*49*

479 28 2
                                    

Joker pov;

Chwilę po tym, na miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stała Ali, weszła Lea.

-O co cho.. J, że tak grzecznie spytam, co ty odpierdalasz?! - spytała gdy tylko zauważyła co się dzieje.

-Jeszcze tego brakowało... Lea nie wtrącaj się w to - powiedziałem zrezygnowany.

Czułem się chujowo. To wszystko przez to, że za dużo wypiłem, a potem jeszcze zobaczyłem jak ona rozmawia z tym Scottem.

-Nie wtrącaj się w to?! Żałuje, że już wcześniej nie zaczęłam się wtrącać. Myślałam, że sobie wszystko wyjaśnicie, ale najwidoczniej, nie potraficie tego załatwić jak ludzie. A ty na co się patrzysz? Zakładaj ciuchy i wypad! - krzyknęła do dziewczyny, która od kilku minut w milczeniu przypatrywała się całej tej sytuacji.

Poczekaliśmy aż wyszła i kontynuowaliśmy rozmowę.

-Jesteś z siebie zadowolony? Pewnie po doprowadzeniu Ali do takiego stanu, jesteś.

-Nie, kurwa! Nie jestem. Poza tym to chyba ja powinienem być zły na nią!

-Co ty pieprzysz? Co w tej sytuacji złego zrobiła ona?

-Wiesz ile razy już poszła z tym frajerem na zaplecze?

-Ze Scottem? - spytała zdziwiona.

-No a z kim innym?

-Alice by tego nie zrobiła.

-No przecież. To ja jestem tym złym, a ona święta... Kto by się spodziewał.

-Uh nie ważne. Zrozum, że nie jestem po niczyjej stronie. Po prostu martwię się o was. Od jakiegoś czasu nie potraficie nawet przebywać w tym samym budynku bez ranienia siebie nawzajem. Nie mówię, że macie być od razu razem, ale chociaż zachowujcie się w porządku co do siebie. Proszę Cię tylko byś nie robił czegoś takiego - powiedziała wskazując na mnie i stół bilardowy. - A ja spróbuję znaleźć Ali i z nią porozmawiać.

Lea pov;

Mijał już czwarty dzień, a Ali nadal nie było. Martwiłam się o nią. Jeżeli dziś się nie pojawi, będę zmuszona porozmawiać z Jokerem.

Gdy wybiła 19 wyszłam do baru, z nadzieją, że tam się pojawi.

Po dwóch godzinach wstałam i zawołałam gestem ręki Jokera, który rozmawiał z jakimiś facetami przy jednej z loży.

-Co się stało?

-Martwię się o nią - nawet nie musiałam mowić o kogo chodzi. - Od tamtej nocy, nie przyszła do domu.

-Co? I dopiero teraz mi o tym mówisz?

-Myślałam, że po prostu potrzebuje czasu...

-Trzeba zacząć jej szuk...

Nie dokończył, ponieważ otworzyły się drzwi, a w nich stanęła uśmiechnięta Alice.

Ale nie patrzyła ani na mnie, a już tym bardziej na Jokera. Odwróciłam głowę w kierunku, w którym patrzyła Alice. Za moim wzrokiem podążył J.

Patrzyła w stronę baru. Parzyła na Scotta.
Podeszła do niego pewnym krokiem i pocałowała.

Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Jokerze to pewnie pomyłka... Ja...

-Nie, to przecież oczywiste. Woli zwykłego barmana, niż kryminalistę. Wiesz... nawet nie jestem zły. Sam jej kazałem ruszyć na przód.

Spojrzałam na niego, ale jego oczy były utkwione w Alice. Spojrzał przelotnie na mnie, smutno się uśmiechając, po czym szybko wyszedł z baru.

I tutaj nie wiedziałam co zrobić. To była dwójka moich przyjaciół. A z którymś musiałam dziś porozmawiać.

Z jednej strony Alice, która zniknęła na kilka dni i nie wiadomo co się z nią przez ten czas działo, a z drugiej Joker, który chyba po raz pierwszy był w takim stanie i nie wiedziałam jak na to zareaguje.

Zawahałam się, ale chwilę potem wybiegłam za Jokerem, zanim Alice mogła mnie zauważyć.

• pół godziny pózniej •

-Tu jesteś - usiadłam koło niego na ławce.

Siedział pochylony i nawet nie drgnął gdy przyszłam.

Postanowiłam więc się nie odzywać. Sam ze mną porozmawia gdy będzie gotowy. Nie pozostało mi nic innego jak czekać. Odchyliłam głowę do tyłu i patrzyłam na pochmurne niebo.

-Dlaczego nie poszłaś z nią porozmawiać? - zapytał po dłuższej przerwie.

-Hej, przecież też jesteś moim przyjacielem.

-Ale..

-Żadnych ale. Przyszłam do ciebie, bo przecież nie często nadarza się okazja do pogadania z tobą - zażartowałam.

Joker oparł się o ławkę, a ja wyciągnęłam z torby dwa piwa. Podałam mu jedno na co się zaśmiał.

-Ale się popieprzyło. Nawet nie wiem kiedy wszystko zaczęło się robić takie trudne. Pamiętasz jak było wcześniej? Życie to była zabawa.

-Ale to było przed Alice... - powiedziałam cicho.

-Taa

-Wiem kiedy to wszystko się zmieniło. Pamiętasz ten dzień kiedy wziąłeś Ali na jej pierwszą akcję?

-No wiem, że wtedy. Pokłóciliśmy się.

-Nie. Chodzi mi o to, że obydwoje myślicie podświadomie, że to przez tę kłótnię, ale tak naprawdę zaczęło się kilka godzin wcześniej.

Joker spojrzał na mnie zdziwiony.

-O czym ty mówisz?

-O tym, że najzwyczajniej w świecie się o nią bałeś. To było kilka dni po tym jak była porwana. Nie chciałeś żeby znowu to się powtórzyło. Pozwoliłeś jej jechać, bo chciałeś ją mieć na oku, pamiętasz? To samo było dzisiaj. Gdy tylko się dowiedziałeś o jej zniknięciu, od razu chciałeś ją znaleźć. Wiesz dlaczego? Bo ci na niej zależy. A co lepsze, mogę nawet twierdzić, że zaczynasz być w niej zakochany!

-Uh, no i co z tego, że mi na niej zależy. Jest za późno, a ja sam wolę, żeby była z kimś innym, przy kim będzie mogła czuć się bezpiecznie.

-Irytujesz mnie. Naprawdę. Może dla odmiany zamiast myśleć o Alice, zacznij myśleć o sobie?

-Nie. Jest już za późno, bo ona widziała mnie wtedy... w sali bilardowej. Ze mną nigdy nie byłaby szczęśliwa.

-No muszę stwierdzić, że to nie było twoje najlepsze posunięcie - westchnęłam. - J nie możesz od razu zakładać, że z tobą nie byłaby szczęśliwa. Kto miałby, jak nie ona? Ba! Można powiedzieć, że znalazłeś żeńską wersję siebie, więc nie wyskakuj mi tu z nieszczęściem, tylko zawalcz trochę o nią, póki ten Scott jeszcze tego nie zrobił.

Siedzieliśmy tak jeszcze trochę, aż mi zaczęły palce zamarzać.

-Wstawaj! - powiedziałam nagle.

-Coś ty znowu wymyśliła...

-Nie marudź, tylko wstawaj - pociągnęła go za ramię i zaczęliśmy iść w stronę miasta.

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz