Rozdział 34

251 37 5
                                    

Obudziłam się bo usłyszałam pukanie do drzwi tego wielkiego domu.Nikt nie otwierał więc ja musiałam to zrobić.Założyłam na siebie lekki sweter i zeszłam na dół,otworzyłam drzwi i przed nimi stał brązowooki szatyn.Przywitał się ze mną pytając:

-Przepraszam czy jest Pędzel?

-Tak jest,ale kim ty jesteś?

-Jej kolegą.

-No dobrze to wchodź.Poczekaj tu idę po Pędzla,sprawdzę czy śpi. Po schodach szłam w stronę pokoju naszej trójki,otworzyłam drzwi by sprawdzić czy śpi.Pędzel siedział przy biurku i coś rysował,gdy tylko się odwrócił:

-Witaj Marinette,coś się stało?

-Jakiś chłopak do ciebie.Szatyn z brązowymi oczami. Potem cicho mówiła coś do siebie i jedyne co zrozumiałam to:

-Simon. Odskoczyła od biurka i po chwili nie było jej w pokoju.Ja podeszłam do Mike i spytałam:

-Jak się czujesz?

-Tak jak wyglądam tylko że lepiej. Uśmiechnął się do mnie słabo i złapał za rękę,zarumieniłam się nawet jeśli to nie był Adrien.Skoro mowa o Adrienie właśnie wszedł do pokoju i zobaczył jak Mike mnie trzyma.Adrien podchodził do Mike by mu mocno przywalić starałam się go zatrzymać,ale tak jak niedawno mówiłam chłopak silniejszy.Mike cicho powiedział:

-Marinette poradzę sobie. Padłam z sił już dłużej nie mogłam,jeśli ja go nie mogłam przekonać to nic go nie przekona.Adrien chciał zadać już cios,ale...Mike wystawił rękę przed siebie i lasooki stał się kamieniem.Krzyknęłam na cały głos,potem wycofywałam się do tyłu aż trafiłam na ścianę.Bałam się Mike,bałam się że ze mną zrobi to samo gdy mu się przeciw stawie.Mike powoli i słabo podchodził do mnie,nie chciałam by podchodził.Zaczęłam płakać i skuliłam się,do pokoju weszło kilka osób.Pędzel,Mija,Luke i Simon.Pędzel stał na początku szeregu i rozglądał się po pokoju i zastanawiał się co się stało.Gdy w końcu się dowiedział krzyknął do Mike:

-Co to ma być!?Nie dałam ci mocy byś krzywdził innych!

-Ale...

-Nie ma żadnego Ale!

-Daj mi coś powiedzieć!Zrobiłem to w obronie własnej.Chciał mnie uderzyć.

-Nie obchodzi mnie to!Miałeś nikogo nie zamieniać!

-Miałem znowu dostać w nos!?

-Odbieram ci moce!

-Dlaczego!?

-Nie zmienię zdania. Pędzel wyciągnął rękę przed siebie i zaczęła się skupiać.Po niedługiej chwili skończyła,a Mike padł na ziemie.Podbiegłam do niego i kazałam Lukowi pomóc mi go podnieść i przenieść.Luke pomógł mi i spytałam Pędzla przez płacz:

-Co mu zrobiłaś?

-Odebrałam moce.Nie bój się jutro wstanie i będzie dobrze.

-A co Adrienem?

-Zabiorę go do tajemnej pracowni i za godzinę będzie sobą.

-Na pewno?

-Tak. Podeszłam do skamieniałego Adriena i przytuliłam go najmocniej.Odeszłam i Pędzel za pomocą czarów wyniósł go i razem z Simonem zniknęli z naszego pola widzenia.Ja padłam na podłogę i zaczęłam głośno łkać.Byłam bez silna,nagle ktoś mnie przytulił.Nie był to kto inny jak Mija,uspokajała mnie głaskaniem głowy.Nuciła mi znaną piosenkę,tylko...nie pamiętam skąd ją znam.Teraz zamiast płakać zastanawiałam się skąd znam piosnkę.Zapytałam jak się nazywa nucona przez nią piosenka,na co ona tylko wzruszyła ramionami.Podniosłam się z podłogi i poszłam do pokoju mojego i Adriena.Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam,w głowie wciąż słyszałam te piosenkę.

Obudziłam się i koło łóżka zobaczyłam blondyna z zielonymi oczami.Łzy spływały mi po policzkach strumieniami.Zeszłam prędko z łóżka i podbiegłam do Adriena,podbiegłam tak i wywróciłam krzesło do tyłu robiąc spory huk.Adrienowi to nie przeszkadzało że leżał na ziemi,ważne że leżał ze mną.Wycałowałam mu całą twarz,usta zostawiłam na deser.Oblizałam usta i zbliżałam się do Adriena,pocałowałam go namiętnie w usta.Wiem że nie widziałam go tylko godzinę,ale cztery dni to nasz najdłuższy rekord.Nie chcę go pobijać,nie wytrzymałabym.Ledwo co wytrzymuję jak idzie do toalety,dzisiaj wracam do pokoju Pędzla Mike i mojego,za to Adrien do taty.Wiem że nie chcę i woli być ze mną ale musi.Musi się zbliżyć do taty,do mnie i tak się długo zbliżał.Gdy wyszliśmy z pokoju drzwi magicznie zniknęły,złapałam Adriena za rękę i oddalałam się.Byłam głodna więc poszłam do kuchni,zrobiłam kanapkę z serem i pomidorem.Do tego woda mineralna,nie gazowana.Po posiłku udałam się do ogrodu i położyłam na trawie.Podziwiałam świat otaczający mnie.Tą zieloną trawę,kwiaty,basen w którym było odbicie słońca.Wszystko było takie piękne,naturalne,ogród tutaj był przyjazny i miły.Gdy poszłam za dom już całkowicie rozglądałam się wokół siebie i zobaczyłam domek na drzewie.Był taki:

Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć?Przecież jest wielki,piękny idealny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć?Przecież jest wielki,piękny idealny.Takie dla moich dzieci było by idealne.Zawsze chciałam mieć domek na drzewie,tylko...nie miałam drzewa.A w parku wszyscy by mi włazili.Będę kiedyś taki miała,przyglądałam mu się jeszcze chwilę.Nie chciałam wchodzić,jutro się zapytam.Już się ściemniało,ale tylko trochę.Szłam w kierunku pokoju Mike Pędzla i mojego.Otwierałam powoli i cicho drzwi by nie obudzić Mike.Nie mogłam uwierzyć w to co widzę,a było to...

-----------------------------------------------------------------------------------

Nie zabijajcie mnie proszę. Zapraszam na opowiadanie mojego przyjaciela Mike pt."Zakochany Wampir". Na razie ma dwa rozdziały ale się rozkręca.Dzięki za uwagę i pozdro dla was.

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz