*32*

797 76 15
                                    

Niestety to znowu był on.

-To na czym skończyliśmy? A, tak. Powiesz mi grzecznie co wiesz?

-Nie mam zamiaru ci nic mówić!

-Czy aby na pewno? Wiesz przecież, że to się dla ciebie źle skończy...

Nic. Mu. Nie. Powiem.

-No dobrze, zatem myślę, że możemy kontynuować naszą zabawę! - powiedział uśmiechając się podle.

Tym razem wziął młotek i z całym impetem uderzył mnie w żebra.

Głośno krzyknęłam, a z moich oczu poleciał strumień łez.

Niespodziewanie w drzwiach stanęła Lea. Nawet nie wiem jak wyrazić szczęście, jakie poczułam gdy ją zobaczyłam.

W ręce trzymała pistolet.
Nim się obejrzałam, Mike leżał zakrwawiony na podłodze z kulką w głowie.

-Boże, co oni ci zrobili.. - powiedziała zmartwionym głosem.

Podbiegła do mnie i rozcięła taśmę. Gdy już chciałam wstać, ból w udzie uniemożliwił mi to.

-Alice, musimy się pospieszyć, bo Joker sam nie da rady ich długo wstrzymywać - Joker. Był tu. - Dasz radę iść?

Spróbowałam wstać, ale zaraz tego pożałowałam i syknęłam przez zaciśnięte zęby.

-Nie jest dobrze. Spróbuj złapać się mojego ramienia.

Wolnym krokiem wstałam jeszcze raz. Złapałam się ramienia Lei. Zaczęłyśmy iść w stronę drzwi.

-Posłuchaj uważnie - powiedziała trochę ciszej. - Wyjdziemy tylnym wyjściem, ale musimy być bardzo cicho, dobrze?

Kiwnęłam głową, bo nie byłam w stanie nic powiedzieć.

Gdy byłyśmy już na odpowiednim piętrze, zaczęłyśmy iść długim korytarzem. Z oddali dało się usłyszeć strzały.

-Lea.. - wyszeptałam. - Ja już chyba nie dam rady dalej iść.

Zaczynałam mieć już ciemno przed oczami i było mi strasznie słabo.

-Cholera. Straciłaś dużo krwi - Lea zatrzymała się na chwilę i spojrzała mi w oczy. - Dasz radę. Jesteś bardzo silna. Nie poddasz się! Nie teraz kiedy ja i Joker przyjechaliśmy uratować ci tyłek.

Gdy już byłyśmy przy tylnych drzwiach, usłyszałyśmy jak ktoś za nami biegnie. Lea kazała mi się na chwile oprzeć o ścianę, po czym odwróciła się, by w ostatniej chwili dostrzec jakiegoś chłopaka, który rzucił się na nią. Wylądowali z hukiem na podłodze.
Mężczyzna szybko się pozbierał i z powrotem rzucił się w stronę Lei. Jednak ta w ostatniej chwili przekręciła się na bok i usiadła okrakiem na jego plecach. Przyłożyła ręce do jego szyi i zaczęła dusić. Nie minęła minuta, a leżał martwy na ziemi.

-Chodź - powiedziała jak gdyby nigdy nic odchodząc od trupa.

Znowu podparłam się o jej ramię. Lea chwyciła mnie mocniej i otworzyła drzwi.

-Jeszcze troszeczkę. Już widzę samochód - powiedziała cicho.

Starałam się nie zemdleć, co było potwornie trudne. Moje oczy niekontrolowanie powoli zaczęły się zamykać.

-Cholera Alice! Nie zamykaj oczu, słyszysz?!

Pózniej usłyszałam tylko jak drzwi samochodu się otwierają, a ja zostaję położona na tylnych siedzeniach.

-Alice, Joker zaraz będzie, nie zasypiaj.

Otworzyłam lekko oczy i dostrzegłam, że Lea siedzi na przednim siedzeniu i z niecierpliwością próbuje dostrzec Jokera.

Ostatnie co pamietam to huk zamykających się drzwi i ciemne tęczówki wpatrujące się we mnie.

Joker pov;

Wybiegłem z budynku w stronę mojego auta. Zauważyłem, że Lea już była w środku, ale nie widziałem nikogo innego. Przyspieszyłem kroku. Co jeżeli jej nie znalazła?

Otworzyłem szybko drzwi i gdy już chciałem się wydrzeć na Leę, zobaczyłem ją. Moją Ali. Leżała skulona na tylnych siedzeniach. Dopiero po chwili zauważyłem, że z jej nogi leci krew. Dużo krwi.

-Szybko! Nie mamy czasu - powiedziała Lea.

Uruchomiłem samochód i z piskiem opon wyjechałem w stronę miasta.

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz