Lea widząc moją minę, od razu zareagowała.
-Dziewczyno nie masz się czym smucić! Nawet nie wiesz jak bardzo ci dziękuję w imieniu wszystkich, z którymi tu dziś przyjechaliśmy! Jeżeli mam być szczera, to mieliśmy go już po dziurki w nosie! Kiedyś bałabym się do niego podejść, co dopiero powiedzieć coś sprzecznego z jego zdaniem. A odkąd się pojawiłaś, traktuję go jak starszego brata, którego można się poradzić, ale jednocześnie porządnie za coś opieprzyć - uśmiechnęła się.
Spojrzałam się na nią. Mówiła prawdę. Trochę mi było lepiej z tego powodu.
Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie istotną rzecz.
-Jest za cicho. Pójdę sprawdzić o co chodzi - Lea kiwnęła głową, a ja ruszyłam w tamtą stronę.
Gdy już miałam przekroczyć drzwi, szybko się wycofałam.
-Cholera! - przeklnęłam w myślach.
Szybko schowałam się za ścianą. Co się właśnie stało?!
Lekko wychyliłam głowę i ponownie spojrzałam na salę.
Na środku stał wysoki mężczyzna w garniturze. Był bardzo poważny, a może zniesmaczony zaistniałą sytuacją?
W około niego stali uzbrojeni faceci. Część z nich przykładała noże osobom od nas, lecz większość celowała bronią w Jokera. Widać, że pomimo przegranej pozycji, śmiał mu się prosto w twarz.
-Jokerze, kopę lat - powiedział mężczyzna.
-Nieźle się tu urządziłeś Benie - odpowiedział.
Schowałam się z powrotem za ścianą i pobiegłam do Lei.
-Mamy poważny problem - powiedziałam cicho.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- Mają ich i jeżeli czegoś w tej chwili nie wymyślimy, zabiją ich! - szepnęłam.
-Kurwa - szepnęła, gdy uświadomiła sobie co się stało.
Chwilę się zastanawiałyśmy.
-Mam! - powiedziałam cicho.
Powiedziałam jej całość mojego planu i poczekałam na jej reakcję.
-Zaufaj mi, wszystko się uda - zapewniłam trochę niepewną dziewczynę.
-Nie sądziłam, że znajdę osobę równie popieprzoną jak Joker, ale jak widać przebiłaś nawet jego - podsumowała.
Ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymała się jeszcze na chwilę.
-Mam nadzieję, że wiesz co robisz, bo powierzam ci w ręce moje życie, które jak bardzo nie byłoby popaprane, nadal mi na nim zależy, jasne? - upewniła się, że zrozumiałam i przełknęła głośno ślinę, wbiegając na salę.
Przyjrzałam się ostatni raz i wybiegłam.
*-*-*-*-*-*
Joker pov;
Pomimo tego, że właśnie mierzą do mnie z kilkunastu broni, uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Co cię do mnie sprowadza? - zapytał spokojnie, co doprowadziło mnie do większego śmiechu.
-Wiecznie opanowany Ben! Coś długo się nie odzywałeś, więc sam postanowiłem cię odwiedzić!
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
-A ty nadal siedzisz w tym gównie. Nic się nie zmieniłeś...
Prychnąłem pod nosem.
-Bardzo dobrze wiesz, że nie jesteś lepszy.
- I tu ma...
-Hmm, nie ładnie zostawiać mnie w tyle, kochanie. - przerwała Lea, wchodząc na salę.
Powolnym krokiem podeszła do mnie. Zmarszczyłem brwi. Co ona do cholery robiła?! Poza tym skoro tu jest to co się stało z Alice?! Jeszcze brakowało żebym wpakował ją do tego wszystkiego!
CZYTASZ
Dark Side of the positivity | Joker
FanfictionCzy można dostrzec pozytywność w złych rzeczach? Żeby dostrzec choć cień optymizmu, trzeba stać się mordercą i zrozumieć co ma na myśli krzywdząc innych i dlaczego sprawia mu to taką ogromna przyjemność. 20.09.2020 - #2 w Joker 15.03.2021 - #1 w Ps...