Rozdział 43

216 24 6
                                    

Gdy wstałam rano ujrzałam blondyna siedzącego obok łóżka na którym obecnie leżałam.Patrzył na mnie wyczekiwająco.Zerknęłam kątem oka na zegarek była 7:25.Tak wcześnie stał?Po co?Co on kombinuje?Lekko poruszył głowę w prawą stronę,jakby chciał mi coś pokazać.Popatrzyłam w wskazany kierunek i na półce obok łóżka leżała taca ze śniadaniem.Usadowiłam sie i lekko wzięłam tace do rąk.Na tacy leżała jajecnica w kształcie serca(<3) i pomarańczowy sok.Obok nie duży wazon z pojedyńczą różą i na niej oparta mała koperta.Otworzyłam ją przed spożyciem ,otworzyłam ją i wyjęłam małą żółtą karteczkę.Na niej był czarny napis:

Bonjour Je t'aime

(Dzień dobry kocham cię)

Piękne.Pierwsze słowo które przyszło mi do głowy.Ale...znam swojego męża i nie zrobił tego tak z siebie.Hmm?O co może chodzić?

-Czego potrzebujesz?

-Co?Ja?

-Ta ściana obok(XD). Tak ty.

-Skądże bym śmiał coś chcieć od mojej księżniczki.

-Znam cię.Czego chcesz?

-Ale serio niczego. Bo uwierze.Hmm?Noc poślubna!

-Chciałeś mnie przechytrzyć?Nie udało się misiek.

-Hmm?

-Dobra,dobra nie udawaj bardziej głupszego niż jesteś.

-Okej okej.

-Wiem o co chodzi nie tłumacz się.I tak zjem to śniadanko.

-Smacznego. Właśnie chciał wyjść gdy mu to przerwałam mówiąc ciche:

-Zostań. Wzięłam nóż do ręki(nie nie che go zabić).Przekroiłam jajecznice na pół jak złamane serduszko i czekałam.Adrien usiadł obok mnie i popatrzył mi w oczy.Pokiwałam głową,wziął nóż i widelec i ukroił kawałek.Nadział na widelec kawałek i zbliżył do mnie.Uchyliłam usta i dał kawałek do mojej buzi(bez skojażeń ok?).Powoli gryzłam i zjadłam,tak sobie nawzajemnie robiliśmy.Było tak miło.Płacz dziecka obudził nas z transu,wstałam powoli i ruszyłam w kierunku pokoju dzieci.Emma nasz mały księżyć tak jak ja z Adrienem,zawsze mówił że jestem księżycem.Bo lśnie wyjątkowym blaskiem,innym niż słońce.On był słńcem bo ma blond włosy i zawsze świecił inaczej niż ja.Louis był naszym wschodem słońca.Wzięłam księżyc na ręce i zaczęłam powoli kołysać.Do pokoju powoli wszedł Adrien i przytulił mnie od tyłu lekko kołysząc się ze mną.Do ucha powiedział cicho:

-O 17 mamy kolacje. Patrząc na zegarek miałam 7 godzin,była 10.Miałam czas na pezygotowanie i to dosyć sporo.Poszłam do sypialni na łóżku leżał Adrien,machał zachęcająco ręką bym podeszła.Zrobiłam o co poprosił.Błąd.Marinette Dupain-Cheng-Agreste.Posadził mnie na sobie i siedziałam na nim okrakiem.Coś zaczęło mnie uwierać w podbrzuszu(ciekawe co? *lennyface).Zaczęłam prowokująco ruszać biodrami,przez co jeszcze bardziej mnie coś uwierało.Przestałam i Adrien wbił swoje usta w moje.Najpierw delikatnie a potem namiętnie i dziko.Przekręcił nas tak bym leżała pod nim.Całował dalej,potem skieował się na moją szyję.Ssał i gryzł skórę robiąc przy tym kilka malinek.Palant.Ręce skierował na moje pośladki,jak jak to w zwyczaju w jego ślniące włosy.Właśnie zdejmował ze mnie koszulkę,ja z niego równierz zdjęłam.Zostaliśmy w samej bieliźnie.Drzwi do pokoju powoli się otwierają.Dalej się całuje z Adrienem,gdy dowiaduje się kto stoi w drzwich.Nie był to kto inny jak Mija i Pędzel oraz Mike.No co za cholery,nie mogły zapukać?Zpycham Adriena z siebie,on ląduje na ziemi.Ja jakby nigdy nic pytam:

-Cześć co jest? Czuję przeszywajądzy wzrok Mike na sobie.O co mu chodzi?Pędzel wskazuje na mnie.A tej o co chodzi?Patrzę na siebie i zdaję sobie sprawę że jestem w samej bieliźnie.Pędem biorę kołdre i zakrywam się nią.Pędzel bierze zamach i zdziela Mike po łbie.Ten za to łapie się za uderzone miejsce i masuje je.Pędzel cicho coś mówi do Mike,po czym on tylko kiwa głową.Mija z podłym uśmieszkiem pyta:

-Co robiliście?

-Nic nadzwyczajnego. Ty podła diablico.Po raz kolejny mnie i Adriena przyłapuje na czymś i jeszcze beszczelnie pyta co robiliśmy.Mierze ją morderczym wzrokiem na co ta tylko powieksza uśmiech.Pędzel szturcha ją by się opanowała.Mike po moim zakryciu się kołdrą przestaje tak na mnie zachłannie patrzeć i mówi:

-Podobno idziecie na kolacje i mieliśmy się zająć szkrabami.

-Dzięki wam. Mija i Mike zostają szturchnięci i razem z Pędzlem wychodzą dając nam czas na ubranie się.Podchodzę do szafki z ubraniami i pędem je ubieram,Adrien robi to samo...

----------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za brak rozdziałów"Dzięki Nata".Napiszcie w komie by moja biedna BFF była szczęśliwa.Kocham was i papa PędzloRożce.

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz