*27*

868 75 6
                                    

Zgarnąłem kluczyki i zacząłem biec w stronę samochodu. Słyszałem jak Lea biegnie za mną.

-Nie ma mowy, że jedziesz sam! - powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi. Nie protestowałem, ponieważ teraz liczyła się każda sekunda.

Ciszę przerwał dźwięk smsa. Lea podniosła telefon.

-Cholera! Przyśpiesz!

-Co się stało?!

-To od Ali. Napisała, że James jest pod jej domem.



ALICE

Chodziłam w kółko po przedpokoju. To nie tak miało wyglądać. Pomimo tego wszystkiego, nie ukrywam, że byłam przerażona. Nie miałam pojęcia po co tu przyjechał.

Nagle zadzwonił telefon.

Drżącą ręką odebrałam telefon. To wystarczyło. Jeszcze zanim zdążyłam coś powiedzieć, usłyszałam ten nieprzyjemny głos.

-Nie bawmy się w gościnności. Czekam przed twoim domem. Masz tu zaraz przyjść, ale bez żadnych głupich ucieczek, bo Twojemu kochasiowi stanie się krzywda. A no i rzecz jasna, nie masz prawa pisnąć nikomu gdzie jesteś - powiedział i rozłączył się.

Założyłam bluzę sportową, a mały nożyk, który dostałam kiedyś od Jokera wsunęłam do buta.

Słyszałam, że telefon dzwonił jeszcze raz. Nie chciałam odbierać. Co jeżeli to znowu on?

Telefon nie ustępował i sygnał zabrzmiał drugi raz.

Podeszłam niepewnie.

-H-halo? - zapytałam drżącym głosem.

-Em.. hej - usłyszałam głos Lei. -Nie wiem czy pamiętasz, ale zabieram cię na... na zakupy! - powiedziała. Zachowywała się jakoś dziwnie.

Nie mogę jej powiedzieć o co chodzi.

-Przepraszam, ale dziś nie dam rady, mam inne plany - powiedziałam cicho. Chciałam się rozłączyć, ponieważ James pewnie się niecierpliwi i zaraz tu przyjdzie.

-Czekaj! Ale nie pamiętasz? - brnęła dalej. - Wszyscy ciebie oczekują! - Pewnie chodziło o Jokera.

Czułam się jeszcze gorzej z myślą, że mogłoby mu się coś stać. Może i on do mnie nic nie czuje, ale ja nie mogę powiedzieć tego samego o nim. To nie jest od razu miłość, lecz może zauroczenie? Sama nie wiem jak to nazwać...

-Naprawdę muszę kończyć - rozłączyłam się zanim zdążyła coś jeszcze powiedzieć.

Miałam już wyjść, ale zdecydowałam się nie brać telefonu, bo skąd mam wiedzieć czy Joker mnie nie namierzy? Nie chcę, żeby się w to pakował.

Dużo ryzykując, postanowiłam jednak napisać smsa. Sama nie wiem czego oczekiwałam... Nie chce ich w to wplątywać, ale jak na człowieka przystało, nie chcę też umrzeć...

Napisałam drżącymi rękoma, że James tu jest.

Później wyszłam.

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz