*2*

2.1K 170 40
                                    

Na wstępie chciałam bardzo podziękować za wszystkie miłe komentarze i gwiazdki ♥ To dla mnie naprawdę dużo znaczy. Chyba każdy jak zaczynał, na początku cieszył się z tych kilku "pierwszych" wyświetleń, komentarzy i gwiazdek :) Jeszcze kilka rozdziałów i akcja powinna się rozwinąć :)  



Jest środa. Jeszcze jeden dzień do spotkania. Bałam się coraz bardziej. Chcąc nie chcąc musiałam iść dzisiaj do pracy. Za wszelką cenę starałam się nie wchodzić na teren kuchni. Nie reagowałam na uszczypliwe zaczepki i starałam zachowywać się normalnie w stosunku do klientów.

- Dzień dobry, dzisiaj poproszę zieloną herbatę, będę przy stoliku koło okna. – Powiedział mężczyzna, uśmiechając się przyjaźnie. Skądś kojarzyłam ten uśmiech... No tak ! To ten klient, który bodajże wczoraj zamówił jakieś ciasto... Trochę mi się zrobiło głupio, ponieważ swojego zamówienia raczej nie dostał.

Po kilku minutach zaniosłam zamówienie, przepraszając za wczorajszą sytuację.

Po skończonej pracy, chciałam jak najszybciej wyjść z tego przeze mnie znienawidzonego miejsca, lecz gdy spojrzałam na drzwi, ujrzałam szefa.

-Mógłbym zamienić z panią słówko w moim gabinecie ?

Kiwnęłam lekko głową i ruszyłam za panem Mertonem. Usiadłam na krzesełku naprzeciwko biurka. Domyśliłam się, że chodzi o moją wczorajszą ucieczkę.

- Domyśla się pani dlaczego musieliśmy się spotkać?

-Tak – kiwnęłam głową jak poprzednio.

***

Przez resztę spotkania głosił przemowę na temat takiego uciekania i tym podobnych rzeczach. Zagroził, że jeżeli sytuacja się powtórzy, wyleje mnie. Czemu mu nie powiedziała z jakiego powodu uciekłam ? Bo Pan Merton również się na mnie gapił tym wzrokiem zboczeńca. Ten oblech Gordon miał rację. Ale tym razem nic nie zrobiłam, trzymałam emocje na wodzy. Prostym wytłumaczeniem: nie mogę pozwolić sobie na stracenie tej pracy. W mojej okolicy nie ma żadnych sklepów i innych miejsc gdzie mogłabym się zatrudnić, więc pozostała mi ta nieszczęsna cukiernia...

Po powrocie do domu marzyłam tylko o gorącej kąpieli. Zdjęłam swoje buty i zaczęłam przygotowywać wannę. Napuściłam ciepłej wody i wlałam trochę żelu do kąpieli o zapachu czekolady. Rozebrałam i zanurzyłam się zapominając o wszystkich problemach. Później wytarłam się starannie ręcznikiem i obwiązałam szlafrokiem.

Postanowiłam zrobić kakao. Gdy wyjęłam opakowanie z szafki kuchennej, usłyszałam skrzypienie okien w salonie, pewnie przeciąg. Lecz chwilę później usłyszałam szelest i znowu skrzypienie. Wbiegłam do salonu i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na ogół nic się nie zmieniło, ale zauważyłam kartkę leżącą na stole. Podeszłam do stołu i chwyciłam kartkę.

Już nie mogę się doczekać naszego spotkania! Jestem bardzo ciekawy na co cię stać... Radziłbym ci jutro założyć coś wygodnego, bo będzie udana wycieczka. Lepiej się nie spóźnij, bo może mnie to zdenerwować...

Ps. Ładnie Ci w tym szlafroku, choć wolałbym Cię bez niego

-J


Automatycznie podeszłam do okien i upewniłam się, że są zamknięte. Wszystkie były zamknięte, prócz jednego... Zasłoniłam wszystkie rolety i obeszłam całe mieszkanie jeszcze raz upewniając się, że go nie ma. Dziwnie się czuję, wiedząc, że w każdej chwili może tu wejść. Jeszcze na dodatek sprawił, że nie czuję się bezpieczna we własnym domu. Zrezygnowałam z mojego kakao i postanowiłam się położyć. Długo nie mogłam zasnąć, bo myślałam o jutrzejszym spotkaniu.


Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz