*30*

905 73 22
                                    




-Nareszcie mamy okazję się poznać. Jestem Mike - powiedział  mężczyzna na środku. Wyglądał mi na czterdziestkę. Lekki zarost i  skórzana kamizelka. Jeżeli dobrze usłyszałam, to z nim poszedł rozmawiać  James. - To jest Arthur, a Jamesa miałaś okazję już poznać.

Nie odezwałam się.

-Jeżeli  będziesz współpracować, nie stanie ci się krzywda. Jeszcze dziś  zostaniesz do mnie przyprowadzona, musimy sobie porozmawiać - uśmiechnął  się. Niedobrze mi się robiło na jego widok, już wolałam jak w ogóle się  nie odzywał. Zaraz, czy ja zauważyłam złotego zęba?

-Dobrze, chłopaki wiecie co robić.

Chwilę  później każdy rozszedł się w swoje strony, a ze mną został chłopak,  wyglądający na dwadzieścia, może dwadzieścia jeden lat.

No to mam kilka cennych minut na dokładne rozejrzenie się i zastanowienie co mam robić, zanim znowu mnie gdzieś zabiorą.

No  to tak... Po mojej stronie nie było nic przydatnego, za to po drugiej  stronie był mały stolik z różnymi strzykawkami. Nie pocieszało mnie to.  Mam nadzieję, że żadna z nich nie znajdzie się w pobliżu mojego ciała.

Przeczesałam  włosy palcami i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem. Przyjrzałam się  chłopakowi. Był umięśniony, miał brązowe włosy i tatuaże na prawej ręce.  Zaraz... Jego ręka wydawała mi się znajoma. Zmarszczyłam brwi. To on  mnie tu zaprowadził. Teraz pozostaje pytanie, czy wtedy naprawdę był  taki ślepy, czy chciał  żebym widziała drogę.

Nagle  do pomieszczenia wszedł grubawy mężczyzna z tatuażami, jeżeli dobrze  pamiętam - Arthur i powiedział coś mojemu strażnikowi, potem wyszedł.

Nim  się obejrzałam, chłopak podszedł do mnie, otworzył drzwi i popchnął w  stronę korytarza, za którym znajdywało się kolejne pomieszczenie. Wow,  tym razem nie był to zwykły pokój. Na środku znajdywało się krzesło, a  przy nim stół z jakimiś narzędziami.Przełknęłam głośno ślinę.

-Po  prostu odpowiadaj na jego pytania i nie pyskuj - powiedział chłopak  przy moim uchu. Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł zamykając drzwi na  klucz.

Stałam tam, nic nie mówiąc.  Dopiero po chwili usłyszałam głos za sobą.

-Zasady  są proste. Ty grzecznie odpowiadasz na pytania, w zamian nie wypróbuję  na tobie żadnej z tych rzeczy - powiedział sadzając mnie na na krześle. Z  jednej szuflady wyjął dużą czarną taśmę, którą obwiązał moje ręce i  nogi. Nie miałam możliwości się ruszyć.

Nawet nie  zauważyłam jak od dłuższego czasu zaciskam wargi by się nie rozpłakać.  Pomyśleć, że mogłabym teraz nieświadomie siedzieć u siebie w mieszkaniu i  oglądać jakiś serial w telewizji. Cholera jasna.

-Zaczniemy od czegoś łatwego...

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz