Zbliżał się czas mojej rozmowy o pracę. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, po czym chwyciłam torebkę, klucze i wyszłam zamykając drzwi. W autobusie w milczeniu przypatrywałam się ludziom, którzy w pośpiechu wchodzili i wychodzili.
Moją uwagę przykuł klient z dawnej kawiarni. Nadal się na mnie dziwnie i przeszywająco patrzył, uśmiechając się jednocześnie.
Odwzajemniłam uśmiech i szybko odwróciłam wzrok.
Chwilę pózniej wysiadałam na moim przystanku i szybkim krokiem udałam się do pobliskiego budynku, który jak dobrze pójdzie stanie się moim nowym miejscem pracy.
Głęboko odetchnęłam i pchnęła wielkie drzwi. W recepcji spytałam o numer pokoju i podeszłam do windy, by udać się na 11 piętro.
-Czy został ktoś jeszcze?- zdążyłam usłyszeć wysoki, damski głos.
Podbiegłam do drzwi.
-Jeszcze ja - powiedziałam i weszłam za nią do gabinetu.Pomieszczenie było duże, ale znajdywało się tam jedynie biurko z laptopem, a obok był notes i długopis. Przez okno można było zobaczyć panoramę Gotham.
Usiadłam na krześle i spojrzałam na mężczyznę w czarnym garniturze, który patrzył się na mnie w milczeniu.
-Dzień dobry - powiedziałam. Strasznie się stresowałam, dlatego spojrzałam na okno i skupiłam uwagę na jakimś budynku.
Zmarszczyłam brwi gdy miałam wrażenie, że budynek wybuchł.To widocznie jakieś objawy stresu.
Mężczyzna zanotował coś w notesie i zaczął zadawać mi pytania, na które starałam się w miarę logicznie odpowiadać.***
-Ughh... To była jakaś porażka – powiedziałam sama do siebie wychodząc z budynku.
-Na pewno nie było aż tak źle.
Odwróciłam się, by sprawdzić kto to powiedział.
-James – chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Alice – odpowiedziałam trochę zdziwiona.
Przyjrzałam mu się uważniej. Miał blond włosy i kolczyk w wardze. Jego ciemne, brązowe oczy skanowały mnie od góry do dołu. Okej... To już się robiło dziwne. Nigdy nie widziałam tego człowieka na oczy.
-Przechodziłem obok i usłyszałem jak mówiłaś "To była jakaś porażka" – zacytował mnie z przed kilku chwil, robiąc przy tym dziwną minę. Mam nadzieję, że ja tak nie wyglądałam.
-Byłam tu w sprawie o pracę, ale wątpię czy się dostanę – sprostowałam.
-To wszystko wyjaśnia – zaśmiał się.
-Ja.. Już będę musiała iść, bo spóźnię się na autobus – chociaż zostało mi jakieś 10 minut postanowiłam zakończyć rozmowę, ponieważ chciałam już wrócić do domu i odpocząć.
-No to nie będę cię zatrzymywał – powiedział i poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu. Później skierował się w przeciwną stronę.
Wolnym krokiem skierowałam się na przystanek myśląc o tym chłopaku.
***
Byłam w trakcie robienia sałatki gdy usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby ktoś chodził po salonie.
Przełknęłam ślinę. Złapałam mocniej nóż, którym akurat kroiłam pomidorki koktajlowe i po cichu podeszłam do ściany dzielącej pokój z kuchnią.
Wychyliłam głowę i niedowierzałam własnym oczom.
-Co ty tutaj robisz?
-A to już nie mogę odwiedzić swojej przyjaciółki? – spytał z udawanym zaskoczeniem Joker.
CZYTASZ
Dark Side of the positivity | Joker
FanfictionCzy można dostrzec pozytywność w złych rzeczach? Żeby dostrzec choć cień optymizmu, trzeba stać się mordercą i zrozumieć co ma na myśli krzywdząc innych i dlaczego sprawia mu to taką ogromna przyjemność. 20.09.2020 - #2 w Joker 15.03.2021 - #1 w Ps...