Rozdział 23 - Sowa z Nigdzie

4.2K 454 31
                                    


  Ciepłe promienie słoneczne oświetlały dojrzałe kłosy zboża, nadając im jeszcze piękniejszego, złotego koloru, a błękitne i bezchmurne niebo uspokajało duszę.

Eilis przedzierała się niepewnie przez nieograniczoną przestrzeń pola uprawnego rozciągającego się aż po horyzont. Widok zaparł jej dech w piersi... Tylko której? Dziewczynę ciągnęła Eilis i Eilis, a ona sama nie wiedziała, czy wśród nich znajduje się ta prawdziwa, czy może już dawno zatraciła się, upadając jeszcze głębiej w swój umysł.

"Kolejny sen" — pomyślały.

Uczucie towarzyszące im przez cały ten czas było bardzo podobne do poprzedniego razu, gdy prowadziły dialog ze swoją nierozłączną częścią siebie... Albo samą sobą.

— Nie bój się — powiedziała do ciągnących ją blondynek, a te uśmiechnęły się w odpowiedzi.

— W takim razie wytłumacz mi gdzie idziemy — mówiły jednocześnie, stając w miejscu. Tym razem dały poprowadzić się Eilis.

— Tutaj. — Westchnęły wszystkie trzy, puszczając dłonie w tym samym czasie i odgarniając włosy za ramiona.

— A nie tam? — zapytała po chwili jedna z nich, jakby właśnie otrząsnęła się z otumanienia, wskazując palcem na południe.

— Tam już byłyśmy — zauważyła blondynka, uśmiechając się smutno. Zakryła oczy swojej towarzyszki, kontynuując melodyjnym głosem. Umysły zaczęła przepełniać nostalgia, gdy kolejne obłudne słowa wydobywały się z jej ust. — Dawno, dawno temu... Ale nie dziś. Dziś jesteśmy tutaj. W końcu tak właśnie powinno teraz być. To jak najbardziej prawidłowy przebieg zdarzeń. Dlatego nas tu przyprowadziłaś, prawda? — Zwróciła się w stronę Eilis.

— Tak mi się wydaje... A to nie ty nas przyprowadziłaś? — zdziwiła się, łapiąc jedną ręką za głowę. Jej stan się pogarszał.

Nachyliła się, by krew napłynęła do mózgu. Oddychała nierówno, a po ułamku sekundy stała już wyprostowana i spokojna, patrząc na siebie z dokładnie z takimi samymi objawami, jakie występowały u niej przed chwilą. A może to od początku nie były jej objawy?

Obraz zaczął się rozmywać i wirować wokoło, pokazując świat za każdym razem z innej perspektywy. Zmieniał się bez ostrzeżenia, mogąc doprowadzić powoli do szaleństwa.

Zupełnie jakby istniała tylko jedna Eilis, a pozostałe trzy były nią, równocześnie pozostając sobą. Były nią i jej wątpliwościami... Problemem zdawało się teraz jedynie to, że każdej Eilis wydawało się, iż jest jedynie tą marną wątpliwością, cząstką większego, niezrozumiałego umysłu. Wiedziały też, że dwie pozostałe wiedzą. W takim razie, gdzie jest i co się dzieje z prawdziwym istnieniem? Z ich wspólną świadomością nazywaną "Eilis"?

Wystarczy zadawać pytania — szepnęła któraś, uśmiechając się przy tym szeroko, chcąc wyraźnie dać do zrozumienia, że cały ten scenariusz został już zaplanowany. Nie koniecznie przez nią, a przez Eilis. Choć może akurat Eilis nie było dla niej teraz odpowiednim imieniem... W końcu "Eilis" tu nie ma.

— Gdzie jesteś? — zaczęła niepewnie, bojąc się poznać odpowiedź.

— Gdzie jestem?! — kontynuowała już pewniejszym głosem, chwytając towarzyszkę za ramiona.

— Kim jesteście? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, gwałtownie wyrywając się z uścisku i odwracając, by ujrzeć świat ze swojego snu raz jeszcze w całości.

— Jesteś ze mną. — Pierwsza z nich jakby sama znalazła rozwiązanie swojego dylematu, tracąc krótko po tym przytomność. Legła w zbożu, zupełnie przepadając. Zostawiła za sobą jedynie połamane kłosy świadczące o jej obecności tutaj parę chwil temu.

Śmierć NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz