głowami,co oznaczało że mamy na jutro plany.Tylko co mamy robić teraz?Nagle Adrien zapytał:

-To może pójdziemy do sklepu z ubraniami,mają fajne przebieralnie. Spojrzał na mnie i mrugnął.

-Ja ci zaraz dam przebieralnie! Walnęłam go po tym pustym i przystojnym łbie.

-A co nie podobały ci się?Ten wystrój. Podszedł do mnie i szepnął mi na ucho koniec zdania:

-Ty i ja+przebieralnia i jeszcze dłuższa chwilka. Znowu dostał po łbie.Zaczęłam sobie rozmyślać i obudził mnie śmiech Adriena z byle jakiego powodu.W głowie miałam tylko jedno słowo,a raczej imię "Pędzel" (dzięki że o mnie myślisz). Pomyślałam o Pędzlu i usłyszałam głos w głowię:

-Cześć Mariś.Wiem po co o mnie myślisz.Tak,tak gadałam z Adrienem.

-Na..

-Jaki temat?Że mu daje fajne teksty.

-Aha.Ok t..

-To pa tak wiem.Kończysz te rozmowę bo nie chcę mi się pisać dalej dialogu.Pa.

-Pa. Potem popatrzyłam na Adriena i powiedział:

-No co?To prawda.

-A walnąć cię znowu?

-Ja powiadam że to przemoc według przyszłej rodziny.Widzimy się w sądzie.

-Ja ci dam w sądzie pacanie. Nagle do naszej rozmowy wtrąciła się Alya:

-Nie przeszkadzamy wam?

-Nie,ale musicie poznać Pędzla.

-Pędzla?Kto to? Nagle nie wiadomo jak pojawił się Pędzel (wiadomo,ja się dodałam).

-Ja jestem Pędzel okularniasta niewiasto (jest takie słowo okularniasta...od teraz).

-Witaj pędzlowa dziewojo.Miło cię poznać nasza autorko.

-Wiedziałam że to powiesz.

-A ja wiedziałam że ty powiesz że wiedziałaś że to powiem.

-Słyszałam że chcecie się ze mną spotkać.Więc...czytając wasze myśli chcecie iść nad Sekwanę.Gdzieś koło zachodu słońca,a teraz na szejka. Byłam pod wrażeniem jej mocy i zapewne reszta też.Ruszyliśmy w stronę naszej ulubionej szejkarni którą pewnie stworzyła Pędzel (tak). Uwielbiałam tu przychodzić z rodzicami,a gdyby tak...?Nie pewnie się nie zgodzi albo nie będzie umiała.

-Pędzel?

-Tak Marinette?

-Czy...mogłabyś wskrzesić moich rodziców?

-Przykro mi,ale...nie mam jeszcze takiej mocy. Spuściłam głowę w dół bo nie chciałam pokazać smutku w oczach.Na moim podbródku pojawiły się delikatne dłonie które należały do Pędzla.Najwyraźniej wiedziała dlaczego spuściłam głowę (wiedziała bo to piszę)

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz