Rozdział 14

537 47 2
                                    

Obudziłam się rano i nie miałam ochoty iść do szkoły,ale...zrobię to dla rodziców.Oni pewnie by chcieli bym jeszcze te kilka dni chodziła do szkoły,później znajdę pracę i zarobię na siebie.Ubrałam się  w niebieską koszulkę z granatowym sercem bez rękawów i szare jeansy oraz białe buty.Spakowałam plecak i wyszłam z głową spuszczoną w dół i ,kim bym była bez wpadnięciu na kogoś?Gdy podniosłam głowę zobaczyłam niebieskie tęczówki,zastanawiałam się na kogo wpadłam.Głos osoby obudził mnie z moich rozmyśleń:

-Nic ci nie jest? Podał mi rękę i zachęcająco nią pomachał bym za nią złapała i wstała.Z wielką chęcią skorzystałam z jego pomocy,wstałam i otrzepałam się z kurzu.Popatrzyłam się na niego tego który mi pomógł,był blondynem z niebieskimi oczami.Jego oczy przypominały mi niebo w którym bym chciała latać,a jego ciuchy były jasne jak kolory wiosny.Potem zapytał:

-Chodzisz do tej szkoły? Przy zapytaniu wskazał palcem na budynek szkoły.

-Tak.A ty do której klasy chodzisz?

-Do 4b,a ty?

-Ja do 4a.Bardzo cię przepraszam że na ciebie wpadłam,wynagrodzę ci to.

-Nie trzeba.

-Ale ja chcę,co powiesz na to by na zakończenie roku na bal zajęła dla ciebie taniec i poszłabym dzisiaj z tobą na jakieś ciastko?

-No dobra skoro nie da ci się wybić tego pomysłu z głowy to okej.A tak przy okazji mam na imię Luke,a ty?

-Mam na imię Marinette.

-Miło cię poznać Marinette.

-Mi ciebie równierz Luke.

-Na razie muszę iść do klasy bo się znowu spóźnię.Tak jak prawie zawsze na biegu do klasy.

-Ty też się często spóźniasz?Mam tak samo.Za mało czasu dają na przygotowanie się.

-Zgadzam się z tym. Pewnie gadałabym z nim jeszcze chwile gdybym nie usłyszała dzwonka na lekcje,pożegnaliśmy się i biegiem pędziliśmy oboje do klasy.Myślałam że będę miała zły humor ale ten chłopak polepszył mi go,i przy okazji bym do mnie podobny.Szczególnie z tym spóźnianiem na lekcje,skoro o tym mowa spóźniłam sie 5 minut.Wbiegłam szybko do klasy i nie obyło się bez pytania nauczycielki:

-Marinette Dupain-Cheng co się znowu stało że w 2dni przed od zakończenia roku spóźniłaś się?

-Bo...ja...zatrzasnęłam się w toalecie.

-No dobrze siadaj do ławki i przepisz z tablicy. Idąc w stronę ławki zauwarzyłam na mnie wzrok Adriena który nie siedział w swojej ławce tylko w mojej,a Alya siedziała z Nino.Miałam ochote wydrapać oczy Aly założę się że zrobiła to specalnie bym się z nim pogodziła.Nie miałam ochoty z nim gadać ani nawet spojżeć mu w oczy które kochałam i co najgorsze...dalej kocham.Trudno mi było się tak łatwo odkochać,z osoby którą się tak bardzo kochało.Przed poznaniem Adriena nie wedziałam co to prawdziwa miłość,poczułam jak oddech mi zwalnia a serce przyspiesza.Nagle przed twarzą na ławce pojawił się kawałeczek papieru,rozwinęłam go i było tam:

Wiem że mnie nie kochasz,ale...błagam wróć do mnie.Kocham Cię.Żyć bez Ciebie nie mogę,jesteś moim światem.I pozwiliłem Ci tak łatwo odejść,wiem byłem głupi.Wybacz proszę.  Ostatnie dwa słowa utkiwiły mi w głowię "Wybacz proszę",serce mi zmiękło.Nie mogłam tak dłużej wytrzymywać , spojżałam   w jego stronę i kiwnęłam potwierdzająco głową.Na jego twarzy pojawiły się łzy i uśmiech,który był taki piękny.Pokazywał w nim te piękne białe jak perły zęby,gdy nauczycielka odwróciła się usta Adriena były na moich.Adrien połaczył je w długim pocałunku pełnym tęsknoty,którą też się wypełniałam całą sobą.Chciałabym by ta chwila trwała wiecznie ale przypomniałam sobie ż jest lekcja i zauwarzyłam że pani się na nas patrzy i w dodatku połowa klasy.Na co odepchnęłam Adriena od siebie i spadł na podłogę z wielkim hukiem,prychnęłam śmiechem ale potem uśmiech znikł mi z twarzy bo usłyszałam na całą klasę krzyk Adriena:

-Kocham Marinette Dupain-Cheng!!! Moja twarz przypominała pomidora a oczy miałam ślepo wgapione w Alye.Alya chwile po krzyku Adriena,odwróciła się do mnie i pokazała mi dyktafon w telefonie.Potem ściszyła dźwięk i przyłożyła mi do ucha i usłyszałam to co Adriena przed sekundą krzyknął.Spojrzałam na Alye morderczym wzrokiem,żałuję że w ręku nie miałam długopisu pewnie wbiłabym jej go w oko.Nauczycielka kazała Adrienowi iść do dyrektora,ale jednak zapomniała o starej naturze Adriena "BadBoya".Preciwstawił się nauczycielce i nie posłuchał jej,na co ona tylko popatrzyła na niego pogardliwie i odwróciła się do tablicy.Zaczęła coś na niej pisać potem zabrzmiał ten cudowny dźwięk: dzwonek na koniec lekcji.Wyszliśmy wszyscy z sali a ja obok Adriena i nagle usłyszałam dziewczęcy krzyk,pobiegłam w jego kierunku.To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach "ślady krwi" wyglądały na świerze.Nie wiedziałam co zrobić,jedynie Adrien zareagował i podszedł do tych śladów i wziął na palec odrobinę.Obejżał i...polizał to,dziwne.Potem obrócił się w naszą stronę i powiedział,że to...sztuczna krew.Potem padł na ziemię a ja od razu podbiegłam do niego,wzięłam jego głowę na kolana i zaczęłam płakać i mówić :

-Adrien!Co się stało?Nie morzesz umrzeć!Bo..ja..ja cię Kocham. Po ostatnim słowię Adrien otworzył oczy,zrobił cwaniacki uśmiech i pokazał kciuka w góre Nino.Ja odwróciłam głowę w strone Nino i zauwarzyłam że nagrywał to wszystko.Adrien masz przekichane,rozumiesz?Wstałam z podłogi,kopnęłam Adriena z całej pety i poszłam cała czerwona ze złości do domu.Kopałam kamienia przez całą drogę,jakby on w tym zawinił.Weszłam do swojego pokoju i walnęłam sie na łóżko podkładając przy tym ręcę pod głowę.Nagle do klapy od mojego pokuju usłyszałam ciche pukanie:

-Proszę. Do mojego pokoju wszedł Adrien,leżałam na łóżku.Usłyszałam jak Adrien zamyka mój pokój na klucz i poczułam jak leże pod nim.Czułam od niego bijące ciepło i taką przyjemną aurę i ten jego cudowny uśmiech z tymi śnieżnobiałymi zębami,miałam go cały czas przed oczmi.Otworzyłam oczy i ponwnie go zobaczyłam uśmiech któremu żadna by się nie oparła.I te zielone tęczówki które miały wyraz przepraszający za to co się stało.Wybaczam mu nie chciałam się na niego złościć,nasze usta złączył w pocałunku tak namiętnym jak jeszcze nigdy dotąd.Trwałby ten pocałunek wiecznie gdyby nie to że ktoś zapukał ,ręcę Adriena które jeszcze przed chwilą były pod moja koszulką zniknęły.Krzyknęłam:

-Co jest?

-To ja Alya

-Już idziemy. Po tym poprawiłam koszulkę bo przez jakiegoś debila była pognieciona.Zeszłam z nim na dół a Alya czekała na mnie i Adriena

-Jesteście jeszcze młodzi,a ja nie chcę być ciocią.

-Co? Powiedziałam jednocześnie z Adrienem.

-Skoro tak to po co się zamykacie w pokoju?

-Bo chcemy mieć troche prywatności.Wiesz co Alya?Mogłabym no ten.Pokiwałam głową wskazując Adriena. Zaprałam jakiś obiad przygotowany wcześniej i Adriena do mojego pokoju.Zamknęłam drzwi i zaczęłam zajadać obiad,nagle na moim nosie pojawiły się ziemniaki.Adrien odszedł na chwilę od obiadu i podszedł do mnie,palcem przeechał po moim nosie i zjadł te ziemniaki z mojego nosa.Ciekawe czy smakowały mną?jeśli tak to czy dobrze smakuję?Ale to co zrobił Adrien było uroczę i nikt temu nie mógłby zaprzeczyć,to penie przez to że jestesmy tu sami.Gdy zjedliśmy obiad położyłam sią na łóżku i obok mnie poczułam też Adriena,przytulił mnie swoją dosyć umięśnioną ręką.Adrien poprawił kosmyk moich włosów i złożył na moim czole delikatny pocałunek.Po tym zasnęłam pewnie z uśmiechem na twarzy bo osoba którą kochałam była obok mnie.Mój świat leżał niedaleko mnie.Kochałam go całym sercem.Śpię.


Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz