— Arabelo... Co mówi wiatr? — zapytał mężczyzna, podchodząc pod wysokie drzewo i oparł o nie dłoń.
Nawet nie spojrzał w górę, gdzie na gałęzi siedziała dwudziestoletnia dziewczyna o jasnych włosach. Miała szeroko otwarte oczy, które szkliły się od łez radości w nich zbieranych. Z zapartym tchem oglądała, jak gdzieś daleko stąd, ponad rozległym lasem, tańczą liście w rytm natury. Sprawiała wrażenie, jakby bała się, że nawet najsłabszy wydany przez nią oddech może uciszyć jej drogiego przyjaciela. Mabh było całkowicie odizolowane od reszty świata, przez co wszystko, łącznie z deszczem, nie mogło tam dotrzeć, ale nawet niewidzialny mur stworzony przez wiedźmę musiał mieć swoje granice.
— Bram! To niesamowite! Woźnicy na zamku urodziła się córka! — krzyknęła, zeskakując miękko na ziemię.
Zawsze kochał w niej tę radość, którą okazywała nawet wtedy, gdy wokoło panoszyły się dzieci wiedźmy.
— To rzeczywiście wspaniale — zaśmiał się przyjaźnie, wypytując o więcej szczegółów.
Nie przerywał, gdy Arabela z pasją przekazywała mu to, co usłyszała od wiatru.
"Gdy wszystko się skończy, opuszczę Mabh. Będę podróżować po świecie." — To na te słowa czekał. Dziewczyna powtarzała je tak często, że nawet on sam zaczął momentami wierzyć w lepsze jutro. Obiecywała mu nigdy nie stracić nadziei, a on obiecywał jej, że nigdy nie przestanie szukać sposobów na to, aby uwolnić się z kajdan przeszłości.
— Znalazłem coś... — mówił, wyciągając z kieszeni białą chusteczkę, w którą owinięty był średniej wielkości mosiężny klucz, lekko już przyrdzewiały. — Odkopałem go dziś rano.
— Co otwiera? — spytała, okazując niezwykły entuzjazm.
— Piwnicę w domu Ferrisa. Sprawdziłem. Tę samą piwnicę, w której trzymał wszystkie papiery — odparł, wskazując gestem dłoni, aby ruszyła zaraz za nim.
To właśnie tego dnia żałował Bram. Gdyby nigdy znalazł tego klucza, nie zaprowadziłby Arabeli do dokumentów kapłanów, a ona tak bardzo by się nie zmieniła. Dziewczyna pierwsza zabrała dziennik Ronata Hagana. Przeczytała w nim o Ruyi — bogini sennego świata marzeń, po czym całkowicie mu się oddała. Utraciła radość z życia i chęć opuszczenia Mabh. Nie przeszkadzało jej to tak długo, jak mogła zatapiać się w fantazji, ale organizm nie chciał na to pozwalać całkowicie. Z tego właśnie powodu zaczęła warzyć eliksiry nasenne, jeszcze bardziej oddalając się od Brama. Żyła we własnej rzeczywistości, gdzie nic poza sztucznym światem nie miało znaczenia. Ruya pokazywała Arabeli to, o czym opowiadał wiatr. Z czasem nie mogła go już usłyszeć, czy nawet wejść na drzewo o własnych siłach. Zapomniała o swojej obietnicy, jednak mężczyzna wciąż pamiętał własną. Nawet będąc starcem, wciąż kopał dla niej tunel.
A teraz była martwa.
Gdy patrzył wstecz, całkiem możliwe, że kochał ją za młodu mimo dzielących ich dziesięciu lat różnicy wieku.
***
— Co by powiedział wiatr, gdyby cię teraz widział, Roweno...? Rozniósłby na świat straszliwą wieść o twoim istnieniu. O istnieniu prawdziwego potwora — wyszeptał pod nosem z kamiennym wyrazem twarzy.
— Nie miałam wyboru — odparła zalana łzami. Mimo iż miała świadomość, że ten człowiek nie powinien nic dla niej znaczyć, wspomnienia tamtej nastolatki napływały jedno po drugim, sprawiając ból.

CZYTASZ
Śmierć Niebios
FantasíaOd wieków mieszkańcy Furantur wystrzegali się znaków. Odkąd tylko aroganccy ludzie wykradli magię, chmara kruków nie znaczyła niczego dobrego. Co jednak może uczynić dziewczyna, która ujrzała w niej rannego człowieka? Eilis bez zastanowienia wzięła...