Popołudniowe słońce padało na słomiane dachy w wiosce, nadając im szczególnie piękny odcień złota. Drewniane ściany odbijały krzyki dzieci radośnie biegających wokół nowych przybyszy. Podróżnicy w tych rejonach byli niezwykłą rzadkością, więc od razu zebrał się tłum ciekawskich mieszkańców chcących usłyszeć o celu wędrówki nowych gości. Wioska leżała niezwykle blisko granic Gementes oraz zachodnich lasów Aurum, jednak z racji tego, iż na zachodzie nie było nic, co można zobaczyć, tym bardziej nikogo, z kim można handlować, nikt tędy nie przejeżdżał. Dalej, na północ, znajdował się już jeden szlak handlowy prowadzący do stolicy, jednak Vanora wolała go unikać.
Anna wspominała, że kościoły Furantur rozpoczęły polowanie na Vindicate — bóstwo wojny, by odzyskać przychylność Niebios. Kapłani Aurum nie byli aż tak zaborczy, jak ci w Gementes, jednak i tak Baronowa nie zamierzała mieć ich jeszcze za wrogów. Tak długo, jak nie znaleźli szatyna, tak długo mogli swobodnie podróżować bocznymi szlakami. Kobieta bała się, że Arthur zacznie coś podejrzewać, jednak wszystko wskazywało na to, że jeszcze nie zauważył niczego dziwnego w jej decyzjach. Potrzebowali go, by bezpiecznie przekroczyć granice Gementes. Nikt nie odważy się zatrzymać samego Kolekcjonera Blasków — Wiecznego Światła podlegającego tylko bezpośrednim rozkazom Helium. Nawet cesarzowa, gdyby żyła, nie miałaby prawa przerywać jego misji.
Brązowowłosa jednym ruchem ręki rozłożyła wachlarz z błękitnych piór i zaczęła się nim energicznie wachlować, dając jasno do zrozumienia obecnemu wśród tłumu sołtysowi, że nie jest w stanie spędzić chociażby sekundy dłużej na takim upale. W rzeczywistości zamierzała przejść do interesów, więc nie odmówiła, gdy starzec zaproponował jej gościnę w swoim domu, gdzie będzie mogła znaleźć chwilę wytchnienia. Nie przepadała również za ludzką natarczywością, postanowiła więc zostawić wszystkich zainteresowanych ich przybyciem dla pozostałych członków swojej drużyny.
— Co sprowadza kogoś pani pochodzenia na ten koniec świata? — zapytał starzec, odsuwając kobiecie krzesło, by mogła swobodnie zasiąść przy stole.
Dziwił się, że ktoś ubrany w tak bogatą suknię, z perłowym naszyjnikiem i drogimi pantofelkami podróżuje przez las w towarzystwie zaledwie trzech młodych osób, które najwyraźniej nie stanowiły jej ochrony. Choć w pobliżu nie było rozbójników, to nadal nie wyjaśniało braku ostrożności kobiety.
— Z końca świata to my przyszliśmy, starcze — powiedziała niewzruszona, zakładając nogę na nogę. Jej oczy w kształcie migdałów wodziły za mężczyzną, który zasiadł po przeciwnej stronie blatu, ocierając pot z pomarszczonego czoła chusteczką. — Zmierzam obecnie do Ornory. Jeśli to możliwe, najmniej uczęszczanymi szlakami. Chciałabym, abyś zajął się moimi towarzyszami do jutra, kiedy to po nich przybędę z samego rana. Możesz również zorganizować powóz, który zabierze naszą czwórkę jak najbliżej mojego celu. Oczywiście nie wyobrażam sobie nawet, że mógłbyś żałować pomagania mi — mówiła, wyjmując na stół błyszczącą, złotą monetę, a potem jeszcze jedną i kolejną. — Jedna za każdego, kogo przyjmiesz pod swój dach. Do tego, jeśli uda ci się z transportem, dostaniesz drugie tyle.
Sołtys patrzył z niedowierzaniem na pieniądze, które brązowowłosa przesuwała powoli w jego stronę i przełknął głośno ślinę. Nie był w stanie otrząsnąć się z szoku jeszcze przez jakiś czas, ale nie przeszkadzało to Vanorze. Wyjrzała za okno, czekając, aż gospodarz poukłada myśli.
— A gdzie pani się zatrzyma? Jeśli tylko sobie pani tego życzy, mogę, choćby teraz, osobiście przygotować osobny pokój — zaproponował, zrywając się z miejsca, jednak Barnowa powstrzymała go skinieniem ręki.
— Nie mam zamiaru pozostać tutaj na noc. Odejdę, gdy słońce zacznie zanikać, a wrócę, gdy pojawią się jego pierwsze promienie. Nocą nie czuję się bezpiecznie w tej okolicy. A gdzie się udam... To nie powinno cię interesować tak długo, jak ci płacę — powiedziała, przykładając delikatnie palec do ust. — Oczywiście, gdyby jakimś cudem zjawił się ktoś, kto wypytywałby o moich ludzi, tego również nie możesz zdradzić. A w szczególności nie możesz szepnąć ani słowa o mnie. Dla świata powinnam pozostać niemiłą niespodzianką.
![](https://img.wattpad.com/cover/60076955-288-k191411.jpg)
CZYTASZ
Śmierć Niebios
FantasyOd wieków mieszkańcy Furantur wystrzegali się znaków. Odkąd tylko aroganccy ludzie wykradli magię, chmara kruków nie znaczyła niczego dobrego. Co jednak może uczynić dziewczyna, która ujrzała w niej rannego człowieka? Eilis bez zastanowienia wzięła...