*8*

1.7K 129 25
                                    

MARATON 1/5

Rano obudziło mnie głośne pukanie.

- Zaraz będzie śniadanie – usłyszałam jego zachrypnięty głos.

Zwlekłam się z łóżka. Dzisiaj powinny wyschnąć moje ubrania. Skierowałam się do łazienki. Po wziętym prysznicu założyłam ciuchy i poszłam do kuchni, gdzie Joker czekał już przy stole z talerzem tostów.

-Dzień dobry – powiedziałam siadając naprzeciwko niego.

-Dobry – odrzekł.

Joker jest jak baba z okresem, a czasami nawet gorzej.

Najpierw jest miły, później obojętny, a na końcu obraża się jak pięcioletnie dziecko.

- Za piętnaście minut bądź gotowa, jedziemy na małą przejażdżkę – powiedział i poszedł do łazienki.

Zjadłam dwa tosty po czym zaczęłam zakładać buty. Punktualnie o 10.00 wyjechaliśmy z pod domu. Jechaliśmy mniej niż 20 minut nie odzywając się do siebie żadnym słowem.

Joker zahamował, po czym wyszedł z samochodu i otworzył bagażnik. Pogrzebał w nim trochę, po czym zawołał mnie, żebym wysiadła. Zrobiłam jak mi kazał.  

Z tego co widzę, nadal jesteśmy w lesie. Szliśmy chwilę jakąś dróżką i skręciliśmy w prawo. Zatrzymaliśmy się przy bardzo dużym drzewie. Joker położył tam różnego rodzaju bronie i kazał mi wybrać.

-Skąd mam wiedzieć, co wziąć ? – spojrzałam się na niego ze zdziwieniem. Przecież bardzo dobrze wie, że nie miałam nigdy styczności z taką różnorodną bronią.

-Zdaj się na własną intuicję. – Powiedział.

Było tego za dużo. Zaczynając od łuków, a kończąc na dużych pistoletach.

Po chwili zastanowienia chwyciłam do ręki łuk i strzały.  Spojrzałam na Jokera, czekając na dalsze polecenia.

-Łuk? – zapytał zdziwiony.

Kiwnęłam niepewnie głową.

-No cóż... Spróbuj strzelić do tamtego drzewa – Wskazał wielką sosnę oddaloną od nas o kilkadziesiąt metrów.

Napięłam strzałę i wycelowałam. Bałam się, że nie trafię i Joker się wkurzy. Ostatnio jest nieprzewidywalny.

Nie trafiłam.

Przełknęłam ślinę i powoli odwróciłam się w jego stronę.

-Tak myślałem... Łucznictwo wymaga dużo treningów. Jesteś pewna, że chcesz tą broń.

-Tak – powiedziałam od razu. – Ale po co mi broń?

Uraczył na mnie spojrzeć.

-Jesteś teraz w centrum zainteresowań. Każdy chce wiedzieć kim jest osoba, która była ze mną w tamtym budynku. Gdy Cię rozpoznają, będziesz na celowniku nie tylko policji, a także innych złoczyńców Gotham. Musisz wiedzieć co zrobić w sytuacji kiedy będą chcieli Cię złapać.

Dopiero teraz dotarła do mnie powaga sytuacji w jakiej się znajduję. J widocznie to zauważył, bo podszedł kilka kroków w moją stronę. Uśmiechnął.

-Nie przejmuj się, trochę czasu im to zajmie. Poza tym przecież nie puszczę Cię teraz samą.

Uśmiechnęłam się lekko i odetchnęłam z ulgą.

-No dobrze, skoro wybrałaś łuk, to przygotuj się na dużo ćwiczeń.

Zaklaskał dwa razy w dłonie, po czym kazał mi napiąć strzałę. Zrobiłam jak kazał, ale widocznie robiłam to źle, ponieważ patrzył się na mnie przez chwilę i niepewnie podszedł od tyłu. Położył swoje wielkie dłonie na moich. Były zimne, ale bardzo miękkie.

Napiął strzałę jeszcze raz, ale tym razem poprawnie. Odszedł, a ja wycelowałam w to samo drzewo co przedtem.

Udało się. Strzeliłam. Zaczęłam się cieszyć, jakbym wygrała w totka. Joker patrzył na mnie niewzruszony, lecz gdy widział mnie tańczącą swój dziwny taniec zwycięzcy, niewiele myśląc sam zaczął się śmiać.

Próbowałam wcelować jeszcze kilka razy. Czasami się udało, a czasami nie. Nawet udało mi się namówić Jokera, by zaprezentował kilka swoich sztuczek. On, w porównaniu do mnie, wolał pistolety.

Jak na dzień z mordercą, było bardzo zabawnie.

-Powinniśmy się już zbierać, bo robi się ciemno – zauważył J.

Rozejrzałam się dookoła. Miał rację. Zabraliśmy cały sprzęt i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Dark Side of the positivity | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz