Rozdział 70

93 16 2
                                    

Z p.Luke

Co jakiś czas walizka mnie denerwowała gdy przejeżdżała kółkami po krawężniku,by nie okazać tego zacząłem gryźć wewnętrzną część policzka.Jeszcze chwilę szliśmy,staliśmy już przed bramą.Jako wychowany chłopak otworzyłem jej drzwi i przepuściłem przodem.To że mam niebieskie włosy i kolczyk w wardze to nie znaczy że nie jestem dobrze wychowany,umiem się zachować i szanuje kobiety.Nigdy żadnej nie uderzyłem i nie zamierzam,mama wychowała mnie i Lizę dobrze.

"-Obiecuje będę ją chronić.-powiedziałem płacząc.Ona uśmiechnęła się.

-Pamiętaj czego cię uczyłam.

-Nie ważne co zrobi kobieta,nie masz prawa jej uderzyć.-odpowiedziałem.Pokiwała lekko głową.

-Nie zapominaj zasad,które ci mówiłam.

-Nie zapomnę.Wszystko mam tu.-wskazałem palcem na głowę.Uśmiechnęła się szerzej.Drzwi do pokoju w którym byłem otworzyły się.Stała w nich Liza trzymając małego pluszowego królika.

-Co się stalo?-zapytała sepleniąc.

-Nic,idź do pokoju zaraz do ciebie przyjdę,odpowiedziałem.Na szczęście nie zobaczyła jej.Poszła z pluszakiem do pokoju.Gdy znowu popatrzyłem na nią miała zamknięte oczy.Zacząłem bardziej płakać.Odłożyłem jej głowę na ziemie i wycierając łzy pokierowałem się do pokoju gdzie siedziała Liza.Siedziała na miękkim dywanie i bawiła się lalkami,kucnąłem obok niej i poczochrałem po(jeśli ma inny kolor włosów to przepraszam) czarnych krótkich włosach.Ona spojrzała na mnie smutnie i potem odwróciła wzrok na moją koszulę.Była trochę zakrwawiona.

-Co to?-zapytała wskazując na plamy krwi na koszulce.

-Sok porzeczkowy.-uśmiechnąłem się do niej.Jednak w środku bolało mnie potwornie w środku.Nie chciałem okazać siostrze że jej autorytet się czegoś boi.

-Gdzie mama?-zapytała.Bałem się że zada to pytanie.Po chwili namysłu wypaliłem:

-Wyjechała.

-A kiedy wlóci?

-Za niedługo.-ona uśmiechnęła się radośnie i zapytała:

-To co pobawisz się ze mną?

-Pewnie.-uśmiechnąłem się z przymusu.Usiadłem obok niej i zacząłem się z nią bawić.W pewnym momencie Liza powiedziała lalkami:

-Kocham cie mamusiu.-uśmiechnąłem się pod nosem,ale po chwili mój uśmiech zniknął."

Zostałem potrząśnięty,obudziłem się z transu.

-Luke!?

-Co?-zapytałem Miki spokojnie.

-Już myślałam że coś ci się stało.-odetchnęła z ulgą.Ręką przejechała po moich policzkach.Dotknąłem je delikatnie.Mokre.

-Płakałem?

-Tak,dlatego chciałam cię obudzić.Budziłam cię z 10 minut.Wszystko dobrze?

-Tak,tak jest dobrze.-uśmiechnąłem się.

O nie!

Tylko nie to.

Nie cofnę czasu.

Za późno.

Zakochałem się.

Z p.Aurory

Tak się o niego martwiłam.Serce mi przyśpieszyło gdy się uśmiechnął.

Czy ja...?

Chyba tak.

Nic z tym nie zrobię.

Ja zawsze wygrywam AgresteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz