Rozłożyłam rzeczy na ziemi. Odetchnęłam głęboko i zastanowiłam się jak pokazywał mi to Joker. Postępowałam krok po kroku zgodnie z jego wcześniejszymi wskazówkami. Napięłam strzałę i wycelowałam.
Pudło.
Spróbowałam jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze. W końcu, po wielu próbach, udało mi się. Jeżeli można zaliczyć delikatne otarcie się o drzewo, to owszem udało mi się.
Nie mogłam się skupić. Dobra, jeszcze raz. Głęboki wdech, nacelowanie na drzewo i ... Pudło.
-Cholera! – krzyknęłam sama do siebie.
Pomyśl o czymś. Skup swoje myśli na jednej rzeczy...
Joker. To pierwsze przyszło mi do głowy.
Napięłam strzałę. Wyobraziłam sobie, że stoi koło mnie i obserwuje każdy mój ruch.
Wycelowałam. Spokojnie... Skup się...
Kilka sekund i strzała przeleciała odległość dzielącą mnie i drzewo. Udało się!
Próbowałam jeszcze kilka razy, by dobrze załapać.
Gdy stwierdziłam, że umiem podstawy, zaczęłam się zbierać, bo robiło się już ciemno.
Szłam kilka minut, modląc się bym dobrze pamiętała drogę.
Po przekroczeniu progu drzwi dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo byłam zmęczona. Rozebrałam się i wzięłam kąpiel. Później związałam włosy w luźnego kucyka i poszłam zrobić coś w stylu obiado-kolacji.
Zanim się obejrzałam była już 21. Przebrałam się w piżamę i znowu skończyłam przed telewizorem. Po jakiś 15 minutach stwierdziłam, że nie mogę codziennie zalegać na kanapie.
Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Nic. Przeszłam do sypialni. Spojrzałam się na łóżko i uśmiechnęłam się. Ostatnio jak tu spałam, był przy mnie Joker.
Gdy już miałam wychodzić zauważyłam szafkę z książkami. Podeszłam do niej i zaczęłam przeglądać to co się na niej znajdywało. Zdziwiłam się gdy dostrzegłam jedną czarną książkę, a właściwie notatnik. Chwyciłam to do ręki. Ku mojemu zaskoczeniu wypadło z niego moje zdjęcie.
Zszokowana podniosłam je z podłogi i otworzyłam notes na przypadkowej stronie. Znajdywał się mój adres zamieszkania i miejsce, w którym pracuję.
-Skąd on to... - nie dokończyłam, ponieważ coś walnęło w szybę. Przestraszona rozejrzałam się po pokoju i odłożyłam książkę. Podeszłam pomału do okna i odetchnęłam z ulgą gdy się okazało, że to zwykła gałąź. Zasłoniłam rolety i wyszłam z pokoju. Zegar wskazywał 22 więc położyłam się na kanapie i przykryłam kocem.
Oczy już mi się same zamykały. Lecz nagle do drzwi rozległo się głośne pukanie. Podeszłam przestraszona i wyjrzałam przez wizjer. Szybko otworzyłam drzwi, ponieważ znajdywał się tam postrzelony Joker. Złapałam go za ramię i wprowadziłam do domu. Nie wiedziałam co robić. Krew powoli sączyła się z rany. Zdjęłam mu koszulkę i ujrzałam paskudne rozcięcie.
-Co ci się do cholery stało? – powiedziałam spanikowana.
-Mały wypadek przy pracy – powiedział uśmiechając się blado.
Jak on może w takich chwilach żartować! Przeszłam z nim do łazienki. Wyjęłam bandaż, ale stop. Najpierw trzeba zatamować ranę. W panice zapominałam podstawowych rzeczy.
-Poczekaj tutaj – powiedziałam.
-Nigdzie się nie wybieram, kochanie.
Wyszłam szybko z łazienki w zbyt wielkim szoku, by zwrócić uwagę na to jak mnie nazwał. W kuchni znalazłam jakąś ścierkę, bo tylko to przyszło mi do głowy. Odwróciłam się i gdy już zbliżałam się z powrotem do niego, usłyszałam głośny huk. W biegłam przerażona i zastałam Jokera na podłodze, który coraz bardziej się wykrwawiał. Praktycznie ostatnie minuty dzieliły go od śmierci. Szybko ukucnęłam przy nim.
-Alice... - powiedział resztkami sił. – Musisz się bardziej postarać, bo przy Tobie można umrzeć dwa razy. – uśmiechnął się, po czym zamknął oczy.
-O nie, nie, nie! Ty nie zginiesz w ten sposób! - Owinęłam szmatką jego ramię i zaczęłam robić sztuczne oddychanie. – Słyszysz mnie! Nie poddawaj się! – Powiedziałam cała zapłakana.
Pod koniec już waliłam w jego pierś.
-No dalej! Obudź się! Obudź się!
I wtedy gwałtownie podniosłam się z kanapy.
Boże... To tylko sen. Położyłam rękę na policzku. Płakałam przez sen. Wstałam cała zmarznięta, ponieważ koc leżał zepchnięty na podłodze.
Nadal oszołomiona snem poszłam do sypialni, by założyć coś cieplejszego. Nie wiem czemu, ale stwierdziłam, że założę bluzkę Jokera. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało.
Cały czas mam w głowie te słowa... ,, Musisz się bardziej postarać".
Gdyby wydarzyła się taka sytuacja, nie byłoby szans, że go uratuję.
Sprawdziłam godzinę. 4:37. Położyłam się tym razem w sypialni, bo w jakimś stopniu czułam się tam lepiej. Wciągnęłam zapach jego koszulki. Tak bardzo pachniała nim. Chcę już go zobaczyć i przekonać się, że nic mu się nie stało i to tylko moje głupie wyobrażenia.
Długo nie mogłam zasnąć, lecz gdy już to zrobiłam, na dworze robiło się już jasno.
CZYTASZ
Dark Side of the positivity | Joker
FanfictionCzy można dostrzec pozytywność w złych rzeczach? Żeby dostrzec choć cień optymizmu, trzeba stać się mordercą i zrozumieć co ma na myśli krzywdząc innych i dlaczego sprawia mu to taką ogromna przyjemność. 20.09.2020 - #2 w Joker 15.03.2021 - #1 w Ps...