*44*

502 32 2
                                    


Założyłam ciemną bokserkę i jeansy, a na koniec chwyciłam czarną skórę. Usta pomalowałam na ciemny czerwień, a włosy związałam w wysoką kitkę. W bucie miałam mały nożyk, a za paskiem glocka 18.

Wyszłam z domu i pobiegłam w stronę miasta. Zadzwoniłam do Lei i zapytałam czy ma czas, na co bez zawahania zgodziła się ze mną spotkać.

-No nareszcie! Zapadałaś się pod ziemię kobieto? - powiedziała i mocno mnie przytuliła.

Próbowałam się zaśmiać, ale przez rzeczy, które ostatnio się u mnie działy, jedynie wyszła mi skwaszoną mina.

-Hej, co się dzieje?

-Nie słyszałaś? - zapytałam cicho.

-A.. Tak. Co się między wami stało?

-Nie mam pojęcia. To było tak szybko.. i.. - głos mi się lekko załamał. Do tej chwili myślałam, że już mi przeszło i byłam na niego tylko zła za unikanie mnie. Niestety dopiero gdy spotkałam kogoś z kim mogę porozmawiać, naszła na mnie fala smutku i bezradności.

-Ej, ej.. Kochana nie płacz! - mocno mnie do siebie przycisnęła. - Chodź.

Usiadłyśmy w jej pokoju na przeciwnych stronach łóżka. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał cichy głos Lei.

-Widziałaś się z nim ostatnio?

Zaprzeczyłam głową.

-To moja wina. Przeze mnie nie wraca do domu od kilku dni. Przeze mnie jest taki agresywny. No i przeze mnie znowu zabija...

-Nie obwiniaj się za to. Nie wiem co się stało między wami, ale pamiętaj o dwóch rzeczach. Joker zawsze będzie zabijał. Raz mniej, raz więcej, ale nadal będzie to robił. A ty- tu wskazała mnie palcem. - nie zniknęłaś z jego życia. Choćby mocno zaprzeczał, to jeszcze nie koniec. Zaczekaj tu chwilę.

Wstała z łóżka i szybko wybiegła z pokoju. Nie miałam pojęcia po co poszła, ale nim się obejrzałam, już była z powrotem.

- Sprawa wyglada tak- stanęła na przeciwko mnie z założonymi rękoma.- Nie wiesz tego ode mnie, ale Joker będzie dziś przy opuszczonych magazynach, za green street. A teraz kobieto wstawaj i idź z nim pogadać, bo koleś zaczyna mnie już mocno wkurzać. Złapała mnie za ręce i wypchnęła z pokoju, żegnając się ze mną w drodze.

***

Opierałam się o budynek i nasłuchiwałam czy rzeczywiście Joker zamierzał tu dziś przyjść.

Po kilkunastu minutach byłam już mocno wkurzona i gdy już miałam odchodzić usłyszałam kroki.
Wyjrzałam zza rogu i o dziwo zobaczyłam dwójkę ludzi przechodzących po drugiej stronie ulicy. Był to chłopak i dziewczyna. Wyglądali na max 25 lat. Trzymali się za ręce, a dziewczyna śmiała się z czegoś co właśnie powiedział jej chłopak.

Czy tak by mogło kiedykolwiek wyglądać moje życie? Gdybym nie poznała Jokera, nadal bym pracowała w kawiarni? Może poznałabym takiego chłopaka... ale nie to mnie zastanawiało najbardziej. Czy to całe szaleństwo, znęcanie się i zabijanie ludzi, wybrzmiało przez to jaki Joker miał na mnie wpływ, czy to coś co było we mnie już od dawna i tylko czekało, aż uruchomię tę mroczniejszą stronę?

Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy pojawił się Joker. Stał w ciemnofioletowym płaszczu i celował w tę dwójkę. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy zaczęłam wstrzymywać oddech.

-I co, nadal wam tak do śmiechu? - po raz pierwszy od kilku dni usłyszałam jego głos. - Aż mnie mdli na wasz widok.

Chłopak zrobił krok do przodu i osłonił swoją dziewczynę. Oh, gdyby tylko wiedział, że to nic nie zdziała...

-Mam pieniądze. Mo-mogę oddać ci mój portfel- zająkał się. -Pro-oszę dopiero się zaręczyliśmy.

-Ojej jaka szkoda. Nie wiem czy ci gratulować, czy składać kondolencje.

Chłopak nim się zorientował o co chodzi, jego niedoszła żona leżała na chodniku, wykrwawiając się.

-Coś ty zrobił! Ona niczym nie zawiniła!

-Oh, to nic osobistego. Zrozum, nie byłbyś z nią szczęśliwy. - I strzelił.

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz