*39*

610 56 7
                                    

Lea widząc moją minę, od razu zareagowała.

-Dziewczyno nie masz się czym smucić! Nawet nie wiesz jak bardzo ci dziękuję w imieniu wszystkich, z którymi tu dziś przyjechaliśmy! Jeżeli mam być szczera, to mieliśmy go już po dziurki w nosie! Kiedyś bałabym się do niego podejść, co dopiero powiedzieć coś sprzecznego z jego zdaniem. A odkąd się pojawiłaś, traktuję go jak starszego brata, którego można się poradzić, ale jednocześnie porządnie za coś opieprzyć - uśmiechnęła się.

Spojrzałam się na nią. Mówiła prawdę. Trochę mi było lepiej z tego powodu.

Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie istotną rzecz.

-Jest za cicho. Pójdę sprawdzić o co chodzi - Lea kiwnęła głową, a ja ruszyłam w tamtą stronę.

Gdy już miałam przekroczyć drzwi, szybko się wycofałam.

-Cholera! - przeklnęłam w myślach.

Szybko schowałam się za ścianą. Co się właśnie stało?!

Lekko wychyliłam głowę i ponownie spojrzałam na salę.

Na środku stał wysoki mężczyzna w garniturze. Był bardzo poważny, a może zniesmaczony zaistniałą sytuacją?

W około niego stali uzbrojeni faceci. Część z nich przykładała noże osobom od nas, lecz większość celowała bronią w Jokera. Widać, że pomimo przegranej pozycji, śmiał mu się prosto w twarz.

-Jokerze, kopę lat - powiedział mężczyzna.

-Nieźle się tu urządziłeś Benie - odpowiedział.

Schowałam się z powrotem za ścianą i pobiegłam do Lei.

-Mamy poważny problem - powiedziałam cicho.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co chodzi.

- Mają ich i jeżeli czegoś w tej chwili nie wymyślimy, zabiją ich! - szepnęłam.

-Kurwa - szepnęła, gdy uświadomiła sobie co się stało.

Chwilę się zastanawiałyśmy.

-Mam! - powiedziałam cicho.

Powiedziałam jej całość mojego planu i poczekałam na jej reakcję.

-Zaufaj mi, wszystko się uda - zapewniłam trochę niepewną dziewczynę.

-Nie sądziłam, że znajdę osobę równie popieprzoną jak Joker, ale jak widać przebiłaś nawet jego - podsumowała.

Ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymała się jeszcze na chwilę.

-Mam nadzieję, że wiesz co robisz, bo powierzam ci w ręce moje życie, które jak bardzo nie byłoby popaprane, nadal mi na nim zależy, jasne? - upewniła się, że zrozumiałam i przełknęła głośno ślinę, wbiegając na salę.

Przyjrzałam się ostatni raz i wybiegłam.

*-*-*-*-*-*

Joker pov;

Pomimo tego, że właśnie mierzą do mnie z kilkunastu broni, uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-Co cię do mnie sprowadza? - zapytał spokojnie, co doprowadziło mnie do większego śmiechu.

-Wiecznie opanowany Ben! Coś długo się nie odzywałeś, więc sam postanowiłem cię odwiedzić!

Pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

-A ty nadal siedzisz w tym gównie. Nic się nie zmieniłeś...

Prychnąłem pod nosem.

-Bardzo dobrze wiesz, że nie jesteś lepszy.

- I tu ma...

-Hmm, nie ładnie zostawiać mnie w tyle, kochanie.  - przerwała Lea, wchodząc na salę.

Powolnym krokiem podeszła do mnie. Zmarszczyłem brwi. Co ona do cholery robiła?! Poza tym skoro tu jest to co się stało z Alice?! Jeszcze brakowało żebym wpakował ją do tego wszystkiego!

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz