Następny dzień minął mi prawie tak samo, lecz tego wieczoru Joker wrócił z poobijaną twarzą.
-Co ci się stało?
-Nic czym powinnaś się przejmować - lekko przejechał ręką po moim policzku i poszedł do pokoju.
-Zapytam jeszcze raz, co się dzieję? Radzę ci odpowiedzieć - pogroziłam mu palcem, na co zaśmiał się pod nosem.
-To nie jest śmieszne - lekko uderzyłam go w ramię. - Z kim się biłeś?
-Nie zadręczaj się tym...
-Drugi dzień z rzędu wychodzisz rano i wracasz nie wiadomo, o której godzinie, a ja mam się nie martwić?
-A więc martwisz się o mnie - stwierdził. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
Odwróciłam wzrok.
Chwilę się zastanowił po czym powiedział, całkowicie poważnie :
-Al, jesteś moim słabym punktem. Zawsze znajdą się osoby, które spróbują cię porwać, by zdobyć informacje na mój temat. Do miasta zmierzają największe potwory. Osoby, którym mocno zalazłem za skórę. Równie źli jak ja. Nawet nie masz pojęcia jakie niebezpieczeństwo ci teraz grozi - spojrzał mi w oczy. - Będziesz musiała opuścić to miasto. To dla twojego bezpieczeństwa. Powiem Lei, żeb..
-Czekaj.. Jokerze, posłuchaj mnie - przerwałam mu. To co mówił... Nie. Po prostu się nie zgadzam. - A może mnie spytasz o zdanie? Nie przyszło ci do głowy, że też mam tu prawo głosu? - Wstałam i spojrzałam na niego.
-Posłuchaj...
-Nie! To ty posłuchaj mnie! Przestań obchodzić się ze mną jak z jajkiem! Jaki to ma sens? Siedzę tu całymi dniami, a ty wychodzisz i nawet nie wiem czy wrócisz żywy! - kilka łez spłynęło mi po twarzy. - Pomogę ci czy tego chcesz czy nie. Nie wyjadę z tego cholernego miasta.
Ścisnęłam dłoń w pięść i z całej siły uderzyłam go w klatkę piersiową, po czym wbiegłam do mojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi na klucz.
-Alice wpuść mnie - usłyszałam za drzwiami spokojny głos Jokera.
-Daj mi spokój - odpowiedziałam cicho.
-Nie znasz ich. Oni cię skrzywdzą.
-Trenuję z tobą od dłuższego czasu i chyba nie zaprzeczysz, że idzie mi coraz lepiej?
-Ale..
-Słuchaj Jokerze, spróbuj pojąć, że nie tylko ty się tu liczysz. Gdybyś nie zauważył, ja też się o ciebie martwię!
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wiem czemu tak na to wszystko zareagowałam, ale musiałam dać upust moim emocjom. Nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia Joker wyszedłby i nie wrócił.
JOKER POV;
Zrezygnowany odszedłem od jej drzwi i wróciłem do pokoju.
Czy tak trudno zrozumieć, że musi wyjechać? Że w mieście jest ten cholerny człowiek, który tylko czeka, by zaatakować? Odstawiłem szklankę z alkoholem i zastanowiłem się co mam zrobić z Benem...
CZYTASZ
Dark Side of the positivity | Joker
FanficCzy można dostrzec pozytywność w złych rzeczach? Żeby dostrzec choć cień optymizmu, trzeba stać się mordercą i zrozumieć co ma na myśli krzywdząc innych i dlaczego sprawia mu to taką ogromna przyjemność. 20.09.2020 - #2 w Joker 15.03.2021 - #1 w Ps...