— Gdzie idziemy? — pytała Eilis, gdy Ahen ciągnął ją za rękę i nie chciał nic wyjaśnić.
Szedł jak w transie, ze zdeterminowaną miną. Dziewczyna jeszcze nie miała okazji zobaczyć w nim aż takiej chęci mordu. Przez chwilę nawet się go... bała.
Palce mężczyzny zaciskały się na nadgarstku blondynki mocniej, sprawiając tym samym coraz większy ból. Były dowódca wojsk cesarskich kierował się w rejon wioski, którego Eilis nie miała jeszcze okazji zbadać. Prawie wszystko było tam kompletną ruiną. Nie nadawało się już do niczego. Wysokie, zielone trawy w większości zdążyły ukryć szczątki rozerwanych na strzępy dachów i ścian, czyli tego, co kiedyś służyło ludziom za schronienie. Najwyraźniej dla Tary nie było to nawet najmniejszą przeszkodą.
Dziewczyna wyobrażała sobie Ronata Hagana przechadzającego się wioską w latach jej rozwoju. Zastanawiała się, jakim cudem sprawy przybrały taki obrót... Ronat był kapłanem, więc dbał przede wszystkim o dobre imię bogów. Jego zadaniem było nauczanie i wspieranie, a mimo wszystko to za czasów jego kadencji Tara została spalona na stosie. Był człowiekiem, który chciał za wszelką cenę poznać dogłębnie istotę magii. Był kimś, komu w głowie zawróciło pojawienie się Baronowej pelagialu. Był niesamowitą osobą, ale przede wszystkim był człowiekiem. Tak, był... Bo jego już nie ma. Jak wielki ciężar musiał nieść na swoich barkach Ronat Hagan? Czego nie zdążył zapisać w swoim notatniku w momencie rozpoczęcia "polowania na wiedźmę", co poskutkowało zakończeniem jego żywota, najpewniej w towarzystwie wielu innych mieszkańców?
Tego nie sposób było się dowiedzieć poprzez samo rozmyślanie. Trzeba było zacząć działać. Jedyną osobą, która wiedziała cokolwiek na ten temat była Matka Czarnej Magii. Wszystko w tym miejscu kręciło się wokół niej i Vanory. Jakby te dwie kobiety sprowadziły na świat masę nieszczęścia...
— Potrzebujemy pomocy — warknął nagle Ahen, odzywając się po raz pierwszy od dłuższego momentu.
Zatrzymał się przed kamienną płytą nagrobkową i zapierając się, odrzucił ją na bok. Oczom Eilis ukazał się ciemny tunel wykopany wewnątrz ziemi.
— Co to? — zapytała wyraźnie zdziwiona. — Czy można się tym tunelem wydostać z wioski?
— I myślisz, że gdyby możnabyło, to byśmy nadal tu siedzieli? Ech... Takie było jego pierwotne założenie. A raczej mężczyzny, który buduje go nieprzerwanie od blisko trzydziestu lat — mówił, wchodząc do środka, po czym podał dłoń blondynce, pomagając jej wejść. — Naprawdę nie chcę tego robić, ale potrzebujemy jego pomocy. To on najlepiej z nas wszystkich znał Arabelę i to on jedyny pamięta doskonale wszystko, co wydarzyło się w tym miejscu od pojawienia się Tary prawie pięć dekad temu.
— Myślałam, że poza tobą i Arabelą nie było w wiosce nikogo innego — powiedziała, stawiając ostrożnie kolejne kroki.
Położyła dłoń na ramieniu Ahena, aby mieć pewność, że nie zostaną rozdzieleni. Zbliżała się noc, a pod ziemię nie docierało nawet światło księżyca. Już teraz widoczność była praktycznie zerowa. Musiała zawierzyć reszcie swoich zmysłów. Najważniejszą rolę zaczął odgrywać słuch i dotyk.
— Nigdy tego nie powiedzieliśmy. Arabela nie byłaby w stanie ukrywać jego istnienia. Zwyczajnie nie powiedziała o nim nigdy wprost... Choć w sumie dla nas naprawdę on nie istnieje. Ostatni raz spotkałem go osiem lat temu, krótko po moim przyjeździe. Nie wychodzi praktycznie z tego miejsca. To egoistyczny tchórz. Buduje ten tunel całkiem sam, bo całkiem sam chce stąd uciec. Wiele osób na przestrzeni tych trzech dekad proponowało mu swoją pomoc, jednak zawsze odmawiał. Nie chciał na siebie ściągać spojrzenia wiedźmy. Poświęcił wszystko, aby jego plan się powiódł.
CZYTASZ
Śmierć Niebios
FantasyOd wieków mieszkańcy Furantur wystrzegali się znaków. Odkąd tylko aroganccy ludzie wykradli magię, chmara kruków nie znaczyła niczego dobrego. Co jednak może uczynić dziewczyna, która ujrzała w niej rannego człowieka? Eilis bez zastanowienia wzięła...