Nawet ciężkie i szare chmury nie zdołały przysłonić światła dawanego przez złotą tarczę wiszącą na niebie, którą pokryły tysiące lśniących ornamentów. Długie promienie przebijały się niczym ostre włócznie, uderzając w wilgotną ziemię zroszoną kroplami wody, a potwory, które dotychczas kuszone ciemnością nowiu wypełzły z ukrycia, znów musiały wrócić do ciasnych, ornorskich alejek pomiędzy wysokimi kamienicami. Nie ważne, jak bardzo lekkomyślne wydawały się tej nocy, gdy ich siła oraz szybkość osiągała szczytową formę, nadal potrafiły wyczuć zagrożenie, jakie niosło ze sobą światło bogini Helium. Moc, która dawniej wypaliła boską stronę Tary, teraz skutecznie pozbywała się każdego dziecka Ciemności, jakie nie zdołało jej uciec.Ludzkie zwłoki obdarte ze skóry, z ropiejącymi ranami i pokracznie wykrzywionymi kończynami padały bezwładnie na kostkę brukową jedno po drugim, niczym worki mięsa zatopione w czarnej krwi. Przestraszone spojrzenia Sheridanów, które nie wiedziały, dlaczego ich wysokie na cztery metry ciała nagle rozpadały się w mgnieniu oka, na próżno szukały ratunku w cieniu, którego nie mogły już dostrzec. Jako pozostałość po Dziecku Mroku, ludzkie szczątki zaciskały szczęki w cierpieniu tak mocno, że szkliwo ich równych, białych zębów powoli zaczynało pękać i ulegać kruszeniu.
Potwory wbijały w szczeliny między kamieniami palce zdeformowane na kształt szponów, ostatkiem sił starając się doczołgać jak najbliżej ściany. Z wiecznie niegasnącą nadzieją w sercach i dziecinną naiwnością, w żelaznym uścisku chwytały się krawędzi odpływu kanalizacyjnego, a choć nawet w swojej mniejszej, ludzkiej formie, nie mogły przecisnąć się przez niewielki otwór, nadal uparcie próbowały, uderzając głową w żelazne kraty. Widząc to, Helium jedynie odwracała wzrok, przecierała zeszklone oczy od łez i leciała dalej. Unosząc się nisko nad ziemią, bo zaledwie metr ponad chodnikami, przecinała przestrzeń z niewiarygodną prędkością.
Najpierw było widać światło jej osobowości, które niosła wszędzie tam, gdzie nie sięgała moc jej Rozkazu. Dopiero później można było usłyszeć głośny świst powietrza, ale efekty jej obecności dosięgały uciekające potwory właśnie wtedy, kiedy jej już dawno nie było w pobliżu. Zostawiała część swojego boskiego elementu na ciele Sheridanów, a oleista ciecz w kolorze słońca zaczynała płynąć w czarnych żyłach, niszcząc wszystkie powiązania z Czarną Magią. I tym właśnie była moc Światła — Piątego Dziecka Świata. Boska siła mogąca wypalić wszelkie skazy istoty przez nią dotkniętej.
Dla osoby postronnej najpewniej wyglądało to tak, jakby cały potwór Ciemności stanął w białych płomieniach, zaś jego cień znikał o wiele za szybko, by ktokolwiek mógł dostrzec, że rozsypuje się i zmienia w piach.
Jeden z Sheridanów cudem zdążył złapać za jedwabny welon ciągnący się za boginią, a ona w panice oderwała ręce od tułowia, zakręciła się w powietrzu i przeniosła całe ciało do pozycji pionowej, by być w gotowości do dalszej walki. Welon w mgnieniu oka uniósł się do góry oraz rozprostował do postaci delikatnych skrzydeł utkanych jakoby pajęczą nicią, sprawiając złudzenie, że kobieta ta jest znacznie większa niż w rzeczywistości. Oczy, które dopiero co zdążyły zajść bielą i kłęby energii buchające spomiędzy palców zgasły tak samo szybko, jak się pojawiły, gdy do Helium dotarło, że jej napastnik jest już dawno martwy. Leżał na ziemi, opuszczony przez czarną magię, która uciekła na sam widok bogini światła. Nic już nie wprawiało w ruch od dawna martwego serca Sheridana, nic go już nie chroniło przed brutalną rzeczywistością i nic nie mogło mu zagwarantować dalszego przetrwania. Zostawał sam, otoczony światłem, jakiego obawiał się jeszcze za życia, bo w tym właśnie świetle mógł dostrzec każdą swoją wadę, każdą zdeformowaną część swojego ciała oraz to, że od dawna nie jest już człowiekiem, którego pamiętał jak przez mgłę.
CZYTASZ
Śmierć Niebios
FantasyOd wieków mieszkańcy Furantur wystrzegali się znaków. Odkąd tylko aroganccy ludzie wykradli magię, chmara kruków nie znaczyła niczego dobrego. Co jednak może uczynić dziewczyna, która ujrzała w niej rannego człowieka? Eilis bez zastanowienia wzięła...